Ania Powierza: „Aktorką zostałam z przypadku“
Ania Powierza, aktorka znana szerszej publiczności z roli Czesi w serialu "Klan" poszerzyła swoje kompetencje zawodowe, zdobywając dyplom logopedy. Rozmawiamy o tym, ale także o wymarzonych rolach.
Mimo tego, że jest Pani Mamą małej Helenki, w październiku po przerwie wróciła Pani do „Klanu“. Czy pogodzenie obowiązków zawodowych z obowiązkami młodej Mamy są czasem trudne do pogodzenia?
Niestety, czasem nawet bardzo! Z jednej strony bardzo cenię to, że mam wolny zawód i nienormowane godziny pracy. Dzięki temu, gdy spadł pierwszy śnieg, ja miałam akurat wolne, od razu mogłam go Helenie pokazać i wyjść z nią na sanki. Są jednak również minusy. Niezwykle trudno o nianię, która zgodzi się na taki tryb pracy, gdzie nie wiadomo, ani w jakich godzinach będzie pracować, ani nawet w jakie dni. Czasem, tak jak w najbliższym tygodniu, zdarzają się zdjęcia nocne i mam ogromny stres, gdy zostawiam Helenkę.
Zdarza się, że zabiera Pani czasami Helenkę ze sobą na plan serialu?
Nigdy. W serialu nie ma warunków, by Helenka spędzałą tam czas podczas gdy ja pracuję. Ani ona nie miałaby się gdzie podziać, ani realizacja serialu nie przebiegałaby bezproblemowo. Już nawet nie chcę myśleć o tym, jak mnie trudno by było skonentrować się na pracy, graniu, tekście. Gdyby Helenka zaczęla płakać, nie wiem, czy byłabym w stanie kręcić scenę...!
W jednej z rozmów zdradziła Pani kiedyś, że chętnie zagrałaby Pani z córką u boku. Czy to aktualny plan?
Nieaktualny. Miałam przyjemność być z nią na planie, gdy odgrywała jedną z epizodycznych ról w zaprzyjaźnionej produkcji. Absolutnie nie była zainteresowana pracą przed kamerą, za to ogromnie interesowało ją wszystko, co było za. Za nic również, jesli akurat przypadkiem znalazła sie przed tą kamerą i nie robiła awantury, nie chciała stawać do niej przodem. Wywnioskowałam z tego, że aktorstwo nie będzie nigdy jej pasją. I dobrze. Podczas wsyty u stomatologa niesłychanie interesowała się wiertłem. To byłby lepszy wybór. Stomatolog to pewny, stabilny zawód.
Zabrała Pani kiedyś już córkę do Teatru?
Hm. Nawet nie ma dwóh lat. Czy to nie byłoby zbyt wześnie?
Bardzo wiele aktorów w rozmowach ze mną przyznaje, że marzy o roli w Teatrze… Czy tak samo jest w Pani przypadku?
Zupełnie tak samo. Swoją przygodę z aktorstwem zaczynałam od występów na scenie, a potem już do niej nie wróciłam. Pamietam jednak tę energię, siłę płynącą z widowni i marzy mi się, żeby jeszcze kiedyś do tego wrócić!
Chciała też Pani zagrać w filmie fabularnym. W jakiej roli?
Najlepiej w kilku! Bardzo chciałabym zagrać fajną, zwartą rolę komediową. Marzy mi się cieple kino rodzinne, albo jakaś wyciskająca łzy i zarazem zabawna komedia romantyczna. Kiedyś bardzo chiałam zagrać w mocnym thrillerze, najlepiej osobę chorą psychicznie. Teraz też nie odmówiłabym takiej roli, choć to marzenie nieco już zblakło. Jednak aktorstwo nie jest jedyną rzeczą, którą się Pani obecnie zajmuje zawodowo.
Poszerzyła Pani swoje kompetencje, zdobywając dyplom logopedy. Skąd pomysł na wybór takiej drogi pracy?
Z zapotrzebowania. Prowadząc zajęcia aktorskie z dziećmi, zauważyłam, że z roku na rok coraz młodsze dzieci mają coraz większe kłopoty z mówieniem. W pracy aktora to podstawa, prowadząc warsztaty nie moglam więc ignorować tego zjawiska. Problemy dzieci okazywały się coraz większe, zwyczajnie zaczęło brakować mi kompetencji. To był impuls, dzięki któremu podjęłam studia. Jednak prawda jest taka, że bardzo wciągnęło mnie to zajęcie.
Lubi Pani pracować z dziećmi?
Oczywiście! Chociaż praca z nimi wymaga ogromnego wysiłku i zaangażowania, bo to wymagający pacjenci. Jednak bardzo szybko reagują na wskazówki i zadania, które im stawiam. Zupełnie inaczej niż młodzi ludzie, czy dorośli, bo również z nimi pracuję.
Czy pacjenci kojarzą Panią z „Klanem“?
Oczywiście.
Materiał archiwalny z dnia 21 stycznia 2016
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz