sobota, 18 listopada 2017

Krzysztof Wach: "Bezkompromisowość natury zawsze mnie pociągała"

Krzysztof Wach: "Bezkompromisowość natury zawsze mnie pociągała" 


















Z aktorem młodego pokolenia, Krzysztofem Wachem, znanym m.in z serialu "Barwy szczęścia" rozmawiam o zawodzie oraz o...magii górskich krajobrazów. 

Naszą rozmowę chciałabym zacząć od początku. Jak to się zaczęło? Co spowodowało, że wybrał Pan aktorstwo? 

Zaczęło się od konkursów krasomówczych. Pierwszy raz usłyszałem o nich w szkole podstawowej, od mojego nauczyciela historii p. Grzegorza Szopy, który później przez lata przygotowywał do nich mnie i mojego kolegę Łukasza. Nie obyło się bez sukcesów na poziomie ogólnopolskim. Bardzo byliśmy wtedy dumni:) Następnym etapem, który przybliżył mnie do decyzji o szkole teatralnej była grupa teatralna “Garderoba”, prowadzona przez p. Barbarę Płocicę. Bardzo dużo zawdzięczam jej uporowi, wierze i oddaniu. Gdyby nie ona, pewnie byłbym teraz nauczycielem języka niemieckiego, to była alternatywa. Ale udało się, a później już matura i egzaminy do szkoły. I tak, aktorstwo to nie tylko zawód, to sposób na życie. 

Jest Pan aktywny w jak w Teatrze, tak i przed kamerą telewizyjną. To zupełnie dwa różne środowiska pracy. Gdyby jednak miał Pan wybrać, gdzie czuje się Pan lepiej?

Nie potrafiłbym wybrać między sceną a kamerą. Jedno i drugie jest dla mnie pociągające i twórcze. Często mówi się o dwóch rodzajach aktorstwa. Dobrze jest znać oba:) 

To prawda, że Teatr jest tym miejscem, w którym bardziej, niż przed kamerą udaje się improwizować?

Z pewnością w teatrze jest na to więcej “przestrzeni”. Plan filmowy charakteryzuje się pewnymi obostrzeniami, głównym jest czas, a czas to wiadomo co:) 

Pan lubi sztukę improwizacji? Zdarza się Panu czasem z niej korzystać? 

Bardzo lubię. Wbrew pozorom nie jest to proste narzędzie. Wyjściem do improwizacji jest jej temat i zarys do czego improwizacja ma prowadzić. Jeżeli uczestniczy w niej partner, bądź więcej osób ważna jest czujność i gotowość. Improwizacja potrafi być szalenie zabawna, pełna zwrotów akcji, albo bardzo osobista, wręcz obnażająca aktora. Wszystko zależy od jej natury. Z każdej improwizacji można coś wyciągnąć i zachować np. na potrzeby spektaklu.

Obecnie można oglądać Pana m.in w spektaklu "33 powieści, które każdy powinien znać". Przedstawienie określane jest jako "intensywna przygoda literacka". Uważa Pan, że może być takim ekspresowym przewodnikiem po literaturze także dla widzów? 

Scenariusz do “33 powieści…” składany był po części właśnie z naszych improwizacji. Lubimy to grać, bo każdy z nas dużo ofiarował bohaterom. A czy może być ekspresowym przewodnikiem? Tak, ale z naciskiem na “ekspresowym”:) 

Tego rodzaju spektakle są Pana zdaniem również zachętą do czytania? Cały czas przecież w różnych miejscach pojawiają się komunikaty traktujące o tym, że czytelnictwo w Polsce gwałtownie spada... 

Cieszy nas każda osoba, którą zachęcimy do przeczytania choć jednej przedstawionej przez nas książki. 

Idąc za ciosem, zapytam o tytuł książki, która ostatnio Pana zachwyciła. 


Była to książka “Shantaram” G.R.Robertsa, i jej kontynuacja “Cień góry”. Bardzo polecam:) 

Kontynuujmy jednak tematy zawodowe. Warto w tym momencie poruszyć temat niezwykłego widowiska z Pana udziałem - "Antony and Cleopatra". Mam wrażenie, że to niezwykle ambitny projekt. Proszę opowiedzieć coś o jego kulisach. Co było najtrudniejsze? 

Historia Antoniusza i Kleopatry jest według mnie jedną z najpiękniejszych, wielopłaszczyznowych, pełną ekstremów, opowieścią o miłości. Ubrana w język Szekspira, jest niemal kompletna. Najtrudniejsze było to na czym najbardziej nam zależało. Chcieliśmy, aby w tej pełnej ostatecznych decyzji, ogromnych poświęceń tragedii na skalę mocarstw, widz dostrzegł dwójkę kochających się ludzi, którzy chcieli po prostu, aby zachód o nich zapomniał. Zostawił ich miłości. 

Przejdźmy jednak do seriali. Nie da się pominąć tematu "Barw szczęścia". W czym Pana zdaniem tkwi sukces tej produkcji, że jest tak lubiana przez widzów? 

Sukcesem jest na pewno wielowątkowość - każdy znajduje interesujący go wątek i podąża za nim; drugim aspektem jest aktualność dobieranych tematów.

Zdarza się Panu czasem oglądać serial?

Nie, nie oglądam. Trudno mi znaleźć czas.

 Niemal automatycznie nasuwa mi się pytanie o to, czy lubi Pan oglądać siebie na ekranie? 

Jestem bardzo krytyczny wobec siebie, często wolę sobie oszczędzić nerwów. (Śmiech.) 

W jakich produkcjach zobaczymy Pana w nowym sezonie? 

UltraViolet dla stacji AXN. 

Przeglądając Pana Instagrama, wyciągam pewne wnioski. Pierwszy - jest Pan miłośnikiem podróżowania. Ostatnio przebywał Pan na urlopie w Alpach. Co najbardziej Pana zachwyciło?

Tak, podróże to moja słabość. I na nie i podczas ich trwania zapominam o oszczędzaniu, choć to i tak nigdy nie było moją silną strona. W górach zawsze najbardziej zachwyca mnie przestrzeń, ogrom i cisza. Bezkompromisowość natury zawsze mnie pociągała. Ona nie kłamie. A za to, że pozwala nam siebie oglądać w pełnej okazałości powinniśmy być jej bardzo wdzięczni.

Materiał archiwalny z dnia 28 sierpnia 2017


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz