Jakub Mazurek: „Może kiedyś zagram ratownika?“
Jakub – na ekranie czarny charakter, a w życiu spełniony tata. To właśnie dlatego w rozmowie z sentymentem wspomina o „Linii życia“, bo z planu pędził na porodówkę…
Co jest dla Ciebie najważniejsze w aktorskiej profesji?
Najcenniejsza jest możliwość „pożycia“, choć przez chwilę, życiem innych osób. Możliwość znalezienia się w często ekstremalnych sytuacjach, których w realnym życiu być może nigdy byśmy nie przeżyli. Poznawanie i odkrywanie granych postaci jest wspaniałą przygodą. No i to, że mogę dać komuś chwilę uśmiechu, czy wzruszenia. To chyba jest najważniejsze.
Myślałeś kiedyś o innym zawodzie, czy wiedziałeś od zawsze, że zostaniesz aktorem?
Jako mały chłopiec chciałem być strażakiem. Trochę później chciałem zajmować się komputerami. W międzyczasie przewinęło się jeszcze kilka pomysłów…
Jaki inny zawód fascynowałby Ciebie, gdybyś nie został aktorem?
Oj, jest wiele takich zawodów. Nie sposób wymienić. Ale jeszcze na studiach aktorskich bardzo chciałem zostać ratownikiem morskim. Miałem już nawet przygotowane do złożenia dokumenty. Na szczęście jednym z uroków aktorstwa jest to, że może kiedyś uda mi się zagrać ratownika...
Występowałeś w serialu „Linia życia“, który został zdjęty z anteny. Czy nie brakuje Ci czasem roli Tomasza, którego odgrywałeś?
Pewnie, że brakuje. Tomasz był postacią którą bardzo lubiłem grać. Podobała mi się w nim determinacja z jaką szukał prawdziwej miłości. Pakował się przy tym zawsze w coraz większe tarapaty. Tak, brakuje mi tego zabawnego typka.
Jakie wspomnienia wiążesz z produkcją serialu?
Bardzo miło wspominam ten okres. Cała ekipa była fantastyczna. Wszyscy byli profesjonalistami, a do tego bardzo życzliwymi ludźmi, więc atmosfera na planie była fantastyczna. Poza tym, w tym czasie rodziła się moja córeczka, z planu „Linii życia“ jechałem prosto do szpitala, więc zawsze już ten okres zostanie dla mnie wyjątkowy.
Właśnie we wspomnianej produkcji występowałeś czasem u boku kilkuletniego chłopca. Czy praca z dziećmi na planie jest trudna? Lubisz takie aktorskie wyzwania?
Praca z Filipem była czystą przyjemnością. To bardzo zdolny i uroczy młody chłopczyk, któremu profesjonalizmu przed kamerą mógłby pozazdrościć niejeden student aktorstwa. Oczywiście, zawsze przy scenach z dziećmi jest więcej pracy. Poświęcić trzeba na to więcej czasu, ale lubię takie zadania. Dzieci mają (i to przekłada się na ekran), niesamowitą energię, która potrafi „pozytywnie nakręcić“ całą ekipę.
Już od jakiegoś czasu pojawiasz się w serialu „Pierwsza miłość“ w roli niejakiego Filipa. Filip, to czarny charakter. Jak czujesz się w tej roli?
Bardzo dobrze! W końcu udało mi się zagrać czarny charakter. A Filip, z granych przeze mnie postaci jest moją ulubioną. W końcu mogę pokazać trochę inną twarz.
Co Twojemu bohaterowi przyniosą najbliższe odcinki serialu? Czy Filip namiesza jeszcze w życiu serialowych postaci?
Namiesza, namiesza. Nie mogę powiedzieć za dużo, ale jak już pewnie część widzów zdążyła zauważyć, Filip nie poddaje się łatwo. A pomysłów mu nie brakuje...
W 2013 roku pojawiłeś się w filmie „Wałęsa. Człowiek z nadziei“. Jak pracowało się Ci na planie?
Wspaniale. Bardzo się cieszę, że udało mi się spotkać z tymi legendami polskiego kina. To był zaszczyt! No i bardzo profesjonalna „robota“. Byłem na początku trochę przestraszony, ale Pan Andrzej, wraz z resztą ekipy stwarza tak przyjazną dla aktora atmosferę, że szybko mi przeszło.
Materiał archiwalny z dnia 19 grudnia 2013
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz