sobota, 7 lipca 2018

Katarzyna Joda: „Każdego dnia mogę być kimś innym“


Katarzyna Joda: „Każdego dnia mogę być kimś innym“












Z Katarzyną Jodą, aktorką znaną m.in z serialu „Na Sygnale“ miałam przyjemność rozmawiać. Nasza rozmowa dotyczyła m.in magii seriali medycznych i tych, które aktorka wybiera do oglądania prywatnie.

Proszę na początek powiedzieć, jak to się zaczęło? Kiedy zdecydowała Pani, że zostanie aktorką?


Już od dzieciństwa lubiłam występy publiczne. W przedszkolu brałam udział w przedstawieniach a na uroczystościach rodzinnych śpiewałam piosenki. W liceum zapisałam się na kółko teatralne i zaczęłam jeździć na konkursy recytatorskie. A potem naturalnie poszłam na egzaminy do szkoły teatralnej. Udało mi się dostać za pierwszym razem i tak wylądowałam w Państwowej Wyższej Szkole Teatralnej we Wrocławiu. No i już nie było odwrotu:)


Czy od najmłodszych lat lubiła Pani występować na scenie, kreować postaci? Uczęszczała Pani do kółek tetralnych, czy zafascynowanie tym zawodem przyszło z czasem?


Jak wyżej:)


Proszę opowiedzieć o najciekawszych swoich (albo najbardziej odjechanych) pomysłach na życie.


Najciekawszym pomysłem na życie było zostanie aktorem. Ten zawód sprawia, że mogę wcielić w inne życia i dzięki temu przeżywać kilka naraz:)


Gdyby miała Pani wskazać jeden, konkretny moment swojego poważnego spotkania z tym zawodem, kiedy to było i jaką rolę Pani zagrała?


Tych momentów było sporo. Już w szkole takim poważnym ciężarem, który udało mi się udźwignąć była rola Matki w dramacie Georga Taboriego pt. „Peepshow” w reżyserii Krzysztofa Kulińskiego. Trudność tej roli polegała na tym, że postać, którą kreowałam musiała być cały czas w tle głównego bohatera (swojego syna), a jednocześnie w tym wszystkim zaistnieć.


Pod koniec szkoły zrobiłam dyplom w koprodukcji z Wydziałem Teatralnym Akademii Sztuk Scenicznych (DAMU) w Pradze (spektakl „Memory of Lanscape and Landcape of Memory” w reż. Petry Tejnorovej). Tam zetknęłam się z zupełnie innym teatrem, Był to mocno alternatywny, innowacyjny, ruchowy i lekko abstrakcyjny teatr. Wszystko tam było dla mnie nowe. Podejście do pracy nad rolą, tworzenie scenariusza, brak linearności czy operowanie językiem skojarzeń. Jednak ta przygoda bardzo mnie rozwinęła. Stałam się bardziej otwarta na różne języki teatralne i potrafiłam bardziej wykorzystać swój warsztat.


Po szkole ciekawym doświadczeniem była praca przy spektaklu „Czarne serca” w Teatrze Kamienica w Warszawie. To było pierwsze moje poważne spotkanie z komedią. W szkole jakoś ten gatunek mnie omijał i sama też się do niego nie garnęłam. W „Czarnych sercach” pracowałam z wyśmienitymi aktorami (Ewa Wencel, czy Grzegorz Wons) od których mogłam się uczyć aktorstwa i zasad funkcjonowania komedii.


I teraz w moim życiu jest kolejny ważny moment w tym zawodzie, czyli Monika Zawadzka w serialu „Na sygnale”. Bardzo się cieszę, że mogę zbudować postać od początku, że mogę pracować z wyśmienitymi aktorami i cudowną ekipą na planie.


Co jest dla Pani najfajniejsze w graniu przed kamerą? Czy podchodzi Pani do tego tak, jak większość aktorów i stawia na to, że każdego dnia może być kimś innym?


To, że każdego dnia możesz być kimś innym jest jedną z najważniejszych zalet tego zawodu. Jednak jeżeli chodzi o kamerę, to podoba mi się to, że tam się tworzy prawdę. W teatrze są różne zabiegi, jest forma, konwencja itp. Przed kamerą dążymy do naturalizmu, tego co jest tu i teraz i co jest pomiędzy nami.


Pojawia się Pani w wielu serialach, ale rolą najbardziej aktualną jest sierżant Monika Zawadzka w serialu "Na sygnale". Jak trafiła Pani do Leśnej Góry?


Zostałam zaproszona na zdjęcia próbne. Tam spotkałam się z Wojtkiem Kulińskim, zagraliśmy razem kilka scen i po tygodniu dostałam telefon, że mam tę rolę:)


Opanowanie jakich umiejętności okazało się dla Pani konieczne, by móc wiarygodnie wcielać się w rolę policjantki?


Myślę, że ważne dla mnie i dla mojej postaci jest to, że jestem aktywna fizycznie. Regularnie chodzę na zajęcia fitnessu, kilka lat temu trenowałam krav magę, pole dance. Ruch to dla mnie gwarancja dobrego samopoczucia. Dla Moniki Zawadzkiej również:)


Na planie miałam kilka spotkań z kaskaderem, który uczył mnie jak powalić większego przeciwnika ode mnie i w jaki sposób obezwładnić nożownika:) Sprawne operowanie kajdankami i pistoletem to też nie taka prosta sprawa. Na szczęście na planie mamy dostęp do konsultantów, którzy wszystko nam pokazują.


Czy najwięcej frajdy sprawia Pani strzelanie? (Śmiech.)


Jeszcze niestety nie nagrywałam sceny, w której strzelam. Ale już samo trzymanie pistoletu jest ekscytujące, ale też przerażające.


Jakie losy czekają Pani bohaterkę w nowym sezonie serialu?


Dużo nie mogę zdradzać, ale powiem, że nadal będę wspierała ratowników swoją pomocą policyjną. A szczególnie jednego….


Czy zdarzało się Pani oglądać, zanim trafiła Pani do obsady?


Nie oglądam telewizji, więc nie widziałam serialu. Słyszałam jednak o nim. Grali tam moi znajomi ( z Darkiem Wieteską znaliśmy się jeszcze przed serialem, a z Anią Habą byłyśmy razem na roku)


Dlaczego Pani zdaniem seriale medyczne są tymi najbardziej lubianymi przez widzów?


Ratowanie życia jest czymś magicznym. To takie balansowanie na granicy życia i śmierci. To wyzwala wiele emocji u aktorów, reżyserów, scenarzystów jak i u widzów.


Pani również lubi takie, czy stawia na inny gatunek?


Oglądam dużo seriali zagranicznych. Raczej stawiam na inny gatunek. Moimi ulubionymi serialami są „Gra o tron”, „Homeland” czy „Breaking Bad”. Obecnie oglądam „Black Mirror”. Fascynuje i przeraża mnie w tym serialu to, że koszmarna wizja przyszłości jest tak blisko nas.


Dużo czasu spędza Pani na planie "NS", a co z innymi projektami? Gdzie Panią zobaczymy?


Obecnie głownie jestem na planie „Na Sygnale”. Można mnie również zobaczyć w rolach epizodycznych w „Blondynce”, „Klanie” i „M jak miłość”. Co jakiś czas pojawiam się także w reklamach. Teraz zaczynam pracę nad projektem teatralnym, ale narazie nie będę zdradzać szczegółów, żeby nie zapeszać.


Bardzo aktywna jest Pani w social media. Co daje Pani Instagram?


Długo broniłam się przed Instagramem. Jednak zrozumiałam, że ten portal może służyć aktorom, jako forma pośrednictwa pomiędzy nimi a widzami. Próbuje uchylić rąbka swojego świata dla tych, którzy są tego ciekawi. A co on mi daje? Kontrolę i kreowanie kolejnej postaci - Kasi Jody:)


Czym najchętniej dzieli się Pani w sieci z sympatykami?


Lubię pokazywać kulisy zawodu aktora. Czasami przemycam trochę prywatnego życia, ale staram się tym nie epatować.


Jakie jest najczęstsze pytanie, które zadają Pani fani?


Najczęściej jestem pytana o to czy Wiktor będzie z Moniką czy Anną :)


Materiał archiwalny z dnia 26 czerwca 2018 roku do przeczytania również na www.sci24.pl - Śląskie Centrum Informacji

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz