wtorek, 5 listopada 2019

Monika Mazur: "Realizuję się na wielu polach. Nie ma stagnacji"

Monika Mazur: "Realizuję się na wielu polach. Nie ma stagnacji"


























fot. zdjęcie nadesłane - pochodzi ze strony spektaklu Selfie.com.pl

Gra w jednym z najbardziej lubianych seriali medycznych w Polsce, ale realizuje się też jako aktorka teatralna i prezenterka telewizyjna. Cieszy się, że w jej życie nie wkrada się rutyna. 

To moja kolejna rozmowa z Moniką Mazur. 

Teatr MY wznawia hit teatralny - komedię Marcina Szczygielskiego "Single i remiksy" w reżyserii Olafa Lubaszenko. Obok Katarzyny Maciąg, Wojtka Medyńskiego i Lesława Żurka zobaczymy również Monikę Mazur.

Aktorka serialowa? Teatralna? Prezenterka telewizyjna? Co bardziej pasuje do Pani na ten moment?

Ciężko mi zdecydować. (Śmiech.) Jestem szczęśliwa, że mogę realizować się na wielu polach, nie ma stagnacji. Od zawsze dobrze czułam się przed kamerą, lubię "Na sygnale" i pracę na planie, ale bycie prezenterką również sprawia mi satysfakcję. To zupełnie co innego.  Teatr, kontakt z żywym widzem to jeszcze inna bajka, coś niesamowitego. Obecnie mam zaszczyt grać córkę Doroty Pomykały, to jest wspaniałe. 

W duecie z Mateuszem Szymkowiakiem prowadzi Pani program "Lajk". Co najbardziej podoba się Pani w tym programie?

Tematyka tego programu jest mi bliska. Kultura, sztuka, show biznes to obszary, po których staram poruszać się sprawnie, a dzięki pracy przy Lajku jestem zawsze jeszcze bardziej  na bieżąco.  Jeździmy po całej Polsce. Mogę robić rzeczy, których nigdy nie mogłabym zrobić w normalnych warunkach. Przy realizacji każdego z odcinków odkrywam coś nowego. 

Czy praca na stanowisku prezentera jest bardziej wymagająca od aktorstwa?

Ciężko to porównywać. W byciu prezenterem jestem sobą. Nie muszę wcielać się w postacie, do opanowania mam mniej tekstu, mogę improwizować. Aktorstwo jest na pewno bardziej złożone, ale nie chciałabym tutaj wartościować. 

Mam wrażenie, że w "Lajku" każdy znajdzie coś dla siebie. Jakie tematy lubi Pani poruszać najbardziej?

Nie mam takich tematów, wszystkie są mi bliskie. 


Czy połączenie zobowiązań aktorskich z prowadzeniem programu i licznymi wyjazdami, które się z nagraniami wiążą, bywa trudne?

Bywa, ale dla chcącego nic trudnego. (Śmiech.) 

Pod koniec wakacji odbył się I OFicjalny Zlot Fanów Serialu "Na sygnale". Za co najbardziej lubi Pani Martynę? 

Niezmiennie za jej empatię. 

Gdyby nie aktorstwo, mogłaby Pani zostać ratownikiem medycznym? (Śmiech.)

Absolutnie nie. (Śmiech.) To bardzo ciężki zawód. Nie dałabym rady ani psychicznie, ani fizycznie. 

Na całe szczęście w tym zawodzie może być Pani tym, kim chce. Nawet tancerką w teledysku "TAAAKI POOOST". Proszę coś więcej opowiedzieć o pracy na planie kipu i jego powstaniu. 

(Śmiech.) Teledysk powstawał bardzo długo. Mój mąż go reżyserował, był pomysłodawcą scenariusza. Było to dla mnie jedno z największych wyzwań, ponieważ musiałam wcielić się w zupełnie inną postać, niż dotychczas. To postać, która nie ma ze mną nic wspólnego, a w reszcie ról odnajduję zawsze choć trochę siebie. Musiałam przezwyciężyć swój lęk i wewnętrzny wstyd. Miałam próby taneczne. Kosztowało mnie to sporo stresu, ale  wyniosłam z tej pracy bardzo dużo i cieszę się, że ostatecznie nie zrezygnowałam z tej roli, choć takie myśli chodziły mi po głowie.

Mam wrażenie, że obnaża trochę dzisiejszy świat  social mediów, gonitwę za lajkami. Jaki jest Pani stosunek do social mediów?

Media społecznościowe traktuję z dystansem, choć  nie da się ukryć, że powoli stają się one też częścią mojej pracy.  Lubię je za to, że ułatwiają mi kontakt z sympatykami. Nie podoba mi się kierunek, w którym obecnie social media zmierzają, promują wyidealizowany świat, którego ja nie kupuję. W tym roku miałam okazję regularnie spotykać się z młodzieżą i widziałam jak oni je odbierają. My wiemy, że to wszystko jest kreowane, ale wiele ludzi niestety myśli, że tak wygląda prawdziwe życie. Nie podoba mi się to, chcę to zmienić. Zaczęłam od siebie. Chcę  stopniowo wprowadzać zmiany w prowadzeniu mojego Instagrama. Próżność trzeba odstawić na bok. Warto myśleć o innych. 

Aktywnie, ale z głową. (Śmiech.) I bez hejtu. Właśnie, ostatnio wraz z ekipą "NS" ogłosiliście akcję STOP HEJT. Takie kampanie są pomocne?

W momencie, w którym jakaś akcja zmienia coś w życiu choćby jednej osoby, to zawsze ma sens. 

Dołączyła Pani do ekipy SELFIE COM PL. Co najbardziej podoba się Pani w tym spektaklu?

Zostałam bardzo miło przyjęta. Temat jest aktualny, pokazany w śmieszny, przystępny sposób. To dla mnie ogromy zaszczyt, że z tak  wspaniałymi aktorami mogę pojawić się na jednej scenie. 

Jest bardzo aktualny, tak, jak robienie selfie...Pani lubi robić selfie?

Uwielbiam kamerę, ale  nie znoszę obiektywu aparatu. (Śmiech.) 

Proszę opowiedzieć o takim, powstałym w najzabawniejszych okolicznościach.

Było to selfie z żółwiem, które zrobiłam podczas podróży poślubnej. Zawsze marzyło mi się zdjęcie z małpą, ale nie udało się. (Śmiech.) 

Najbliższe plany. 

Niech się dzieje najlepiej. Do przodu. 

Materiał archiwalny dostępny również na www.sci24.pl  - Śląskie Centrum Informacji 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz