Iga Kozacka o singlu "Plan A" [WYWIAD]
fot. zdjęcie nadesłane
Młoda wokalistka, która swego czasu była uczestniczką "Bitwy na głosy". Przyznaje, że gdyby mogła wrócić do tego programu, nie zastanawiałaby się ani chwili. Iga była również uczestniczką programu "The Voice of Poland", gdzie ponownie spotkała się z Edytą Górniak.
Teraz wokalistka wydała na światło dzienne utwór "Plan A", o którym również opowiada w wywiadzie.
Aktorzy mają tak, że od najmłodszych lat lubią się przebierać i wcielać w różne postaci. Osoby, które kochają śpiewać, najczęściej, już od małego, wykonują swoje ulubione utwory i urządzają pierwsze koncerty dla rodziny. Jak było z tym u Ciebie? (Śmiech.)
Dokładnie tak było. (Śmiech.) Mam nawet takie zdjęcie, na którym w wieku czterech lat śpiewam na schodach przed domem w swojej ulubionej niebieskiej sukience i niebieskich lakierkach przed ciociami, wujkami, kuzynami. Oczywiście zapowiadał mnie wujek Kamil albo kuzynka Ola, także każdy miał w tym swoją rolę. Moje pierwsze poważne wystąpienie na scenie również odbyło się, kiedy miałam pięć lat. Miało to miejsce na konkursie dla przedszkolaków. Od początku było intensywnie. Tata grał na gitarze, a mama siedziała w pierwszym rzędzie podpowiadając tekst. (Śmiech.)
Na przestrzeni lat brałaś udział w licznych programach o formule talent-show. Od "Szansy na sukces", przez "Bitwę na głosy", po "The Voice of Poland". Czy idąc tym tropem, należysz do osób, którym nie przeszkadza fakt, że ich umiejętności są oceniane?
Chcąc nie chcąc, zawsze wystawiamy się na ocenę ze wszystkim, co robimy. To jest wpisane w prezentowanie swoich umiejętności. U mnie działało to tak, że kiedy już byłam na scenie te wszelkie obawy znikały, bo wiedziałam, że to jest mój moment, i że bardzo kocham to robić i jakkolwiek to zostanie ocenione, to ja chcę się dobrze czuć ze swoim własnym wystąpieniem, to musi być w zgodzie ze mną. Kiedy łapiemy flow, nagle znika strach, pojawia się radość z muzykowania. Kiedy ludzie czują, że ma się fun z tego, co się robi, to oni też czują podobnie.
Jak wiadomo, wszystkie wykonania, które gdzieś tam zostały zaprezentowane na srebrnym ekranie, czasem nawet zaraz po emisji, można znaleźć w sieci. Czytasz opinie na temat swoich umiejętności?
Czytanie komentarzy to najgorsza rzecz jaką sobie można zrobić, ale faktycznie - czytałam. Trudno nie brać tego do siebie, ale prawda jest taka, że nikt nigdy nie przeszedł kroku w twoich butach, nie wie ile stresu i pracy wymaga to co robisz, więc trzeba niektóre komentarze po prostu odpuścić i iść dalej, robić swoje.
Pozytywny odzew jest budujący, ale można spotkać się także z hejtem. Czy czasem Cię dotyka? Jak sobie z nim radzić?
Niektóre opinie budują i jestem mega wdzięczna za nie. Są też tacy ludzie, którym się nie podoba to, co robisz i wtedy trzeba odpuścić. Nie można być niewolnikiem hejtu, bo takie negatywne opinie bardzo blokują. Ciągle zastanawianie się, czy jesteś wystarczająco dobra, czy to ma sens, skoro ktoś odbiera twoje wykony negatywnie, tylko sprawia, że stoisz w miejscu jako artysta. Trzeba po prostu słuchać siebie.
Wiele jest akcji, które mają na celu mu zapobiec. Myślisz, że spełniają one zamierzony cel, czy czasem jeszcze bardziej nakręcają osoby, które chcą krzywdzić słowem?
Uważam, że trzeba głośno mówić o hejcie i takie akcje są bardzo potrzebne. Na pewno spełniają one swój cel, uświadamiają, że wylewanie w komentarzach swojej nienawiści do niczego nie prowadzi. Jednak niestety, kto chce napisać złośliwy, a wręcz pełen słownej przemocy komentarz, ten i tak to zrobi. To smutne. W takich wypadkach trzeba ignorować jakiekolwiek zaczepki słowne, aby nie nakręcać dalej tej spirali.
Jak już wspomniałyśmy wcześniej, brałaś udział w trzech najbardziej znanych programach o formule talent-show, dotychczas emitowanych w TVP. Jaka jest Twoja definicja sukcesu?
To zależy czym jest dla kogoś sukces. Dla każdego może być czymś innym. Dla mnie to bycie w zgodzie ze sobą, osiąganie swoich celów, które są ważne dla ciebie, robienie tego co ciebie uszczęśliwia, a nie życie pod dyktando innych. To wolność.
W "Bitwie na głosy" byłaś w drużynie Edyty Górniak. Jaką była trenerką? Czy do tej pory utrzymujesz z nią, lub z kimś ze swojej drużyny chociaż sporadyczny kontakt?
Z Edytą Górniak miałam okazję spotkać się przy dwóch produkcjach. W "The Voice of Poland" była moją trenerką. Pamiętam jej słowa pełne wparcia, bardzo życzliwe.
"Bitwę na Głosy" wspominam jako bardzo dobry czas, poznałam mnóstwo ludzi i z niektórymi do dzisiaj mam kontakt. Takie śpiewanie zespołowe daje kopa, bo robimy to wspólnie, supportujemy się na scenie. Jest mega dobra energia.
Byłaś też półfinalistką V edycji "The Voice of Poland". Jak wspominasz ten program? Co było w nim dla Ciebie największym wyzwaniem?
Ten program wspominam jako ekstremum moich różnych emocji. Było przy tym dużo jakiegoś stresu i presji, że jesteś na widelcu i nie wiadomo jak skomentują twoje wystąpienia trenerzy a potem widzowie. Po każdym odcinku okazywało się jednak, że było całkiem dobrze, a tylko ja to jakoś wewnętrznie bardzo przeżywałam. Po drodze prawie straciłam głos, ale finalnie dałam radę. Doceniam, że mogłam się zaprezentować w tej produkcji i dojść aż do półfinału.
Który z tych programów najbardziej wzbogacił Cię jako artystkę?
Każde doświadczenie sceniczne wzbogaca. Prawdziwych skrzydeł dodała mi "Bitwa na głosy", ale być może dlatego tak to odbieram, bo po raz pierwszy dostałam się do takiego muzycznego show i wszystko było świeże. Dzięki tym programom poznajesz nowych ludzi i to oni najbardziej wzbogacają. Życzę sobie, by na swojej drodze dalej spotykać ludzi, dzięki którym mogłabym się nadal rozwijać, jako artystka i człowiek.
Co takie programy dają, a co najczęściej odbierają?
Takie programy dają możliwość zaprezentowania się przed dużą publiką, nabywa się obycia ze sceną.
Gdybyś miała taką możliwość, do którego z tych programów chciałabyś wrócić?
Wróciłabym do "Bitwy". Dobrze się tam bawiłam.
Zastanawiałaś się kiedyś, czy gdybyś nie miała takiego doświadczenia, jeśli chodzi o programy o takiej formule, miałabyś szansę być w miejscu, w którym jesteś teraz?
Trudno odpowiedzieć na to pytanie. To, co się dzieje, jest sumą swoich wyborów. Nie wiem, co by było, gdyby, ale może startowałabym właśnie w castingach do programu o podobnej formule, bo chciałabym spróbować. Co by się nie działo, na pewno śpiewałabym.
"Plan A" to Twój najnowszy singiel. Skąd pomysł, by utrzymać go w tylistyce r’n’b?
Bardzo lubię muzykę soul, r'n'b, a moje korzenie sięgają do gospel. Lubię muzykę afroamerykańską. Dlatego napisałam piosenkę, która jest sumą tego, czego słucham.
To swoisty manifest tego, by siebie i swoje potrzeby stawiać na pierwszym miejscu. Kiedy Ty się tego nauczyłaś? Jaka była droga do tego?
Nie wiem, czy się tego nauczyłam. Czuję, że jestem na dobrej drodze, by wypowiadać swoje "ja". Zawsze starałam się być dobra dla innych, ale gdzieś po drodze zapominałam być dobra dla siebie. Zapomniałam, że w swoim życiu, to my jesteśmy pierwszoplanowymi postaciami.
Kiedy to Ty uwolniłaś się od realizowania cudzych oczekiwań? To trudna droga, prawda?
To jest ciągły proces. Zawsze znajdzie się ktoś, kto powie ci, że można było coś zrobić inaczej, albo że coś nie jest w twoim stylu. Tak naprawdę, to ty decydujesz o sobie. Trzeba umieć stawiać granice i zaznaczyć siebie. To trudna droga, której uczymy się całe życie.
Czy spotkałaś się z opiniami słuchaczy, którzy pod wpływem Twojej piosenki zrobili jakiś krok w tym kierunku, zmienili swoje życie choć do pewnego stopnia?
Każdy moją piosenkę interpretuje inaczej. Tak właśnie ma być. Każdy ma swoje doświadczenia, a jeśli piosenka ma być takim kopem do zmiany, będę bardzo szczęśliwa.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz