wtorek, 27 kwietnia 2021

Mikołaj Roznerski: "Bez widzów nie ma nas i to tej bezpośredniej relacji, wymiany energii nam teraz najbardziej brakuje"

 Mikołaj Roznerski: "Bez widzów nie ma nas i to tej bezpośredniej relacji, wymiany energii nam teraz najbardziej brakuje"

fot. zdjęcie nadesłane / fot. z oficjalnego profilu Mikołaja Roznerskiego na Instagramie

Mikołaj Roznerski podczas pandemii postanowił zrobić coś dla siebie. Zrobił kurs baristy, nauczył się też wypalać kawę. Finalnie postanowił postanowił połączyć przyjemne z pożytecznym i stworzył kawę marki Rozner. 

Rozmawiamy o tym, jak zrodził się u niego pomysł na zrobienie kursu baristy, ale też o Teatrze oraz o Złotej Telekamerze, którą odebrał w marcu. 

Tym, czego najbardziej brakuje mu w tych niełatwych czasach są spotkania z mamą, a na gruncie zawdowym to bezpośrednia relacja i wymiana energii z widzami.                                   To moja trzecia rozmowa z aktorem. 

Spotykamy się w Ustroniu, w dobie pandemii, przed ostatnim spektaklem "Kłamstwo", który zagracie na dzień przed rozpoczęciem trzeciego lockdownu. "Najgorsza prawda lepsza jest od kłamstwa" - to myśl przewodnia Waszego spektaklu. Zgadzasz się z tym stwierdzeniem? Przekłada się Twoim zdaniem na życie?

Tak, zgadzam się z tym stwierdzeniem. Jestem tego zdania, że prawda jest najważniejsza. Kłamstwo zawsze i tak wychodzi na jaw. Jak nie w pierwszym sezonie, to w dziesiątym...
Mam taką zasadę, że lepiej być prawdziwym, nikogo nie udawać. Być po prostu sobą. 

Jakie towarzyszą Ci emocje podczas grania tego spektaklu? 

Faktycznie, teraz granie w Teatrze to jest jeden wielki luksus, więc  wkładam w grę na scenie jeszcze więcej serca, niż dotychczas. Doceniam każdy spektakl,  w którym mogę  zagrać,
a jest ich naprawdę mało. Od    początku pandemii zagrałem może w dziesięciu spektaklach.  To wszystko przez cały rok.    Bardzo    się    cieszę na każdy    kontakt z widzem na żywo.    Jest to dla mnie szalenie wzruszające i bardzo emocjonujące. Mam    nadzieję, że    ta cała sytuacja, w jakiej się wszyscy znaleźliśmy niedługo szczęśliwie się zakończy i że będą    Państwo mogli przychodzić do teatru normalnie, bez żadnych ograniczeń. Przecież  bez was,    nie ma nas. My ciągle    na was czekamy, a wiemy też, że wy czekacie    na nas.

Czym różni się granie przy panujących restrykcjach i obostrzeniach od pracy w normalnych warunkach?

W Teatrze te zmiany są mniej odczuwalne, niż na planie serialu, czy filmu. Najbardziej zauważalna jest zmniejszona liczba osób na widowni. Obecnie, jeśli teatry są    otwarte, nie ma żadnych obostrzeń, to możemy zagrać dla 50% widzów. Przed pandemią    graliśmy dla 100% procentowej widowni.    Poza tym my    na scenie    gramy bez masek, ale musimy oczywiście uważać, by mieć jak najmniejszy kontakt z widzami. Zachowujemy również ostrożność między sobą.  Jednak my  - aktorzy    przeważnie jesteśmy przebadani ze względu na pracę na planie.

Ja mam test co siedem dni. Żyjemy obecnie w hermetycznym środowisku, staramy się zachowywać wszelką ostrożność. Czasami  to trudne, ale tak jest na całym świecie. Musimy się dostosować do panujących warunków.

Aktorom najbardziej teraz brakuje rozmów z odbiorcą po spektaklu, prawda? W jednej z rozmów ktoś mi powiedział, że konfrontacja aktora z widzem jest tym, czego   po sztuce najbardziej łakną obydwie strony.  

Oczywiście, bez widzów nie ma nas i to tej bezpośredniej relacji, wymiany energii nam teraz najbardziej brakuje.  

 To już ponad rok od momentu w którym świat się zatrzymał. Jak znosisz izolację?  

Myślę, że próbuję się odnaleźć w tej nowej rzeczywistości jak każdy. Raz jest lepiej, raz gorzej. Najbardziej brakuje mi spotkań z moją mamą, nie widziałem jej już pół roku. Bardzo mi z tego powodu przykro. Mam nadzieję, że niedługo będę mógł się z nią zobaczyć na spokojnie.  

Poza tym staram się żyć w miarę normalnie, oczywiście na tyle normalnie,  na ile pozwalają obecne warunki i przy zachowaniu wszelkiego bezpieczeństwa.


Mówi się, że takie zwolnienie tempa jest czasami potrzebne każdemu z nas. Uważasz, że obecna sytuacja może zmienić społeczeństwo na lepsze i spowodować, że ludzie będą patrzeć na życie z większym dystansem i bardziej przychylnie?  

Mam nadzieję, że ta sytuacja niebawem się skończy. Uważam, że tempo jest potrzebne po to, aby żyć. Czy pandemia zmieni społeczeństwo na lepsze?  Tego nie wiem. Każdy podchodzi do tej kwestii indywidualnie i każdy powinien odpowiedzieć sobie sam na to pytanie w zgodzie z własnym sumieniem.  

 Wsparciem w pozytywnym patrzeniu na świat jest niewątpliwie odkrywanie w sobie nowych pasji. Ty w czasie pandemii odkryłeś w sobie żyłkę prawdziwego kawosza. Bez kawy nie wyobrażasz sobie dnia. Opowiedz coś więcej o swoim zamiłowaniu do kawy i o projekcie, który jest z nią związany.  

Tak, rzeczywiście podczas pandemii zrobiłem kurs baristy, chciałem zrobić coś dla siebie. Pragnąłem    nauczyć się parzyć kawę na różne sposoby. Dzięki temu kursowi nauczyłem się też wypalać kawę. Ostatecznie połączyłem przyjemne z pożytecznym i stworzyłem własną markę, która nazywa się Rozner. Kawa Rozner hula już po świecie. 

Mam nadzieję, że dotrze do wielu zakątków, by obdarować ludzi wyjątkowym aromatem, smakiem i  da nam wszystkim odrobinę przyjemności i radości. 

Można nabyć ją napraska.pl/rozner (Kliknij tutaj)  Zapraszam. Smacznego:) 





fot. zdjęcie nadesłane / fot. z oficjalnego profilu Mikołaja Roznerskiego na Instagramie

Bez jakiej kawy nie wyobrażasz sobie dnia?

No, jak to bez jakiej? (Śmiech.) Bez Roznerinno, Roznesso, Roznatte.

Przejdźmy do serialu "Osiecka", który miał swoją premierę w grudniu 2020. Wcieliłeś się w rolę Wojciecha Frykowskiego, pierwszego męża Agnieszki Osieckiej. Jak wyglądały Twoje przygotowania do roli?

Przygotowania do tej roli były już bardzo dawno temu, ale muszę przyznać, że za    dużo materiałów nie miałem.  Jeśli chodzi o postać Wojciecha Frykowskiego, to podpytałem jego starych znajomych, pooglądałem filmy. Miałem też kontakt z jedynym z reżyserów, który znał Wojtka, opowiedział mi o nim, o tym jakim był człowiekiem. To bardzo mi pomogło w kreowaniu tego bohatera. Dopełnieniem były moje aktorskie wizje oraz sugestie    reżyserów i scenarzystów, którzy pracowali nad tą produkcją.

Czy w ramach pracy zgłębiałeś życiorys Frykowskiego i Osieckiej?

Faktycznie poznałam bliżej życie i twórczość Agnieszki Osieckiej. Trzeba podkreślić, że to co jest ukazane na ekranie, to tylko ułamek jej życia, reszta to fikcja literacka. Muszę jednak przyznać,   że na nowo zakochałem się w tekstach Osieckiej i cieszę się, że taki serial powstał.

Masz za sobą pierwsze dni zdjęciowe na planie serialu "Na dobre i na złe". Pierwsze domysły już się pojawiają, ale opowiedz coś o swojej roli.

Niestety, nie mogę za wiele zdradzić,  bo odcinki z moim udziałem nie są jeszcze w emisji.
Mogę powiedzieć tylko tyle, że w tej produkcji zagram pewnego inspektora, który skradnie serce jednej z głównych bohaterek. Poza tym wprowadzi on do szpitala w Leśnej Górze trochę porządku. Reszty dowiecie się Państwo już niebawem. Zapraszam do oglądania.




fot. zdjęcie nadesłane / fot. z oficjalnego profilu Mikołaja Roznerskiego na Instagramie/ Mikołaj Roznerski i Marta Żmuda - Trzebiatowska na planie serialu "Na dobre i na złe"

Jak czujesz się w Leśnej Górze? Czy w minionych latach zdarzało Ci się oglądać serial? Z którymi bohaterami kojarzy Ci się na pierwszą myśl?

Oczywiście, bardo często oglądałem  "Na dobre i na złe", w dzieciństwie był to mój drugi ulubiony serial po  "M jak miłość". Razem z moją rodziną przeżywaliśmy perypetie tych starszych bohaterów, granych przez Małgorzatę Foremniak, czy Artura Żmijewskiego. Teraz już ich w serialu nie ma, ale lubię wspominać te czasy z sentymentem. 

Na planie czuję się świetnie, zostałem miło przyjęty. Muszę przyznać, że przy produkcji "Na dobre i na złe" pracuje wspaniała ekipa. Cieszę się, że mogłem się stać jej częścią i realizować się zawodowo na planie tego właśnie serialu.

Nie milkną echa dotyczące kontynuacji hitowych produkcji z Twoim udziałem. Mowa oczywiście o filmie "8 rzeczy, których nie wiecie o facetach". Jak w porównaniu do pierwszej części filmu zmienił się Tomasz?  

Nie mogę za wiele mówić o  "8 rzeczach...",  ponieważ film ten jest jeszcze w produkcji. Czekamy z premierą aż kina zostaną otwarte. Mogę zdradzić jedynie tyle, że Tomasz jest teraz całkiem innym człowiekiem, dojrzał, zmienił siebie oraz swoje priorytety.  

Mój bohater od życia teraz oczekuje czegoś innego niż w pierwszej części tego filmu. Poza tym, w dalszym ciągu gram z Alicją Bachledą - Curuś, pojawi się też ktoś nowy.  
Pracę na planie wspominam bardzo dobrze. 

To był świetny, wakacyjny plan z dobrym reżyserem i fajną ekipą. Pracowaliśmy podczas pandemii, napotkaliśmy różne trudności, ale udało nam się zakończyć swoją pracę. Z tego co wiem,  film jest obecnie montowany.  Już nie możemy się doczekać, aby trafił do kin i abyście Państwo mogli podziwiać efekt naszej pracy. Gdy już wszystko wróci do normy, zapraszam wszystkich do kin.

Mówi się też o pomyśle na kontynuacje kultowych już "Porad na zdrady". Wiesz coś?

Niestety, nic nie wiem na ten temat.

Nie możemy przejść obojętnie obok Złotej Telekamery Teletygodnia, którą odebrałeś  
10 marca. Na koniec opowiedz o emocjach, które towarzyszyły Ci podczas przekazania tej bez dwóch zdań prestiżowej nagrody?

Emocje tego dnie były ogromne.
  
Nie spodziewałem się    tak emocjonalnej reakcji z mojej strony, z tego względu, że mimo iż poprzednie Telekamery były przyznawane  głosami  widzów, wszystko się mogło zdarzyć,  to odbierałem je z większym spokojem. Natomiast ta Złota Telekamera była już nadana mi odgórnie, nie była niby wielkim zaskoczeniem,  jednak to właśnie jej otrzymanie    najbardziej przeżyłem. Wzruszył mnie filmik promocyjny  na mój temat oraz piękna laudacja redaktor naczelnej "Teletygodnia". Było to bardzo przejmujące dla mnie. Dosłownie zatkało    mnie na scenie. Tę chwilę  na pewno zapamiętam do końca życia.  

Sprecyzuj swoje najbliższe plany zawodowe.

W dalszym ciągu gram w „M jak miłość”. Poza tym niedługo rozpoczynam pracę na planie filmu Michała Węgrzyna. W czasie wakacji z kolei rozpocznę zdjęcia do    nowego filmu, którego akcja toczyć się będzie w górach. 

Po wakacjach natomiast czeka mnie nowy film gangsterski. Filmowo zatem dużo się dzieje. Dodatkowo w moim życiu ważną rolę w dalszym ciągu odgrywa Teatr. Obecnie mamy    ze Zdzisiem Wardejnem próby do sztuki "Kontrakt" Stanisława Mrożka. Premiera odbędzie się W Teatrze Imka. Na wznowienie czekają również spektakle, w których miałem okazję grać już wcześniej. To "Dwoje na huśtawce", "Piękna Lucynda", "Niemy Kelner" , czy  „Kłamstwo”.    Oprócz tego mam fun z tego,  że stworzyłem swoją kawę Rozner. Zaczyna ona podbijać świat. Bardzo się z tego powodu cieszę i mam nadzieję, że ludzie będą   kosztować mojej kawy, a ona będzie im smakować.  

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz