poniedziałek, 10 czerwca 2019

Agata Bykowska: "Teatr jest dla mnie opoką"

Agata Bykowska: "Teatr jest dla mnie opoką"




























fot. zdjęcie nadesłane

Przed spektaklem "Trojanki", który wystawiony został w ramach Międzynarodowego Festiwalu Teatralnego "Bez granic" miałam przyjemność rozmawiać z Panią Agatą Bykowską. 

Spotykamy się w Cieszynie w ramach Międzynarodowego Festiwalu Teatralnego "Bez granic". Czy na początek naszej rozmowy można stwierdzić, że Teatr jest dla Pani miejscem szczególnym?

Tak, zdecydowanie Teatr jest dla mnie miejscem szczególnym. Przechodzę przez różne fazy miłości do Teatru. Czasem bardzo mnie denerwuje, ale tak naprawdę go kocham. Składa się na to wiele czynników, m.in nasz zespół, wspaniali ludzie, którzy go tworzą. Teatr jest dla mnie czymś w rodzaju opoki.

O godz. 17:30 w Teatrze im. Adama Mickiewicza w Cieszynie wystawiony zostanie spektakl "Trojanki". Premiera  odbyła się 8 września 2018 roku w Teatrze Wybrzeże. Jak wyglądały prace nad spektaklem?

Prace nad spektaklem były zabawne, ponieważ równocześnie kręciłam serial w Warszawie, więc krążyłam między stolicą a Gdańskiem. Na szczęście reżyser zgodził się na moje nieobecności. Jestem w chórze Trojanek, więc wszystkie robimy to samo, choć każda z nas reaguje na swój sposób. Pojawiałam się na próbach, dowiadywałam się co i jak i działaliśmy. Była to ciekawa praca. Miał swoją wizję, stworzył świat, a naszym zadaniem było go wypełnić, każda na swój indywidualny sposób. Mam ogromną przyjemność z grania “Trojanek” 

Wciela się Pani w Enyo, jedną z siedmiu tytułowych "Trojanek". Na scenie funkcjonujecie jako jeden organizm, tworzycie jedno, choć podzielone indywidualną rozpaczą i krzywdą, umęczone ciało. Co okazało się dla Pani największym wyzwaniem w tym spektaklu?

Największym wyzwaniem okazało się mówienie jednym, chóralnym głosem. Udało się.

Przekazanie jakich emocji podczas kreowania Enyo jest dla Pani najistotniejsze?

Najistotniejsze jest dla mnie bycie i obserwacja, obecność i pewien rodzaj dystansu. 

Co w tej sztuce najbardziej się Pani podoba, a za co Pani zdaniem cenią ją widzowie? 

O opinię trzeba zapytać widzów. (Śmiech.) Jeden z moich znajomych aktorów powiedział, że czasem zdarza mu się wątpić w ten zawód, ale takie spektakle dają mu kopa i mobilizują go do działania i inspirują. 

"Trojanki" cenię za zespołowość. 

W jakich jeszcze spektaklach można Panią obecnie zobaczyć?

Można zobaczyć mnie w spektaklu "Bella figura" Grzegorza Wiśniewskiego oraz w spektaklu "Broniewski" Adama Orzechowskiego,“Więzi” w reżyserii Oleny Apchel,“Wiśniowy Sad” w reżyserii Anny Augustynowicz

Premiera najnowszego spektaklu “Karmaniola” w reżyserii Pawła Aignera z moim udziałem zaplanowana jest na październik. 

Podobnie jak w przypadku festiwalu Kino na Granicy, głównym celem i atrybutem Festiwalu Teatralnego Bez Granic jest łączenie kultury polskiej, czeskiej i słowackiej. Jakie są trzy rzeczy, z którymi kojarzą się Pani Czechy?

Czechy kojarzą mi się z mostem, tłustym jedzeniem i piwem. (Śmiech.) 

W rozmowie z Panią nie da się pominąć Pani roli w serialu "Korona Królów". Mowa oczywiście o litewskiej kucharce Gabiji. Podobno litewskiego akcentu sama się Pani nauczyła. Proszę opowiedzieć coś więcej.

Pierwotnie moja postać miała być polską kucharką. Plany się jednak zmieniły. Nie sądziłam, że ta rola wywoła tak pozytywny odbiór. Zrobiłam to intuicyjnie.

Gabija bez dwóch zdań stała się jedną z najbardziej lubianych bohaterek tego serialu. Co takiego w sobie ma, że od pierwszego momentu zaskarbiła sobie sympatię widzów?

Gabija to bardzo emocjonalna postać. Nie ma znaczenia czy kocha, śmieje się, złości, smuci  każdą z tych emocji przeżywa do granic możliwości. Jest bardzo wrażliwa. 

W czym Pani zdaniem tkwi największy sukces "Korony Królów"? Czy zdarza się Pani oglądać serial?

Czasami oglądam, ale nie jestem dobrym widzem, bo znam ten materiał od środka. (Śmiech.) Dlatego ciężko mi stwierdzić, w czym tkwi sukces serialu. 

Czy Pani zdaniem takie seriale pełnią funkcję edukacyjną i mogą pomóc w przyswojeniu wiedzy historycznej?

Myślę, że tak, ale dobrze jest mieć informacje z różnych źródeł. 

Na próżno szukać Pani aktywnego fanpage na Facebooku, czy profilu na Instagramie. Nie wierzy Pani w siłę internetu?

Wierzę. Nie mówię nie, ale w tym momencie nie czuję potrzeby posiadania takich kont. Może kiedyś to się zmieni. (Śmiech.) 

Materiał archiwalny dostępny również na www.sci24.pl - Śląskie Centrum Informacji

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz