niedziela, 18 października 2020

Anna Karolina Gorajska: ”Scena jest dla mnie mobilizująca, a nie paraliżująca”

 Anna Karolina Gorajska: ”Scena jest dla mnie mobilizująca, a nie paraliżująca”

fot. zdjęcie nadesłane

Aktorka, która jako nastolatka próbowała swoich sił w „Szansie na sukces". Ten moment miał znaczący wpływ na jej dalszą karierę. Umocnił ją w przekonaniu, że bez muzyki, skrzypiec i aktorstwa nie wyobraża sobie życia.

W serialu „M jak miłość" wciela się w rolę Kamili Jabłońskiej, która mocno namiesza w tym sezonie w małżeństwie Piotrka i Kingi (Marcin Morczek i Katarzyna Cichopek, przyp. red.)

To rok, zupełnie inny od wszystkich. W marcu świat zatrzymał się z dnia na dzień. Wszystko oczywiście spowodowane było pandemią koronawirusa. Sytuacja zaczyna wracać powoli na właściwe tory, ale zagrożenie cały czas jest. Jak zniosłaś czas izolacji? Jak go wykorzystałaś?

Na co dzień jestem dość aktywna, więc przez ten czas chciałam to utrzymać. Dużo czytałam, biegałam. Uporządkowałam wiele spraw. Udało mi się również trochę odpocząć, ponieważ od września ubiegłego roku miałam bardzo intensywny czas w pracy, odbyły się dwie premiery spektakli z moim udziałem. Pewnie tak, jak wszyscy, Ty również nadrobiłaś wszystkie zaległości filmowe i książkowe. 

Jak to jest w Twoim przypadku, lubisz wracać do sprawdzonych tytułów, czy wolisz odkrywać nowe?

Czytam dużo nowości, zdarza mi się sięgać również po kryminały, ale przyznam, że mam wielu ulubionych autorów i zawsze czekam na ich nowe książki. Jednym z nich jest  Michel Houellebecq. Jego książki oscylują wokół polityki, mają w sobie dużo ironii, ale lubię jego wyobraźnię. 

Jaka książka zachwyciła Cię ostatnio?

Był to zdecydowanie "Stramer" Mikołaja Łozińskiego.  To historia tarnowskiej rodziny, polskich Żydów, zasymilowanych i próbujących odnaleźć się w niełatwej rzeczywistości XX-lecia międzywojennego. 

Książka Twojego dzieciństwa to...

Książka, która kojarzy mi się z dzieciństwem, to zdecydowanie „Dzieci z Bullerbyn". Jako dziecko bardzo lubiłam też Braci Grimm. Z domu rodzinnego pamiętam jeszcze stare wydanie ich bajek, które wyjątkowo pachniało. Uwielbiałam ten zapach. Mój tata też wymyślał dla mnie bajki.

Od najmłodszych lat ciągnęło Cię też do muzyki. W 2003 roku wystąpiłaś w "Szansie na sukces", gdzie zaśpiewałaś "Agnieszkę" zespołu Łzy i wygrałaś. Jak wspominasz tamten czas?

Bardzo miło. Do muzyki było mi zawsze bardzo blisko. Grałam na skrzypcach, na fortepianie, a nawet na trąbce. Pamiętam jeszcze czas, kiedy w Jaśle uczęszczałam na warsztaty sceniczno — muzyczne. Decyzja o występie w programie „Szansa na sukces” była bardzo spontaniczna. Dowiedziałam się, że odbywa się casting. Pojechałam na niego i okazało się, że zakwalifikowałam się i dostałam zaproszenie do programu. Zaśpiewałam wspominany już utwór „Agnieszka”, ale w Sali Kongresowej wykonywałam inną piosenkę z repertuaru zespołu „Łzy". To świetne doświadczenie. Wspaniali ludzie.

Uważasz, że występ w tym programie miał znaczący wpływ na Twoją karierę?

Byłam wtedy dzieciakiem, więc z perspektywy czasu nie umiem stwierdzić, czy występ w tym programie miał znaczący wpływ na moją dalszą karierę, ale na pewno dodał mi sił i wiary w siebie. Uświadomiłam sobie wtedy, że scena jest dla mnie mobilizująca, a nie paraliżująca. 

Mam wrażenie, że "Szansa..." zmieniła coś w Twoim życiu...

Tak. Na pewno miała wpływ na moją odwagę. 

Czy w Twoim  odczuciu programy o takiej formule jak "Szansa na sukces" są szansą na odpowiedni rozwój artystyczny dla młodych twórców?

Absolutnie tak. Uważam, że dużo jest obecnie programów, które tę szansę dają. Takie formaty uświadamiają, jak wielu utalentowanych muzycznie ludzi jest w Polsce i na świecie. Fajnie, że można zaprezentować swój talent.

Wspominałyśmy już o tym, że grałaś też na skrzypcach, w czym również odnosiłaś sukcesy. Co spowodowało, że miłość do śpiewu i instrumentów smyczkowych zastąpiła miłość do aktorstwa?

Nigdy tego nie przerwałam. Oprócz grania na skrzypcach, które kontynuuję m.in. w teatrze, w dalszym ciągu również śpiewam. Tworzę swoją muzykę.

Nie tylko w czasie wolnym i w teatrze, ale na planie serialu „Dziewczyny ze Lwowa” także miałam okazję grać na skrzypcach.

Aktorstwo w pewnym momencie było dla mnie najważniejsze, ale ani ze śpiewu, ani z gry na instrumentach nigdy nie zrezygnuję.

Czy rola Kamili Jabłońskiej w serialu "M jak miłość" jest dla Ciebie zatem większym wyzwaniem?

Nie wiem, czy jest to większym wyzwaniem, ale na pewno innym.

Która z tych postaci wywołuje więcej emocji w widzach? Uliana, czy Kamila?

Tego jeszcze nie wiem, ponieważ odcinki serialu „M jak miłość” z udziałem mojej bohaterki będą dopiero emitowane.

Wątek Kamili i Piotrka (w tej roli Marcin Mroczek, przyp. red.) już w tym momencie wywołuje ogromne emocje wśród widzów. 

W najbliższych odcinkach dowiemy się więcej. Zapraszam do oglądania. 
Która z tych postaci jest dla Ciebie większym wyzwaniem aktorskim, a która przysparza Ci większą popularność? Więcej emocji w widzach wywołuje chyba postać Kamili, prawda? (Śmiech.) 

Sporym wyzwaniem była dla mnie postać Uliany, ponieważ jak wiemy, sporo grałam tam na skrzypcach. Przygotowywałam się do tej roli pod okiem pewnej skrzypaczki, a to było dość wymagające. 

Nie wiem, jak to wygląda z perspektywy widzów. Odpowiem na to pytanie wtedy, kiedy wątek Kamili się rozwinie i pokaże, na co ją stać. (Śmiech.)



fot. zdjęcie nadesłane

Do obsady serialu "M jak miłość" dołączyłaś w 1504 odcinku. Jak zostałaś przyjęta na planie? 

Na planie zostałam bardzo ciepło przyjęta przez wszystkich. Marcin Mroczek to wspaniały aktor, bardzo wspierający. 

Czy zanim dołączyłaś do obsady, zdarzało Ci się oglądać serial, miała swoje ulubione wątki i ulubionych bohaterów?

Bardzo lubiłam Magdę i Kamila. (w tych rolach Ania Mucha i Marcin Bosak, przyp. red.) Z zapartym tchem śledziłam ich losy, które toczyły się na Łowickiej. 

W czym Twoim zdaniem zawarty jest fenomen serialu o sadze rodu Mostowiaków? 4 listopada 2000 roku został wyemitowany pierwszy odcinek, w tym roku minie więc 20 lat, odkąd pojawia się na ekranach telewidzów w całej Polsce oraz za jej granicami.

„M jak miłość” to serial, który opowiada o codzienności. Poruszane tematy są bardzo bliskie polskiemu społeczeństwu. Pewnie dlatego serial jest tak lubiany przez widzów. Na jego sukces składa się wiele czynników.

Co opowiesz o najbliższych losach mecenas Kamili Jabłońskiej? Z tego, co wiem, wątek w nowym sezonie zostanie rozbudowany i wzbudzi wiele kontrowersji...

Tak, jak już wspominałam, Kamila jest silna i pewna siebie, a często bywa też bezwzględna. Zakochała się, w grę wchodzą więc uczucia.

Czy na tle roli Kamili spotykasz się z hejtem?

Nie, nie zdarza mi się spotykać z hejtem z tego powodu. Prywatnie jestem zupełnie inną osobą. Takie zachowania są mi zupełnie obce. Ludzie mnie zazwyczaj nie rozpoznają, bo mój styl bycia i ubierania jest zupełnie inny od serialowego. Cenię sobie wygodę, lubię sportowe ciuchy.

Nawiązując jeszcze do hejtu, zapytam o to, jakich treści najczęściej poszukujesz w sieci, a czego unikasz?

Dzielę się sprawami zawodowymi, akcjami charytatywnymi. Cenię sobie prywatność, zostawiam ją dla siebie.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz