sobota, 4 listopada 2017

Anita Jancia: „Nie zmieniłabym decyzji o wyborze zawodu“

Anita Jancia: „Nie zmieniłabym decyzji o wyborze zawodu“  

















Aktorka pochodząca z Bielska. Największe jej pasje to aktorstwo, sport, córeczka Marysia. Jakiś czas temu, przy kawie w Cieszynie Anita Jancia opowiedziała więcej na swój temat...

Zaczynając od początku, proszę zdradzić, co najbardziej lubi Pani w zawodzie aktorki? Kiedy pierwszy raz uświadomiła sobie Pani, że chce zostać aktorką? 

Jeżeli chodzi o świadomość wybrania zawodu aktora, to nie miałam jasno określonych planów, bo nie wychowałam się w rodzinie aktorskiej, ani artystycznej, więc do końca nie wiedziałam, z czym wiąże się ten zawód, ale gdzieś ta chęć i potrzeba zmiany oraz szukania nowego kierunku była u mnie od zawsze. Myślę, że pomysł na to „urodził“ się w liceum, kiedy byłam w bielskim Teatrze „Heliotrop“, wtedy te marzenia zaczęły się urzeczywistniać. Do łódzkiej filmówki dostałam się za drugim razem. To, że dostałam się do szkoły, zaważyło o moim losie.

Czy miała Pani jakąś alternatywę, kim chciałaby zostać, gdyby nie zdecydowała się na aktorstwo?

Nie, nie miałam. (Śmiech.) Myślę, że alternatywę musiałabym znaleźć, gdybym nie dostała się do szkoły. Pewnie wybrałabym sport, ale na tę chwilę wiedziałam, że chcę uprawiać ten zawód i to w tamtym momencie życia było priorytetem. 

Czy wśród ról przez Panią odgrywanych do tej pory ma Pani swoją ulubioną, szczególną?

 Bardzo sobie cenię małe formy, gdzie gram w filmach fabularnych i filmach krótkometrażowych. Teraz miałam okazję robić bardzo interesującą 30tkę, „Stwór“ z cudownymi reżyserami, Irkiem Grzybem i Olą Gobin. To była bardzo inspirująca praca. Cenię sobie pracę z Marią Sadowską, z którą robiłam film „Non­stop kolor“ oraz „Dzień kobiet“, który miał premierę w marcu. Obecnie również wspólnie przygotowujemy się do kolejnego filmowego projektu. Jeśli chodzi o wymarzoną rolę, ma Pani taką? 

Myślę, że nie ma czegoś takiego jak wymarzona rola. Zmieniam się i w zależności od tego, w jakim jestem okresie swojego życia, inne role są dla mnie wyzwaniem. 

Przechodząc do tematu Teatru, do 2004 roku występowała Pani m.in na deskach Powszechnego w Radomiu. Obecnie nie gra Pani w Teatrze. Nie brakuje Pani tego?

Bardzo mi tego brakuje. W 2005 roku urodziła się moja córeczka i jakby ona stała się moim Teatrem. To nie jest tak, że nie mam kontaktu ze sceną, bo teraz zaczynam warsztaty teatralne u Roberta Castelo, (wykładowca z NY), warsztaty są w języku angielskim, trwają cały dzień, robimy sceny, przygotowujemy się i bardzo mnie to rozwija. Brałam także udział w warsztatach Zdzisława Wardejna. Teraz też myślę mocno o Teatrze, Marysia jest na tyle duża, że mogę sobie pozwolić na powrót na intensywne próby. Jeżeli nie stanie się to w tym sezonie,to na pewno w następnym. Plany już są.

Czy kiedy jeszcze występowała Pani w Teatrze, lubiła spotkania z żywą publicznością? Czy opinia widza jest dla Pani ważna?

Oczywiście, kontakt z publicznością jest bardzo ważny dla aktora, dla mnie również. To on nadaje sens naszej pracy. Grałam teraz spektakl w Teatrze Konsekwentnym, gdzie zrobiłam zastępstwo, więc w dalszym ciągu mam kontakt z publicznością i bardzo to sobie cenię. 

Jeśli chodzi o seriale, przez bardzo długi czas wcielała się Pani w rolę Jolki w serialu „M jak Miłość“. W czym według Pani uznania tkwił sukces tej postaci? Odnoszę wrażenie, że była bardzo lubiana... 

Nie wiem. Na pewno „M jak miłość“ jest fenomenem wśród seriali, bo cały czas ma wysoką oglondalność i stałych widzów. Losy mojej bohaterki tzn. Jolki były bliskie publiczności i to przyniosło sympatie widzów. Cenię sobie pracę w tym serialu, spotkałam wspaniałych kolegów aktorów, to była bardzo ciekawa praca.

Właśnie, jeżeli chodzi o „Barwy...“ wciela się Pani w postać Beaty. Na początku była krnąbrna, a teraz się zmieniła...A jak Pani czuje się w tej roli? Czy jest coś, co sprawia Pani trudność w jej odegraniu?

Bardzo lubię jeździć na plan „Barw Szczęścia“, bo mam świetny składa ktorski. Gram z Przemkiem Stippą, z którym grałam razem w spektaklu „Psychotest" w Teatrze StaraProchownia. Przemek jest znakomitym aktorem i świetnym kolegą, dlatego praca z nim jest taką przyjemnością. Jeżeli chodzi o postać, którą gram, to myślę, że zaskoczy widza i to niestety nie pozytywnie. Więcej nie powiem. 

Jakie losy czekają Beatę oraz jej współpracowników, /Waldek i Zbyszko/ w najbliższych odcinkach?

 Nie mogę zbyt wiele zdradzić, ale na pewno będzie się działo i będzie ciekawie... 

Zdążyła Pani polubić już ekipę „Barw...“? 

Tak. Pracuję tam od roku i czuję się z nimi bardzo bezpiecznie. 

Na jak długo postać Beaty jest brana pod uwagę przez scenarzystów?

 Nie wiem, nie mam pojęcia. Nie zastanawiałam się nad tym, ale doskonale wiem, że kiedyś ten wątek się wyczerpie. 

Proszę powiedzieć, nad czym obecnie Pani pracuje i w jakich produkcjach pojawi się w czasie najbliższym? 

Brałam udział w bardzo ciekawym projekcie, który toczy się w Bieszczadach. Więcej nie mogę powiedzieć, była to ciekawa praca ze wspaniałymi aktorami, świetnymi reżyserami. Pracowałam m.in z Kasią Adamik, Leszkiem Lichotą, Magdą Popławską, Bartkiem Topą i tyle na ten temat :­) 

Proszę na koniec powiedzieć, czy w zawodzie aktorki czuje się Pani szczęśliwa i spełniona? 

Tak, jak najbardziej. Oczywiście nie jest to „lekki kawałek chleba“, mówię tu o ciągłym czekaniu, o niepewności, która cały czas nam towarzyszy. Są chwile lepsze i gorsze, chwile zwątpienia, rozczarowania, jednak gdybym miała możliwość cofnąć czas, nie zmieniłabym decyzji o wyborze zawodu. 

Materiał archiwalny z dnia 22 czerwca 2014


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz