Artur Gadowski nie tylko o muzyce [WYWIAD]
fot. Paweł Lacheta
1 lutego w Teatrze im. Adama Mickiewicza w Cieszynie zespół Ira zaprezentował repertuar koncertu "Ira - Akustycznie", który jest kontynuacją jubileuszu 35-lecia zespołu.
Artur Gadowski opowiadał nie tylko o koncertach. Pokusił się również o krótkie podsumowanie dotyczasowej działalności zespołu, choć jak sam przyznał, zamiast żyć wspomnieniami, woli skupiać się na tym, co tu i teraz.
Frontman grupy zdradził również, jak ważną rolę w powrocie zespołu na scenę po przerwie, która nastąpiła w drugiej połowie lat 90. ubiegłego roku, pełnił...internet.
Lider legendarnego zespołu Ira, muzyk, kompozytor, autor tekstów a prywatnie - kolekcjoner płyt. Słowem wstępu - wszystko się zgadza? (Śmiech)
Wszystko się zgadza (Śmiech.) Z tym kolekcjnowaniem płyt bym nie przesadzał, bo nie mam ich znów w tak strasznie dużej ilości. Choć to prawda, że wspominałem o nich ostatnio na swoim profilu na Facebooku, bo od czasu do czasu trzeba je przewietrzyć i ich posłuchać.
Czy jak na frontmana legendarnego zespołu rockowego przystało, słucha Pan właśnie przede wszystkim rocka, czy jednak gustuje w innym gatunku muzycznym?
Nie. Słucham bardzo różnej muzyki. W kręgu moich zainteresowań nie ma disco polo, nie ma elektronicznego popu, muzyki techno i hip-hopu, ale cała reszta - jak najbardziej.
Cieszyn i okoliczne miasta często znajdują się na koncertowej mapie Iry. Jak wraca się w te strony?
Z przyjemnością. Gdyby tak nie było, nie przyjeżdżalibyśmy tutaj. Od lat przywozimy stąd dobre wspomnienia. Zawsze wracamy z przyjemnością.
Akustyczne wersje swoich największych przebojów, ale także nowsze utwory zagraliście w Teatrze im. Adama Mickiewicza. Mówi się, że to miejsce magiczne...
Po próbie miałem przyjemność obejrzeć tutejszy teatr, bardzo mi się podoba.
Trasa ta jest kontynuacją jubileuszu 35-lecia zespołu. Kiedy to minęło? (Śmiech.)
Choć kontynuujemy obchody 35-lecia, na scenie jesteśmy już od trzydiestu sześciu lat. Staram się o tym nie myśleć, ponieważ to taka ilość czasu, że wszystkiego nie można zapamiętać, a jak wiemy, pamięć płata figle. Czasem, niektóre rzeczy zapamiętujemy inaczej niż to miało miejsce. Kiedy rozmawiam z kolegami, często łapiemy się na tym, że każdy z nas zapamiętuje zupełnie inne szczegóły. Choć oczywiście wracamy do pewnych momentów, to staramy się żyć dniem dzisiejszym a nie wspomnieniami. (Śmiech)
Gdyby miał Pan te 35 lat zamknąć w jednym słowie lub zdaniu, jakie mogłoby paść?
Oj, nie da się. (Śmiech)
Wróćmy na moment do przeszłości. W drugiej połowie lat 90. zespół Ira zawiesił działalność, a Pan rozpoczął karierę solową. W wielkim skrócie - do powrotu zespołu na scenę mobilizowały dwa czynniki - fani i... raczkujący wówczas internet. Zastanawiał się Pan kiedyś nad tym, czy gdyby nie pojawiło się wtedy nowe medium, moglibyście już nie wrócić na scenę jako zespół?
Na pewno nie wrócilibyśmy na scenę w tym składzie. Dowiedzieliśmy się wtedy, że nadal istnieją fani zespołu Ira. Nie były to tylko osoby, które nas znały i widziały nas wcześniej na koncertach i słyszały nasze płyty, tylko były to zupełnie nowe osoby, które wcześniej nie miały okazji być na naszych koncertach. Śledziliśmy ich rozmowy na czatach internetowych, które prowadzili na stronie, którą sami założyli. Zorientowaliśmy się, że kiedyś chcieliby być na naszym koncercie. Postanowiliśmy wtedy z kolegami, że musimy to naszym sympatykom dać, musimy wrócić na scenę i dalej grać koncerty.
W 2002 roku wróciliście, a wraz z Wami pojawiła się płyta "Tu i teraz".
Mogliśmy ogłościć swój powrót i zagrać stare piosenki, ale chcieliśmy być uczciwi. Postanowiliśmy, że powodem naszego powrotu będzie nowa, wspominana podczas naszej rozmowy płyta "Tu i teraz".
"Jutro" to Wasz dwunasty już album studyjny. Na rynku pojawił się w czasie pandemii, 14 maja 2021 roku, czyli blisko pięć lat po wydaniu Waszej ostatniej płyty. Do tego, że trzeba było tak długo czekać, przyczyniła się m.in. pandemia. Co jeszcze?
Pandemia była na pewno czynnikiem spowalniającym wydanie płyty. Jednak, jeśli chodzi o tę warstwę muzyczną, to nam dobrze zrobiło, ponieważ dopisałem kilka piosenek, które pewnie, gdyby nie pandemia, prawdopodobnie w ogóle by nie powstały. To jedyny plus z tego czasu, kiedy wszyscy siedzieliśmy w zamknięciu, bez wykonywania swojej pracy. (śmiech)
Gdyby miał Pan wskazać swój ulubiony utwór z płyty "Jutro", na jaki mogłoby paść?
Bardzo lubię "Piękny kraj".
Na pewno wyjątkowym dla Pana utworem jest "Zimowa", albowiem poza tym, że napisał Pan do niej słowa, wyreżyserował Pan również teledysk. Mówi Pan, że nie umie opowiadać o piosenkach, ale może jednak coś Pan o "Zimowej" powie. (Śmiech)
Teledysk również zmonotowałem, bo nie było chętnych. Lubię tę piosenkę. Ma zimowych klimat, choć zimy nie lubię, ale piosenki o takim klimacie od zawsze do mnie przemawiały. Dużo jest takich wykonawców, których lubię za to, że są smutni. (Śmiech)
(Śmiech) Z czego to wynika?
Lubię smutne piosenki.
Jaka jest Pana ulubiona smutna piosenka?
Nie wiem, czy mam taką. Tu chodzi raczej o sam klimat. To są wszystkie piosenki, które mają jakiś taki smutek w sobie. Zawsze chwyta mnie to za serce.
Skąd pomysł na taką realizacje teledysku do utowru "Zimowa"? Czym Pan się inspirował?
Teledysk powstawał bardzo spontanicznie. Znajomy, który dysponuje teatrem, udostępnił nam salę, w której nakręciliśmy zdjęcia zespołu. Kolejna osoba zaproponowała, że możemy wykorzystać jego zabytkowe auto... Gdyby ekipa zawodowców zobaczyła, w jaki sposób ten teledysk powstawał, wyśmiałaby nas. (Śmiech) Jednym słowem - korzystaliśmy z tego, co było dostępne.
Skupiacie się teraz przede wszystkim na trasie akustycznej i kontynuacji oobchodów 35-lecia zespołu, czy jednak myślicie już o kolejnym krążku? W jakim klimacie będzie utrzymany?
Przygotowujemy nowe wydawnictwo, ale jeszcze nic nie powiem, bo prace nam się na ten moment zatrzymały. Nikt i nic nam nie pomaga, pracujemy nad metariałem, który sobie wymarzyliśmy. Efekty będzie można poznać pod koniec roku.
Na koniec wspomnijmy jeszcze o piosence "Wiara", która z Wielką Orkiestrą Świątecznej Pomocy związana jest od drugiego finału. Sentyment do utworu pewnie pozostał, prawda?
Tak, oczywiście. Podczas koncertu w Cieszynie "Wiara" również wybrzmiała.
Pan 32. finał wsparł m.in. poprzez wystawienie na aukcję kolacji w swoim towarzystwie. Wylicytowana została za 3 750 zł.
Strasznie droga ta kolacja (Śmiech) Będę się dwoił i troił, by to był świetny czas.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz