piątek, 25 czerwca 2021

Olga Łasak: "Trzeba umieć się zatrzymać, podarować chwilę sobie, a także komuś, kto tego potrzebuje"

 Olga Łasak: "Trzeba umieć się zatrzymać, podarować chwilę sobie, a także komuś, kto tego potrzebuje"

























fot. zdjęcie nadesłane

12 czerwca 2021 roku w Wiśle odbył się 18. Bieg po Nowe Życie. Na trasie na moje pytania odpowiadała Olga Łasak z Kabaretu Czesuaf.

Rozmawiamy o BPNŻ, tym, jak ważnym społecznie tematem jest transplantacja i transplantologia, ale też o programie "Dance, Dance, Dance" i życiowych wartościach. 

Spotykamy się na 18. Biegu po Nowe Życie w Wiśle. Od czasu pandemii to pierwsza tak duża impreza. Jak samopoczucie tuż po starcie?

Jestem ogromnie szczęśliwa, że mogę brać udział w tym przedsięwzięciu, tym bardziej że jest to wyjątkowa impreza. Nie dość, że człowiek się ruszy, to jeszcze przy okazji zrobi coś dobrego. 

Dzięki temu ludzie, którzy kibicują, dowiadują się czegoś na temat, który przy pierwszym zetknięciu może nam się wydawać bardzo obcy.

W naszych grupach spotykamy ludzi po transplantacji. Nagle okazuje się, że temat ten dotyczy każdego zdrowego człowieka, bo każdego to może spotkać. 

Jest tu bardzo fajna energia.  Mimo lekkiego zmęczenia, które odczuwam z racji tego, że w pandemii mało się ruszałam, towarzyszy mi olbrzymia satysfakcja z bycia częścią tak wspaniałej inicjatywy. 

Jak przygotowywałaś się do dzisiejszego startu?

Spakowałam się. (Śmiech.) Po roku nie bycia w trasie, to już jest wyczyn. (Śmiech.) 

W trakcie pakowania najdrobniejsze rzeczy okazują się problematyczne, ale kiedy przyjeżdżamy i dowiadujemy się, co naprawdę jest problemem, te błahostki nie mają już tak naprawdę żadnego znaczenia. Zawsze staram się wziąć ze sobą bardzo dużo pozytywnej energii. Przyjeżdżam tu z czystą głową i czerpię też energię od tych, którzy są tutaj z nami. Uczę się tutaj pokory, nabieram dystansu do życia. 

Jestem w 100% sobą, nie ma we mnie stresu, czy napięcia. 

Moim zdaniem udział osób publicznych w całym wydarzeniu bardzo pomaga w budowaniu świadomości jak ważnym tematem jest tranpslantacja i trannpslanotologia. Zgodzisz się z tym stwierdzeniem?

Oczywiście, że tak. 

Całe przedsięwzięcie ma charakter charytatywny. Co jest dla Ciebie najważniejsze w pomocy potrzebującym?

W pomocy potrzebującym najważniejsze jest dla mnie to, by zwrócić uwagę na dany problem. Żyjemy w biegu, skupiamy się na sobie. Życie stało się tak trochę egoistyczne. Często nie mamy czasu zatrzymać się obok kogoś, kto tej pomocy potrzebuje. Ja jestem zdrowa, los sprawił, że nie mam większych problemów, więc chętnie poświęcam swój czas i  wyciągam pomocną dłoń do tych, którym jest ona potrzebna. 

Warto też porozmawiać o programie "Dance Dance Dance" emitowanym w TVP 2, w którym wzięłaś udział wraz z Pawłem Cieślakiem. Jak wspominasz tę przygodę?

(Śmiech.) Nasza przygoda z programem zakończyła się w niespodziewanych, a nawet nieco zaskakujących okolicznościach. Mam taki charakter, że w każdej sytuacji staram się zobaczyć jakieś plusy i podchodzić do niej z dystansem. Była to trochę inna przygoda, niż się spodziewałam, ale starałam się zapamiętać z niej jak najwięcej pozytywnych rzeczy, a zapomnieć o tych przykrych. 

Co najbardziej podoba Ci się w formule tego programu?

Najbardziej podoba mi się zetknięcie z tancerzami i z tym, że taniec wcale nie jest taki prosty, jak może się w pierwszej chwili wydawać. W czasie treningów nasze ciała wiele przeszły. Nie mówię tu tylko o sobie i Pawle, ale o wszystkich uczestnikach. Temu, by osiągnąć zadowalający efekt końcowy, musieliśmy poświęcić wiele czasu. Ogromnie w tym programie doceniłam osoby, które tańczyły w naszym tle. Oni tak samo, jak my, wkładali w to wiele pracy fizycznej i psychicznej. Nieocenione było też wsparcie Pawła, naszych przyjaciół i rodziny i fanów, którzy oglądali nas, wspierali i kibicowali. Przy całym programie pracuje wiele osób, których nie widać na ekranie. Mam do nich wielki szacunek.


 






















fot. zdjęcie nadesłane

Czy pozytywna powierzchowność o której mówisz, pomaga Ci w tej niełatwej dla nas wszystkich codzienności?

Trochę tak. Uważam, że cała ta pandemia wiele nas wszystkich nauczyła.

Czego Ciebie nauczył ten trudny czas?

W ostatnich miesiącach nauczyłam się, że w życiu naprawdę nie trzeba aż tak biec za pracą, karierą, pieniędzmi. Trzeba umieć się zatrzymać i podarować chwilę sobie lub drugiemu człowiekowi. Myślę, że w pewnym momencie wielu z nas zatraciło się we własnym tempie życia. Pandemia pomogła postawić znak "STOP" i zwrócić uwagę na swoje potrzebym, ale też potrzeby tych, którzy są tuż obok nas, a czasami o nich zapominamy. 

Pochodzisz z Bielska - Białej, z Podbeskidzia. Mówisz, że jesteś góralką z krwi i kości, dumną ze swojego pochodzenia. 

Dokładnie tak jest. Mieszkam wgórach. Co prawda, nie jestem Staszkiem Karpielem - Bułecką, ale jednak. (Śmiech.) 

Joanna Mądry podczas naszej rozmowy powiedziała, że nie docenia się gór, kiedy ma się je na co dzień. Zgadzasz się  z tym stwierdzeniem?

Oczywiście, że tak. Kiedy masz góry tam, gdzie pracujesz, nie traktujesz tego czasu wtedy jak wypoczynku, czy urlopu, to nie doceniasz tego, bo nie musisz wykazać żadnego wysiłku, by się w nich ponownie znaleźć. Wystarczy, że się ubierzesz i...już tam jesteś. 
























fot. zdjęcie nadesłane

Czy w czasie pandemii zdarzało Ci się uciekać w góry?

Nie. W czasie pandemii uciekłam na wieś.

Czy góralski temperament pomaga Ci w zawodzie?

(Śmiech.) Tak, trochę tak. Ze względu na to, że staram się zawsze każde swoje doświadczenie traktować jako coś, z czego wyciągam wnioski, ale z drugiej strony kocham ludzi, a dzięki temu, że jestem dość odważna i nie boję się oceniania innych, a też bardzo lubię poznawać ich życie i ludzi, to jest mi zdecydowanie łatwiej. 

1 komentarz: