piątek, 24 kwietnia 2020

Jowita Chwałek: "Pomaganie uzależnia"

Jowita Chwałek: "Pomaganie uzależnia" 




















fot. zdjęcie nadesłane

Aktorka młodego pokolenia, wcielająca się w rolę Ewy, przyjaciółki Lilki i Mateusza (Monika Mielnicka i Krystian Domagała, przyp. red.)  w serialu "M jak miłość".

Rozmawiamy o jednym z najbardziej emocjonujących wątków serialu, ale także o wolontariacie, któremu Jowita poświęca każdą wolną chwilę. "Dobro wraca" - przyznaje aktorka w szczerej rozmowie.

Ze dnia na dzień świat się zatrzymał. Wszystko oczywiście spowodowane jest sytuacją panującą obecnie w Polsce i na świecie. Na początek - jak radzisz sobie z wyzwaniem  #zostańwdomu? Jakie są Twoje sposoby na spędzanie wolnego czasu?

Zaskakująco dobrze. Choć wydawałoby się, że nie ma, to jednak jest co robić.                     

Przede wszystkim prowadzone są lekcje on-line, wykłady i ćwiczenia, a to zajmuje zdecydowanie większą część mojego czasu. Poza tym, chyba jak każdy nadrabiam oglądanie zaległych seriali, ćwiczę, staram się poświęcić około 40 - 50 minut na ruch i lekki wysiłek fizyczny każdego dnia, zwyczajnie po to, aby czuć się dobrze, choć muszę przyznać, że wcześniej, przed #zostańwdomu nigdy tego nie robiłam, preferowałam raczej odpoczynek niż wysiłek.

Pewnie, tak, jak wszyscy, przeczytałaś już wszystkie książki i obejrzałaś wszystkie filmy. (Śmiech.) Jak to jest u Ciebie z filmami i książkami? Lubisz wracać do sprawdzonych tytułów, czy odkrywać nowe?

Pewnie, tak, jak wszyscy. obejrzałam już wszystkie filmy i seriale, ale o książkach niestety nie mogę tego powiedzieć. Mówię niestety, ponieważ zawsze lubiłam czytać, ale po książki sięgałam z bibliotecznych półek, nigdy sama żadnej kupiłam. Biblioteki są zamknięte, więc dla mnie świat książek również.

Zdecydowanie sięgam po coś nowego i tyczy się to zarówno książki jak i filmu. Mam swoje ulubione historie, ale wracać do nich lubię wyłącznie myślami. Czas mknie jak szalony, a na świecie istnieje tyle pięknych dzieł literackich czy filmowych, które warto zobaczyć, przeczytać…

Jaki film zachwycił Cię ostatnio, a która książka spowodowała, że przeczytałaś ją jednym tchem?

"When they see us" Ava DuVernay - co prawda, nie jest to film, a mini - serial oparty na faktach, ale poruszył mnie do łez. Przedstawia kwestie systemu prawnego, który działa często poza swoimi granicami. Nie tylko porusza, ale skłania do przemyśleń.

Mówi się, że takie zwolnienie tempa jest czasami potrzebne każdemu z nas. Uważasz, że obecna sytuacja może zmienić społeczeństwo na lepsze i spowodować, że ludzie będą patrzyć na życie z większym dystansem i bardziej przychylnie?

Dobrze jest odczuwać wdzięczność za małe rzeczy - za ładną pogodę, za przyjazd autobusu na czas, czy za brak dużej kolejki w sklepie. Jestem pewna, że wielu z nas wiedziało o tym wcześniej, ale myślę, że gdy kwarantanna się skończy, dołączy do tej grupy jeszcze więcej osób. W nadmiarze obowiązków zapominamy o tym co najważniejsze i najpiękniejsze. W tym momencie "wolność" w znaczeniu swobodnego wyjścia z domu na spacer, spotkania się ze znajomymi kiedy i gdzie chcemy, podróżowania do każdego miejsca na świecie, jest chyba dla każdego z nas najbardziej wyczekiwana i zostanie najbardziej doceniona.


























fot. zdjęcie nadesłane

Wiele jest zawodów na "A". (Śmiech.) Co spowodowało, że wybrałaś akurat aktorstwo?

O tym, że chcę zostać aktorką, wiedziałam od małego. Mówiłam o tym zdecydowanie i głośno. Wiele razy słyszałam "masz jeszcze tyle czasu do podjęcia decyzji o tym kim chcesz zostać w przyszłości,  zobaczysz, odmieni Ci się tysiąc razy". Ale nie odmieniło mi się nawet na chwilę.  Mam dwadzieścia lat i nadal chcę to robić. (Śmiech.)

Czy od najmłodszych lat przejawiałaś zainteresowanie tym zawodem? Lubiłaś się przebierać, wcielać w różne postaci?

Oglądam filmiki z moich najmłodszych lat, zanim jeszcze poszłam do szkoły, i muszę przyznać, że na każdym chcę być w centrum uwagi, bo  skaczę, śpiewam, tańczę, krzyczę, robię wszystko,  byleby się wyróżniać. To było widać i słychać, że pójdę w tym kierunku.

Swoje pierwsze kroki stawiałam na Scenie Teatru Lalek Muchomor, później jako nastolatka byłam członkiem Teatru Młodzieżowego, a w międzyczasie, nic nie mówiąc rodzicom, wysłałam zgłoszenie do agencji aktorskiej. Gdy zaprosili mnie na spotkanie i podpisanie umowy, wtedy już nie było wyjścia, musiałam się przyznać do tego,  co zrobiłam. I tak, od 2011 roku próbuję swoich sił na castingach.

W 2013 roku zagrałaś w filmie krótkometrażowym "Oczy mojego ojca". Jak wspominasz tę przygodę?

Do wspomnień z planu filmu "Oczy mojego ojca" wracam bardzo często. Są to wyjątkowe wspomnienia, prawdziwa przygoda. Przede wszystkim rola Karoliny, była moją pierwszą wymagającą rolą. Moja bohaterka bardzo różniła się ode mnie i wcielenie się w jej postać było wyzwaniem. Warunki też nie były łatwe. Kręciliśmy w samym środku surowej zimy. 

Film porusza trudną tematykę, opowiada historię rodziny z dużymi problemami. Pamiętam, że już na castingu, przed wejściem do studia najpierw rozmawiało się z psychologiem, by móc lepiej zrozumieć i wczuć w sytuację, z jaką zmagały się filmowe bohaterki. 

Bardzo dużo nauczyłam się i dużo wyniosłam z pracy nad tym filmem. Miałam okazję zagrać u boku cenionych aktorek, Katarzyny Herman i Jadwigi Jankowskiej - Cieślak. Ciepło wspominam reżysera Bartosza Blashke, który do dnia dzisiejszego służy mi swoją pomocą. Jestem mu ogromnie wdzięczna, że mogłam być częścią tej historii.


























fot. zdjęcie nadesłane

Czym różni się praca na planie filmu krótkometrażowego od pracy na planie serialu?

Praca na planie filmu krótkometrażowego i pełnometrażowego, w moim przypadku wiązała się z wyjazdem gdzieś na pewien czas, np. na drugi koniec Polski (Śmiech). Przez okres zdjęciowy żyłam wyłącznie filmem. Byłam oderwana od rzeczywistości. Cudowne uczucie. 

Cała ekipa filmowa wraz z reżyserem i aktorami spędzała razem czas nawet po godzinach pracy, ponieważ wszyscy mieszkaliśmy w jednym miejscu. Nie mogę powiedzieć, że jest to reguła, bo każdy plan to inni ludzie, inne zasady, inna przygoda, ale tak było w moim przypadku. 

Jeśli chodzi o sam plan i pracę na nim to plan serialowy od filmowego niewiele się różni.  

W jednym i w drugim przypadku zdjęcia najczęściej zaczynają się wczesnym rankiem i kończą późno wieczorem. Aktor tak naprawdę spędza na nim najmniej czasu. To osoby będące po drugiej stronie kamery zaczynają dużo wcześniej i dużo później kończą, są obecni w każdej jednej scenie filmu czy serialu.

Dołączyłaś do obsady kultowego serialu "M jak miłość". Od 1484 odcinka możemy oglądać Cię w roli Ewy, koleżanki Lilki (Monika Mielnicka) i Mateusza (Krystian Domagała) Czy zanim dołączyłaś do obsady zdarzało Ci się oglądać serial?

Oczywiście. Ten serial ma tyle lat, co ja.  Odkąd pamiętam, śledziłam losy bohaterów "M jak miłość".

Miałaś swoich ulubionych bohaterów, ulubione wątki?

Wątek Natalki i Uli (ich szczęśliwa adopcja) był jednym z pierwszych, które żarliwie śledziłam. Pamiętam, że marzyłam wtedy,  aby mieć siostrę w swoim wieku i nawet lekko im zazdrościłam, że jako najlepsze przyjaciółki będą mieszkać razem.

Do ulubionych bohaterów zdecydowanie zaliczała się paczka przyjaciół z Łowickiej. Nie mogłam doczekać się, aż będę w ich wieku i sama zamieszkam z moimi przyjaciółmi.

Czy teraz oglądasz serial? Lubisz oglądać siebie na ekranie, czy masz wtedy tak, jak większość aktorów, że znajdujesz rzeczy, które mogłaś zagrać inaczej?

Tak, oglądam. Natomiast wątki z moim udziałem, które znam na pamięć oglądam właśnie po to, aby sprawdzić i ocenić samą siebie. Dzięki temu wiem, co mogę w Ewce poprawić. Zgadzam się. Prawie zawsze znajduję coś, co mogłam zagrać inaczej. 

Wątek, w którym występujesz jest jednym z najbardziej emocjonujących w tym sezonie. Co w kreowaniu postaci Ewy jest dla Ciebie największym wyzwaniem?

To prawda, dzieje się. Zostały poruszone bardzo trudne, ale ważne tematy, takie jak gwałt, czy próba samobójcza Lilki (Monika  Mielnicka, przyp. red.) Ponieważ nigdy nie doświadczyłam tego w życiu prywatnym, musiałam zastanowić się jak Ewa powinna się zachować i jak mogłaby pomóc przyjaciółce.  Kluczowe było to, że moja bohaterka nie o wszystkim wiedziała, bo Lilka bardzo dużo skrywała w sobie. 

Poruszacie temat gwałtu. Czy taki wątek pobudza świadomość młodych osób i powoduje, że na imprezach, (zwłaszcza w towarzystwie nieznajomych) są bardziej uważni, mniej ufni?

Z całą pewnością. Uważam, że poruszanie takich tematów pobudza świadomość nie tylko ludzi młodych, ale i dorosłych. Dobrze, gdy w serialu, filmie, czy spocie przedstawiony jest również sposób w jaki radzić sobie z problemem oraz jakie środki ostrożności należy podjąć, aby uniknąć znalezienia się w podobnej sytuacji.




















fot. zdjęcie nadesłane

Czy Ty spotkałaś się z jakimiś opiniami telewidzów na temat tego wątku?

Oczywiście. Każde pokolenie ma swoje własne prawa, inne potrzeby i spojrzenie na świat. Moje obie babcie mają nieco inne poglądy, niż moi rodzice i zupełnie inne mamy my, młodzi. Ale, jeśli mówimy o tym wątku, to każdy jest zgodny, że w życiu młodej osoby wydarzyło się coś bardzo złego, co pociągnęło za sobą wielki, niewyobrażalny ból. To, co się stało musi ujrzeć światło dzienne, a sprawca musi zostać ukarany. 

Czy postać Ewy zagości w serialu na dłużej?

Mam taką nadzieję. Cieszyłabym się, gdyby wątek Ewy został rozbudowany, ale wszystko przed nami. Zobaczymy jak będzie. (Śmiech.)

Uważasz, że rola w tym kultowym serialu spowoduje, że będziesz dostawać kolejne propozycje?

Według mnie tak to nie działa. Ale fajnie by było. (Śmiech.) Uważam, że każdy casting daje możliwość pokazania się z innej strony… Z tej, którą chcę w danym momencie zaprezentować i której wymaga rola. Jeśli walczę o rolę czarnego charakteru, na castingu pokażę coś innego, niż prezentuję w "M jak miłość" wcielając się w rolę Ewy.

Masz coś takiego, co mogłabyś określić jako rolę swoich marzeń?

Mam i to nawet kilka. Marzę, aby dostać rolę w filmie historycznym, wcielić się w ważną historyczną osobowość. Sposób poruszania się, mówienia, gestykulacja - tego wszystkiego trzeba byłoby się nauczyć, by być wiarygodnym. Uważam, że byłoby to niezwykłe wyzwanie, jakie chętnie bym podjęła. A ponad to, dałoby mi to możliwość cofnięcia się kilkadziesiąt lat wstecz i poznania, można by powiedzieć, na własnej skórze jak wtedy funkcjonował świat.

Aktorstwo to nie wszystko. Ciekawostką jest, że realizujesz się także w wolontariacie. Jak rozpoczęła się ta przygoda?

O bezintersownej pomocy, w dzisiejszych czasach, mówi się dużo i bardzo mocno to popieram. Przygodę z wolontariatem zaczęłam będąc w gimnazjum. Razem ze szkołą włączaliśmy się w różne akcje wolontaryjne, m.in. biegi charytatywne, mecze charytatywne. Osobiście najchętniej włączałam się w pomoc osobom starszym (robienie zakupów, wyjścia na spacery) oraz organizowanie imprez okazjonalnych w domu dziecka.

Opowiedz o swoich obecnych działaniach. Jakie akcje wspierasz w tym momencie?

Kiedy przeprowadziłam się do Warszawy, zarejestrowałam się na stronie "Ochotnicy Warszawscy". Tam znalazłam ofertę dotyczącą udzielania korepetycji z matematyki. I dwa tygodnie później rozpoczęłam swoją "pracę" dla ośrodka pomocy społecznej. Jest to akurat działanie długoterminowe, ale na bieżąco włączam się również w akcje jednorazowe.

Jak zachęciłabyś osoby, które myślą o podjęciu wyzwania i także chciałyby działać w wolontariacie?

Powiedziałabym, że dobro wraca, ale nie należy kierować się w tych działaniach własną korzyścią. Pomaganie uzależnia i wie to każdy, kto tego spróbuje.

Jaka będzie pierwsza rzecz, którą zrobisz po kwarantannie?

Zrobię piękną fryzurę, piękny makijaż i założę najlepsze ciuchy. Wyjdę z domu i już do czterech  ścian nie wrócę (Śmiech.) A tak na poważnie, myślę, że spotkam się z przyjaciółmi. Nic nadzwyczajnego, ale niesamowicie potrzebnego. Towarzystwo to coś, czego brakuje mi teraz najbardziej.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz