Cykl #mariolapoleca (19): „U Pana Boga w Królowym Moście“ [RECENZJA FILMU]
fot. Dystrybucja Kinowa TVP / Andrzej Beja-Zaborski, Aleksandra Grabowska, Krzysztof Dzierma
Zawsze warto znaleźć coś, co poprawi nasze samopoczucie, będzie gwarancją pojawienia się uśmiechu na twarzy. Jedni znajdują takie czynniki w książkach, drudzy w filmach, a jeszcze inni w serialach, czy w muzyce.
Propozycjami, które (w moim odczuciu) takie czynniki posiadają, chciałabym się dzielić z Wami w moim cyklu #mariolapoleca. Serdecznie Was zapraszam.
Dziś zachęcam do lektury recenzji najnowszego filmu kultowej serii „U Pana Boga...“ w reżyserii Jacka Bromskiego. Na ekrany kin w całym kraju trafił w piątek, 25 października. Z kolei trzy dni wcześniej, we wtorek, 22 października, w Multikinie Złote Tarasy w Warszawie odbyła się uroczysta premiera medialna tytułu. Na ściance pojawili się m.in. aktorzy, których można zobaczyć w produkcji, twórcy filmu i zaproszeni goście.
Kontynuacja losów kultowych postaci, znanych z serii „U Pana Boga...“ znajduje się na liście najbardziej wyczekiwanych filmów tego roku. Obok znanych już bohaterów, takich jak ks. Antoni (Krzysztof Dzierma), komendant (Andrzej Beja – Zaborski), czy burmistrz Królowego Mostu (nieodżałowany Emilian Kamiński) pojawiają się też nowe twarze. Po raz pierwszy w serii filmów Jacka Bromskiego pojawia się m.in. Ewa Kolasińska (baba Spiryna) oraz Arkadiusz Smoleński, wcielający się w całej tej historii w posła Bródkę.
Cykl #mariolapoleca (19): „U Pana Boga w Królowym Moście“ [RECENZJA FILMU]
UROCZYSTA PREMIERA MEDIALNA: 22 września 2024, Multikino Złote Tarasy, Warszawa
PREMIERA KINOWA: 25 października 2024
GATUNEK FILMU: film fabularny
SCENARIUSZ: Jacek Bromski, Małgorzata Sikorska-Miszczuk
REŻYSERIA: Jacek Bromski
PRODUCENT: Zbigniew Domagalski
PRODUKCJA: Wytwórnia WFDiF – Wytwórnia Filmów Dokumentalnych i Fabularnych,
TELEWIZJA POLSKA S.A., SOLRENT Jacek Solka
DYSTRYBUCJA: Dystrybucja Kinowa TVP
MUZYKA: Luděk Dřízhal
ZDJĘCIA: śp. Arkadiusz Tomiak
OBSADA: Krzysztof Dzierma, Andrzej Beja-Zaborski, Aleksandra Grabowska, Karol Dziuba, śp. Emilian Kamiński, Wojciech Solarz, Bartłomiej Firlet, Ewa Kolasińska, Arkadiusz Smoleński, Sławomir Orzechowski, Olgierd Łukaszewicz, Mikołaj Grabowski i inni.
***
O FILMIE:
„U Pana Boga w Królowym Moście“ to kontynuacja serii filmów, których akcja rozgrywa się na sielankowym Podlasiu. Pierwszy film z rzeczonej serii premierę miał blisko trzydzieści lat temu, kiedy to jeszcze w polskim kinie nie podejmowano podobnych tematów. Pierwszą, oficjalną emisję telewizyjną obejrzało wtedy ponad 6 milionów widzów, co w tamtych czasach było ogromnym osiągnięciem. Widzowie byli zachwyceni, a na fali sukcesu "U Pana Boga za piecem" domagali się kontynuacji. Jednak na kolejny film, (tym razem "U Pana Boga w ogródku") trzeba było czekać prawie dziesięć lat. Na film „U Pana Boga za miedzą“ czekano najkrócej, albowiem pojawił się na ekranach w 2009 roku, dwa lata po drugiej części.
Młoda archeolożka z Warszawy (w tej roli Aleksandra Grabowska) przyjeżdża do Królowego Mostu. Cel ma jeden. Chce przeprowadzić badania w lochach miejscowego kościoła. Proboszcz bez zgody biskupa, umożliwia jej pracę w nieodkrytych dotąd podziemiach budowli. Dziewczyna znajduje historyczny dokument, według którego Królowy Most powinien być niepodległym państwem. Wśród wielu osób, które poznaje na miejscu, jest m.in. Szymon Giedrojć, prawnik (Karol Dziuba). Choć jest nią od samego początku żywo zainteresowany, ona tego nie odwzajemnia. W tych okolicznościach rozpoczyna się pełna zabawnych, nieoczekiwanych sytuacji i zwrotów akcji walka, o odłączenie miasta od Polski i stworzenie samodzielnego kraju.
#mariolapoleca, CZYLI KILKA SŁÓW PO OBEJRZENIU FILMU Z PERSPEKTYWY WIDZA:
Najnowsza część, która na ekrany trafiła właśnie pod koniec października tego roku, pisana była w czasie pandemii. Czy klimat, znany widzom z poprzednich części, został zachowany? Na to, ale też wiele innych pytań odpowiem w kolejnych akapitach mojej recenzji.
Na malowniczym Podlasiu spotykamy nie tylko kultowych bohaterów, znanych z poprzednich części, ale też nowe twarze. Wszyscy jednak tworzą zgraną grupę, którą łączą wspólne perypetie. Widz po raz kolejny spotyka się z księdzem Antonim, (Krzysztof Dzierma), który niezmiennie od lat jest proboszczem w Królowym Moście, komendantem, (Andrzej Beja – Zaborski) który zawsze umie trafnie skomentować każdą sytuację, ale też z nieco fajtłapowatym policjantem Marianem Cielęckim, w którego brawurowo wciela się Wojciech Solarz. Film jest także okazją, by po raz ostatni na szklanym ekranie zobaczyć Emiliana Kamińskiego, który we wszystkich dotychczasowych częściach kultowej serii w reżyserii Jacka Bromskiego wcielał się w burmistrza Królowego Mostu.
To właśnie Emiliana Kamińskiego chciałabym wyróżnić w pierwszej kolejności. Zmarłemu w 2022 roku aktorowi należą się ogromne brawa. Postać Jerzego Bociana jest jedną z tych, najczęściej kojarzonych przez widzów z kultową serią wyreżyserowaną przez Bromskiego. W każdej z trzech części, w których wystąpił, tworzył swojego bohatera tak, że już samo jego pojawienie się na ekranie, wywoływało entuzjastyczne reakcje. Jego osoby i postaci nie mogło zabraknąć również w najnowszej części. Mimo, że jego choroba postępowała, nie chciał rezygnować z roli, która przecież bardzo mocno go spopularyzowała. Aktorowi udało się zagrać najbardziej kluczowe sceny dla całej tej historii. W każdej z nich dał z siebie wszystko, mimo, że bardzo cierpiał. Zmarł na krótko przed finałem zdjęć do czwartej części filmowego cyklu. To nie tylko ostatnia rola Kamińskiego na szklanym ekranie, ale też ostatnia produkcja, w której wystąpił razem z żoną, Justyną Sieńczyłło, choć ich ekranowe losy nie zostały ze sobą w żaden sposób połączone.
Kolejnym aktorem, którego udział w najnowszej części filmów z cyklu „U Pana Boga...“ chciałabym wyróżnić, jest oczywiście Krzysztof Dzierma, czyli proboszcz Królowego Mostu. To kolejny, po Jerzym Bocianie, (Emilian Kamiński) nieodłączny bohater rzeczonej kultowej serii. Osobiście nie wyobrażam sobie Królowego Mostu bez niego. Na wyróżnienie zasługuje nie tylko za samo wykreowanie postaci, ale również za żartobliwe podejście oraz ciepły humor.
Zarówno Dzierma, jak i Andrzej Beja – Zaborski świetnie władają gwarą białostocką, co jeszcze bardziej uatrakcyjna zbudowane przez nich postaci. Obaj wzbogacają je również o pełne humoru powiedzonka, a właśnie to, m.in. sprawia, że każdy chciałby mieć takiego proboszcza w swojej parafii, czy takiego strażnika porządku w najbliższej jednostce policji.
Bartłomiej Firlet brawurowo wcielił się w postać wikarego z dość trudnym charakterem, jak i rysem komediowym. Jego bohater ma w sobie jednak coś takiego, czego nie umiem bliżej określić, ale za co można go polubić. Aktor ma dość spore doświadczenie w kreowaniu ról z pierwiastkiem komediowym, albowiem nie brakuje go również Antoniemu Dziubakowi z "Ojca Mateusza".
fot. Dystrybucja Kinowa TVP / Krzysztof Dzierma, Bartłomiej Firlet
Kilka słów chciałabym skierować do odtwórców ról archeolożki (Aleksandra Grabowska) i prawnika Szymona Giedrojcia, (Karola Dziuby). Stworzyli postacie ciekawe, a zarazem nieoczywiste. On zafascynowany był nią od samego początku. Ona nie dała mu od razu szansy, ale od początku widać było, że mają się „ku sobie“. Gdyby miała powstać piąta część filmu, myślę, że ich relacja mogłaby wypełnić spory jej fragment. Widać, że aktorzy nie tylko na planie darzyli się sympatią, ale też poza nim.
Ciekawą i wartą uwagi postać stworzył także Arkadiusz Smoleński. Poseł Bródka, tak, jak wszyscy bohaterowie najnowszego filmu w reżyserii Jacka Bromskiego, również posiada rys komediowy, co wywołuje uśmiech na twarzach widzów. Bohatera, w którego na szklanym ekranie wyróżnia nie tylko żart, ale też bogata mimika i gestykulacja. Choć w polityka wciela się po raz pierwszy, robi to tak umiejętnie, że od pierwszych chwil na ekranie, zyskuje sympatię widzów. Do każdej z ról podchodzi nie tylko z ogromnym zaangażowaniem, ale także swego rodzaju swobodą. To powoduje, że widz odnosi chociażby wrażenie, jakby mównica, przy której w pewnym momencie staje, była jego naturalnym środowiskiem.
Jako ostatnią chciałabym tutaj wyróżnić Ewę Kolasińską, która wciela się co prawda w postać epizodyczną, ale robi to tak umiejętnie, jakby grała jedną z głównych ról. Baba Spiryna, to zjawa z zaświatów, która objawia się bohaterom i rozmawia z nimi. Zobaczyć można ją m.in. w scenie z Krzysztofem Dziermą i Olgierdem Łukaszewiczem.
fot. Dystrybucja Kinowa TVP / Krzysztof Dzierma
Choć każda z części kultowej serii ma coś w sobie, to właśnie w najnowszym filmie czuć największy powiew świeżości. Nie brakuje w nim również licznych odniesień, (również tych żartobliwych) do otaczającej nas codzienności. Właśnie m.in. to sprawia, że najnowszy film w reżyserii Jacka Bromskiego tak dobrze się ogląda.
Do jakich widzów skierowany jest film?
„U Pana Boga w Królowym Moście“ to film, skierowany przede wszystkim do fanów kultowej serii „U Pana Boga...“, sympatyków reżysera Jacka Bromskiego, ale też osób, które lubią oglądać produkcje kręcone w malowniczych terenach. Jednym słowem, każdy w Królowym Moście powinien znaleźć coś, co mu się spodoba.
W kinach w całym kraju od 25 października. Gorąco polecam.
* Recenzja filmu "U Pana Boga w Królowym Moście" powstała we współpracy z Dystrybucją Kinową TVP.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz