wtorek, 25 lutego 2020

Jakub Kucner: "Warto zobaczyć świat innymi oczami"

Jakub Kucner: "Warto zobaczyć świat innymi oczami"


























fot. zdjęcie nadesłane

O tym, co spowodowało, że zmienił swoje nastawienie do życia, o charytatywnych wyjazdach do Gambii, pomocy potrzebującym, ale też o pracy na planie serialu "M jak miłość" rozmawiam z Jakubem Kucnerem.

Już na pierwszy rzut oka sprawia Pan wrażenie osoby niezwykle pozytywnie nastawionej do ludzi i świata. Co daje Panu w życiu najwięcej siły?

Odkąd pamiętam, byłem pozytywną osobą, zawsze w ten sposób byłem odbierany przez otoczenie. Tak zostałem wychowany. Uwielbiam przebywać wśród ludzi, to oni dają mi pozytywną energię. 

Kiedyś wykonałem eksperyment, w ramach którego odciąłem się od świata. Kiedy go zakończyłem poczułem, że moja energia spadła. Wszystkie osoby, które posiadają pozytywną energię są moim napędem w życiu codziennym. 

Moim zdaniem ważne jest umieć cieszyć się z drobiazgów, to wiele ułatwia. Nie każdy jednak taką umiejętność posiada. Co zrobić, by to się zmieniło?

Uważam, że warto zobaczyć świat innymi oczami. Cztery lata temu pojechałem pierwszy raz do Gambii. Ten wyjazd spowodował, że pozytywniej spojrzałem na świat i zacząłem doceniać to, co mam. Do tematu Gambii będziemy jeszcze wracać. 

Warto cieszyć się każdym dniem. 

Właśnie. Uważa Pan, że każdy dzień może być dobry, bo wszystko zależy tylko od nas? Co jest dla Pana gwarancją udanego dnia?

Ostatnio czytałem książkę "Unf*ck yourself". Traktuje o zmianach w naszym życiu. Trzeba ułożyć swoje myśli. Nie warto męczyć się negatywami. Trzeba cieszyć się małymi rzeczami. Wszystko jest kwestią nastawienia. 

Gwarancją może być praca na planie serialu "M jak miłość". (Śmiech.) Do obsady dołączył Pan w 2019 roku. Jak został Pan przyjęty?

Zostałem bardzo dobrze przyjęty. Na planie pracuje niesamowita ekipa, wspaniali aktorzy. Poczułem flow. Kiedy nagrywamy nowe odcinki, za każdym razem czuję przypływ pozytywnej energii. Aż chce się pracować. Wszystko fajnie wychodzi. 

(Śmiech.) Wątek Rafała jest obecnie rozszerzany. W premierowych odcinkach będzie go o wiele więcej, z czego oczywiście bardzo się cieszę. Będzie się działo. 

Wciela się Pan w starszego aspiranta Rafała Stadnickiego. Opanowanie jakich umiejętności okazało się dla Pana konieczne, by wiarygodnie wcielał się Pan w rolę policjanta?

Największym wyzwaniem było poprawne operowanie bronią. Podczas strzelania musimy odpowiednio stać i wykonywać adekwatne ruchy. Mieliśmy zajęcia z konsultantem, który pracuje na co dzień z psami policyjnymi oraz udziela porad na planach filmowych kiedy są do odegrania sceny akcji. 

Które czynności policyjne sprawiają Panu najwięcej frajdy? Strzelanie? Zakuwanie w kajdanki? (Śmiech.)

(Śmiech.) Strzelanie oraz...jeżdżenie radiowozem na sygnale. Zawsze chciałem to robić, a teraz mam okazję. Oczywiście, sceny tego typu kręcimy w zabezpieczonych miejscach, ale sprawiają wiele frajdy, a do tego mogę poczuć się jak prawdziwy policjant. (Śmiech.) 


























fot. zdjęcie nadesłane

"M jak miłość" od dziewiętnastu lat cieszy się ogromną popularnością. To ulubiony serial Polaków. W czym Pana zdaniem zawarty jest sukces kultowej "Emki"?

Bardzo dobre pytanie. Rocznie "M jak miłość" ogląda 6 mln telewidzów. To serial, który jest numerem jeden od dziewiętnastu lat. Pozytywnie zakorzenił się w telewidzach, a wpływ na to mają historie, ale też wspaniała obsada, która serial tworzy. Mam nadzieję, że "M jak miłość" jeszcze przez długie lata utrzyma się w czołówce i dalej będzie tak chętnie oglądanym serialem. 
 
Zanim trafił Pan do serialu, zdarzało się Panu go oglądać.  Miał Pan swoje ulubione wątki i bohaterów?

Kiedy byłem młodszy, serial oglądałem z moją Mamą. Bohaterami, których pamiętam są ci, w których wcielali się bracia Mroczek, czy Kasia Cichopek. Uwielbiałem Pana Witolda Pyrkosza. Pani Teresa Lipowska jest cuodwną osobą. Uwielbiam ją. Nestorzy rodu najbardziej zapadli mi w pamięć. 

Czy teraz ogląda Pan serial? Lubi Pan oglądać siebie na ekranie? (Śmiech.)

Nie lubię siebie oglądać. (Śmiech.)  Zdarza mi się jednak oglądać odcinki z moim udziałem, a robię to choćby dlatego, by wiedzieć, co powinienem w Rafale poprawić. 

Czy zobaczymy Pana w najbliższym czasie w jakimś nowym serialu lub filmie?

Jest kilka propozycji, ale nie mogę więcej w tym momencie zdradzić. W przygotowaniu jest sztuka teatralna "Ciemno" z moim udziałem. Czuję, że to będzie hit. 

Jeśli chodzi o moje marzenia zawodowe, mam nadzieję, że w niedługim czasie uda mi się zagrać w jakimś fajnym filmie kinowym. 

W 2019 roku występował Pan w Tańcu z Gwiazdami. Jak wspomina Pan tę przygodę?

W marcu minie rok od mojego udziału w programie "Taniec z gwiazdami". Od samego początku wiedziałem, że będzie trudno. Wraz z Lenką Klimentovą dotarliśmy bardzo daleko, ponieważ nasza przygoda z programem kończyła się w ćwierćfinale. Były to cztery miesiące ciężkiej pracy. Próby zajmowały nam ok. 5 godzin dziennie. Nie zapomnę tej przygody do końca życia, to coś niesamowitego. 

Który taniec sprawił Pan najwięcej trudności, a który najwięcej frajdy? Pamięta Pan? (Śmiech.)

Najwięcej trudności przysporzył mi fokstrot. Najlepiej wspominam jive. Świetnie się w nim czuliśmy, otrzymaliśmy wysokie oceny. Wszystkie tańce pamiętam do dzisiaj. 

Jaką trenerką była Lenka Klimentová? 

Już na samym początku złapaliśmy z Lenką świetny kontakt. Pod względem charakteru jesteśmy bardzo do siebie podobni. 

Jakim był Pan uczniem? (Śmiech.)

Czasami się spóźniałem, czasami marudziłem. (Śmiech.) Lenka nie miała ze mną łatwo, ale kiedy trzeba było, dałem z siebie wszystko. (Śmiech.) 

Czy z momentem zakończenia przygody z programem skończyła się Pana taneczna przygoda? 

Tak, ponieważ musiałem odpocząć. Jednak ostatnio pomyślałem, że fajnie byłoby wrócić do treningów. 

Jest Pan bardzo aktywny w mediach społecznościowych. Czym najchętniej dzieli się Pan z followersami?

Mój profil jest lifestylowy. Jestem zaangażowany w działania charytatywne, więc i tym dzielę się w social mediach. 

Jakim jest Pan użytkownikiem? Czego poszukuje w sieci?

Ostatnio zacząłem szukać osób, które są coachami, nastrajają innych pozytywnie, uczą pozytywnego patrzenia na świat i walczenia ze swoimi słabościami. 

Pomoc drugiemu człowiekowi nie jest dla Pana obojętna. Bardzo często udziela się Pan charytatywnie. Proszę opowiedzieć o swoich charytatywnych wyjazdach do Gambii. 

Wszystko zaczęło się cztery lata temu. Już od czasu studów bardzo chciałem pojechać na misję charytatywną z Unicefem. To się nie udało, ale poznałem osoby, które angażowały się w pomoc Gambii. Udało się zorganizować pierwszy wyjazd. 

Kiedy wróciłem z Gambii, miałem dwa tygodnie resetu. Myślałem o tym, co tam zobaczyłem. Uświadomiłem sobie, jaką wartość tam ma pożywienie dla dzieci. Zacząłem doceniać każdą chwilę.

Zajmowałem się Aseidu, która miała 6 lat. Jej mama zmarła na chorobę, której tu nie byłoby problemu wyleczyć.

Dzieci nie mają ubrań, przyborów do szkoły, jedzą jeden posiłek dziennie. Mieszkają w domach bez prądu. 

Po powrocie z Gambii uświadomić sobie można naprawdę wiele rzeczy. Warto przestać narzekać, docenić to, co się ma i pomagać tyle, ile można. 





















fot. zdjęcie nadesłane

Jak w tej chwili wygląda Pana zaangażowanie w pomoc Gambii?

Ze Stowarzyszeniem przyjaciół Afryki "Hope for kids" zorganizowaliśmy wysyłkę kontenera z darami do Gambii. Z tego, co wiem, dotarł w ostatnich dniach. Były tam przybory szkolne, ubrania dla dzieci i wiele więcej. Prawie dziewięć ton darów. Ludzie z całej Polski przesyłali dary. 

Czy w tym momencie można jakoś pomóc i dołączyć do zbiórki?

Na razie zbiórka została zakończona. W planach są kolejne. O wszystkim będę informował w moich social mediach. Zobaczymy, jak to wszystko się potoczy. 

Najbliższe plany. 

Koncentruję się na "M jak miłość", ponieważ wątek Rafała jest rozbudowywany. Zaczynamy prace nad wspominanym przeze mnie spektaklem, działać ze Stowarzyszeniem przyjaciół Afryki "Hope for kids" i w przeciągu dwóch najbliższych miesięcy pojechać do Gambii. Dużo rzeczy pojawia się na bieżąco. To będzie dobry rok. Byle do przodu.

Materiał archiwalny dostępny również na www.sci24.pl - Śląskie Centrum Informacji 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz