Anna Korcz: „Kontaktu z widzem nie zastąpi żadna maszyna“
O Teatrze, wyjątkowej relacji akora z widzem, ale także o „Zaciszu“ rozmawiałam z aktorką, Panią Anną Korcz w Cieszynie, przy okazji Jej drugiej wizyty w Teatrze im. Adama Mickiewicza.
Spektakle wyjazdowe, praca na planie „Na Wspólnej“, Zacisze Anny Korcz w Pomiechówku…Jak tak to pogodzić?
Pracy jest znacznie więcej, bo gram w dziewięciu spektaklach, a oprócz tego kręcimy wspomniany serial „Na Wspólnej“, dużo wyjeżdżam. Trzeba wszystko pogodzić z terminami, poumawiać, trzeba być punktualną i obowiązkową. Co jest bardzo trudne, ale do pogodzenia.
Kiedy pojawił się pomysł, aby otworzyła Pani PENSJONAT „Zacisze“ w Pomiechówku?
Pomysł pojawił się około 5 lat temu, kiedy moja Pani kardiolog z Anina zaleciła mi odpoczynek, zieloną trawę i książeczki, leżak, działkę i z tej, właśnie, która miała być mała, zrobiło się 5,5 ha i tam robimy wspaniałe przyjęcia, spływy kajakowe, ludzie przyjeżdżają do nas na grilla, na plażę… Teren jest „obrzydliwie“ piękny, bo to rezerwat i tam rzeczywiście jest, jak u Pana Boga za piecem.
Kiedy pojawił się pomysł, aby otworzyła Pani PENSJONAT „Zacisze“ w Pomiechówku?
Pomysł pojawił się około 5 lat temu, kiedy moja Pani kardiolog z Anina zaleciła mi odpoczynek, zieloną trawę i książeczki, leżak, działkę i z tej, właśnie, która miała być mała, zrobiło się 5,5 ha i tam robimy wspaniałe przyjęcia, spływy kajakowe, ludzie przyjeżdżają do nas na grilla, na plażę… Teren jest „obrzydliwie“ piękny, bo to rezerwat i tam rzeczywiście jest, jak u Pana Boga za piecem.
Co urzekło Panią nad malowniczym brzegiem rzeki Wkry, że akurat to miejsce wybrała Pani na Pensjonat?
To raczej jest sala do wynajęcia, ale można też tam oczywiście mieszkać. Tak ogólnie to miejsce można nazwać Pensjonatem, ale wolę, kiedy mówi się na nie po prostu – Zacisze. Mąż zdecydował. Z wyborem nie miałam wiele do gadania, była ziemia do sprzedania, w bardzo atrakcyjnej cenie, a ja potrzebowałam takiego miejsca. Anioły za mnie zadecydowały.
Czy samej czasem zdarza się Pani tam wypoczywać?
Tak, jestem tam bardzo często, zwłaszcza we wszystkie ciepłe miesiące mieszkamy tam. Mój 5-letni Syn, Janek tam szaleje, to Jego azyl. Niczym cudowny Ogród Alicji, tylko imię zmieniamy na Janka. Ma wodę, plażę, skakańce, dmuchańce, rower, deskorolkę. Ma wszystko, co dziecku w tym wieku może się zamarzyć. Jest tam świeże powietrze i cisza, kumkają żaby. Jest wspaniale. Bardzo często tam odpoczywam. Przechodząc jednak do działalności teatralnej, dzisiaj w Cieszynie pojawia się Pani w spektaklu „Klimakterium 2, czyli menopauzy szał“.
Czy tak, jak dla większości aktorów można stwierdzić, że również dla Pani Teatr jest miejscem szczególnym?
Bardzo szczególnym. Kontaktu z żywą publicznością nie zastąpi nigdy żadna maszyna. Prawdziwy, żywy widz, który ogląda przedstawienie, jest zpełnie innym, niż taki nieobecny, za ekranem telewizora. Jak się okazało, w Cieszynie grałam już jakiś czas temu. Był to wtedy spektakl „Miłość z dostawą do domu“. To cudowne przeżycie, wyjść na scenę. Fajnie też jest, że nie ma możliwości powtórzenia czegokolwiek. „Żywy“ Teatr jest wyjątkowy! Oczywiście, że tak…
Oprócz spektaklu, w którym dzisiaj się Pani pojawia, można podziwiać Pani umiejętności aktorskie również w sztuce „Wszystko przez Judasza“. Czy w nowym sezonie tetaralnym również będzie można zobaczyć Panią w tym spektaklu?
Tak, będzie można mnie zobaczyć w „Klimakterium“, „Wszystko przez Judasza“, „Miłość z dostawą do domu“, „Chory z Urojenia“ oraz w „Hiszpańskiej Musze“. Czasami jeździmy również z „Biznesem“ Jurka Bończaka. To wszystkie sztuki, w których można mnie znaleźć.
W jakich rolach czuje się Pani najpewniej, w komediowych, czy dramatycznych?
Role komediowe dają poczucie, że jeżeli się dobrze zagrało, to widz ze spektaklu wychodzi po pachy ubawiony. To rodzaj satysfakcji, a sztuka komediowa jest trudniejsza. Jeśli rozśmieszymy widza, mamy poczucie, że dobrze spełniliśmy swój obowiązek. Role dramatyczne są mi bardzo bliskie, ponieważ bardzo dużo ich zagrałam. Lubię pracować na swoich emocjach i próbować nimi sterować. To również bardzo ciekawe doświadczenie.
Proszę powiedzieć, lubi Pani bardziej występy przed kamerą telewizyjną, czy jednak na deskach teatralnych?
I jedno, i drugie miejsce jest szalenie ciekawe, nie umiem powiedzieć, które bardziej wolę. I Teatr, i telewizja przynosi mi różnego rodzaju emocje, ale lubię obydwa.
Która z ról wymaga według Pani większej pracy i skupienia? Telewizyjna, czy Teatralna?
Zdecydowanie Teatralna. Ponieważ w dzisiejszych czasach w telewizji można wszystko powtarzać do woli, a Teatr to takie miejsce, że jeżeli aktor się nie skupi, to widz nigdy nie uwierzy w to, co chce przekazać.. Uzna, że kłamie i nie jest osobą wiarygodną.
Co ciekawe. Ekipa „Na Wspólnej“ pierwszy raz od dłuższego czasu nie żegna się z widzem na czas wakacji. Jakie losy w najbliższym czasie czekają Pani postać?
Moja postać jakoś zaległa na długo na wsi, przeplatają się perypetie z biznnesmenem Mietkiem, (w tej roli Jan Jankowski, przyp. red.) trzeba poczekać na nowy rozwój wydarzeń. Izabela z wioski ma wrócić do Warszawy, ale nie wiem, kiedy to nastąpi. Z ostatnich wątków mogę powiedzieć jeszcze, że zaczynam się spełniać w roli babci.
Może zdradzi Pani, w czym tkwi sukces produkcji, że od lat zgromadza przed telewizorami tylu wiernych widzów?
Nie umiem powiedzieć. Myślę, że to rodzaj potrzeby. Widz potrzebuje tego rodzaju rozrywki, jaką jest serial. W Polsce są dwie takie produkcje – wspomniana „Na Wspólnej“ i „Klan“. To sprawy, które poruszają życie i widz, który mieszka w małym miasteczku, czy wsi, nie ma takiego szerokiego dostępu do Teatru, czy kina. Związane jest to z podróżą czy przemieszczaniem się nawet, jeżeli na to go stać. Kultura też nie jest najtańsza, a ten telewizor jest jednak najbliżej. Serial wypełnia czas widzów i pewnie dlatego jest tak lubiany.
Materiał archiwalny z dnia 2 lipca 2015
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz