czwartek, 16 listopada 2017

Karolina Nowakowska: „Swoją pracę lubię za całokształt“

Karolina Nowakowska: „Swoją pracę lubię za całokształt“ 

















Z Karoliną Nowakowską spotkałam się przed spektaklem „Klejnoty“ w Jastrzębiu – Zdroju. Rozmawiałyśmy o felietonach aktorki, ale także o spocie „KREWNIACY – krew potrzebna co 15 sekund“ i o filmach, do których lubi wracać.

Od naszej pierwszej rozmowy minęło sporo czasu. Co od tego momentu zmieniło się w Pani życiu zawodowym? 

Bardzo dużo od tego czasu zmieniło się w moim życiu prywatnym i zawodowym. Jestem szczęśliwą mamą i żoną. To postawiło mój świat do góry nogami i wprowadziło go na odpowiednie tory. Na jakiś czas musiałam się wycofać z aktorstwa, co pozwoliło mi rozwinąć się w roli felietonistki, o czym jeszcze będziemy wspominać później. Prowadziłam imprezy, bardzo to lubię i robię do teraz. Jakiś czas temu wróciłam na deski teatralne. Tego najbardziej mi brakowało. 

Jeśli chodzi o seriale, warto wspomnieć tutaj o „Na Wspólnej“, gdzie pojawia się Pani jako Kalina Jędrzejczyk oraz o „Przyjaciółkach“, do których obsady dołączyła Pani ostatnio. Czym różnią się te dwie role? 

To dwie różne osoby. Kalina („Na Wspólnej“) i Beata („Przyjaciółki“) są na różnych etapach życiowych. Kalinę znam trochę lepiej, ponieważ grałam ją dłużej. Moja przygoda z serialem „Przyjaciółki“ dopiero się rozpoczęła, choć już przysporzyła wielu pozytywnych emocji. Cieszę się, że dołączyłam do obsady serialu. 

Dużą przyjemność sprawiło mi to, że mogłam się zmierzyć z postacią Kaliny. O Beacie nie mogę jeszcze wiele powiedzieć, ale zdradzę, że również chodzi o uczucie. 

Którą ze swoich postaci bardziej Pani polubiła? Kalinę, czy Beatę? 

Ze względu na to, że Kalinę mogłam dobrze poznać, myślę, że to ją bardziej polubiłam. Każda rola jest dla mnie olbrzymią radością, doświadczeniem i wyzwaniem, więc tak naprawdę, każdą lubię tak samo. Może najważniejsza rola jeszcze przede mną. (Śmiech.) 


Właśnie. Uważa Pani tak, jak większość aktorów, że kluczem do wiarygodnego odegrania postaci jest jej polubienie, a w każdym razie zaakceptowanie jej zachowań i postępowania? 

Kluczem do tego, by widz uwierzył w prawdziwość odgrywanego przez nas bohatera jest poszukanie w sobie podobnych emocji do tych, które ma w sobie nasza postać. Analizuję jak ja zachowałabym się w danej sytuacji. Dużo biorę z siebie i przekazuję swoim postaciom, ponieważ wtedy wszystko staje się bardziej prawdziwe. 

„Na Wspólnej“ oraz „Przyjaciółki“ zaliczają się do seriali najbardziej lubianych przez widzów. Jak Pani myśli, w czym tkwi ich sukces?

Na ten sukces składa się wiele czynników. Dobry scenariusz, fajna obsada i trafnie obsadzone role. To podstawa. Częścią sukcesu moim zdaniem jest też to, że aktorzy, którzy przez dłuższy czas wcielają się w daną postać, są z nią na tyle zżyci, że bardzo dużo dodają do niej od siebie. 

Patrząc z perspektywy widza. Seriale i filmy o jakiej tematyce najbardziej przyciągają Pani uwagę? 

Nie lubię się bać. Horrory i trillery to nie moja bajka. Lubię się wzruszyć i uśmiechnąć. Wybieram filmy, które opowiadają o ludziach i są oparte na emocjach. Nie potrzebuję efektów specjalnych. Lubię musicale. Może dlatego, że bardzo lubię śpiewać i tańczyć. (Śmiech.) 

Lubi Pani bardziej odkrywać dobre kino, czy wracać do sprawdzonych filmów? Ma Pani jeden ulubiony film, który może Pani oglądać tysiąc razy, a nigdy się Pani nim nie znudzi? 

Oczywiście, mam takie filmy. „Pretty Woman“, „Love Actually“, „Listy do M“ i „Deszczowa piosenka“ to niektóre z nich. Lubię wracać do filmów, które znam. Mimo, że w niektórych wypadkach mam w pamięci każdą scenę, to i tak je oglądam. (Śmiech.) Chętnie poznaję nowe tytuły i gatunki. Dochodzę do wniosku, że mocne kino też może być bardzo dobre i ciekawe. 

Przejdźmy jednak do telewizji i Teatru. Gdzie czuje się Pani lepiej, a co daje Pani, jako aktorce, większą swobodę grania? Teatr? Telewizja? 

To zupełnie inne emocje. Przed każdym spektaklem cieszę się, że zaraz na widowni pojawi się publiczność, że przeżyjemy coś razem. To sprawia mi ogromną przyjemność, choć praca w Teatrze jest bardzo stresująca ze względu na to, że wszystko dzieje się tu i teraz. Swoją pracę lubię za całokształt. Nie tylko za możliwość budowania postaci, ale też za to, z jakimi ludźmi pracuję i za atmosferę, jaka podczas tej pracy panuje. Cieszy mnie każda odnoga mojego zawodu. 

W jakich rolach czuje się Pani lepiej? W komediowych, czy w dramatycznych? Ma Pani na ten moment wymarzoną rolę lub nazwisko reżysera, u kogo w produkcji chciałaby Pani zagrać? 

Nie mam wymarzonej roli, nigdy nie myślałam w tych kategoriach. Jestem otwarta na spotkania z ludźmi i propozycje. Fajnie byłoby zagrać coś wbrew sobie - nie tylko charakterologicznie, ale i wizualnie. Chciałabym zagrać taką rolę, nad którą musiałabym solidnie popracować, coś w sobie zmienić. O takiej roli marzy chyba każdy aktor. Zwłaszcza u nas, gdzie ciężko jest o takie role. Myślę, że jeszcze sporo przede mną. 

Oprócz aktorstwa zajmuje się Pani również pisaniem felietonów dla MediaElite i IK MAGAZINE. Skąd czerpie Pani inspirację do pisania? 

Inspirację czerpię z życia. Poprzez moje felietony dzielę się doświadczeniami. Piszę o tym, co czuję. Przez moje teksty można mnie dobrze poznać. Jestem bardzo prawdziwa, niczego nie udaję, nie wymyślam. Jeżeli nie mam pomysłu, nie piszę. Nie chodzi o to, by napisać coś na siłę, ale by podzielić się czymś fajnym. W moich felietonach pojawia się wiele pytań i rozważań. 

Zdarza się Pani czasem zadawać pytanie czytelniczkom, o czym chciałyby poczytać? 


Tak. Czasami udaje mi się sprostać tym wymaganiom, ale zazwyczaj jest tak, że nie ma konkretnego narzuconego tematu. Pozwalam sobie na dowolność. 

Chciałabym wspomnieć jeszcze o bardzo ważnym przedsięwzięciu, w którym brała Pani ostatnio udział. Nagrywanie spotu „KREWNIACY – krew potrzebna co 15 sekund“. Myśli Pani, że takie akcje pomagają w budowaniu świadomości, jak ważna jest idea krwiodawstwa? 

Mam nadzieję, że tak. Po to powstają te spoty. Akcję uważam za wspaniałą i cieszę się, że w tym roku mogłam do niej dołączyć. Ludzi trzeba uświadamiać, że mogą pomagać. Krew to coś, co mamy wszyscy. Jeżeli możemy to zrobić, to trzeba się nią podzielić. 

W rozmowie z Wojtkiem Jagielskim przyznała Pani, że bardzo chciałaby nauczyć się języka czeskiego, przede wszystkim gramatyki. Czy namawiała Panią do tego mama? Już zaczęła Pani naukę? Czy w mowie ma Pani opanowane już podstawy języka? 

Paradoksalnie naukę języka czeskiego rozpoczęłam dopiero ubiegłym roku. Tzn formalnie, bo jako córka Czeszki z Pragi styczność z językiem ojczystym mamy miałam już jako dziecko. I jako małe dziecko mówiłam zresztą perfekcyjnie! Dzieci szybko się uczą, chłoną wiedzę. Dorosły zapomina, wstydzi się, nie jest już taki spontaniczny. Rozumiem praktycznie wszystko, zawsze tak było. Kłopot zaczynał się przy pisaniu, bo gramatyki i czeskiej pisowni nigdy się nie uczyłam. Jako dorosła kobieta postanowiłam to zmienić. Nie ma przypadków, wiecie, że wierzę w to szczerze. Mama poprosiła mnie, abym wzięła udział w pokazie jej Studia dla Czeskiego Centrum. Poszłam tam z grupą pokazową i już zostałam jako studentka:). Zapisałam się na kurs języka czeskiego do Czeskiego Centrum w Warszawie. Trafiłam na wyjątkową lektorkę, Gabrielę Muchovą - Orlińską. To wspaniałą osoba i świetny pedagog. Stworzyła zgraną grupę i mimo iż każdy z nas jest „z innej parafii“, tworzymy całość, lubimy się i wspólnie cieszymy się z każdej lekcji i postępów, które robimy. Bardzo się cieszę, że jestem częścią tej skupiny (przypis- skupina- grupa po czesku :) ). Mam w planie kontynuowanie nauki i kolejną wycieczkę do Pragi. Tylko tym razem wszystko załatwię po czesku :) 

Nie rozmawiałyśmy o muzyce, ale chciałabym poświęcić jej moje ostatnie pytanie. Jest szansa na jakiś Pani autorski utwór? Myślała Pani może o wydaniu płyty? Nagraniu singla z teledyskiem? Wiem, jak muzyka jest dla Pani ważna… 

O nagraniu autorskiego utworu myśli każdy aktor, który śpiewa. Nagranie płyty też nie jest problemem, każdy może to zrobić. Skupiam się teraz na innych rzeczach, ale muzyka jest obecna w moim życiu. Na ten moment nie myślę o nagraniu płyty, ale w głowie mam poukładany materiał. Nie mówię nie. (Śmiech.) 

Materiał archiwalny z dnia 7 maja 2017


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz