sobota, 17 lipca 2021

Ania Wyszkoni: "Z biegiem lat dowiedziałam się o sobie, że jestem bardzo silna"

 Ania Wyszkoni: "Z biegiem lat dowiedziałam się o sobie, że jestem bardzo silna"






















fot. Michał Pańszczyk


Dnia 13 czerwca 2021 roku w Teatrze im. Adama Mickiewicza w Cieszynie odbyły się dwa jubileuszowe koncerty Ani Wyszkoni. Sama wokalistka, kiedy została poproszona o podsumowanie swojej kariery w jednym słowie, bez chwili wahania użyła słowa "podróż". Rozmawiamy o muzycznych i życiowych metamorfozach, ale też o tym, co jest w życiu ważne. 


Spotykamy się w Teatrze im. Adama Mickiewicza w Cieszynie tuż po Pani pierwszym jubileuszowym koncercie "25 lat". Jak wrażenia?


Przed tymi pierwszymi koncertami po tej długiej przerwie, którą spowodowała pandemia, towarzyszą mi przeróżne emocje. Od ogromnego stresu, do wielkiej radości, wręcz totalnego entuzjazmu, że możemy wrócić na scenę, bo każdy z naszej ekipy to po prostu kocha. 


Jak wraca się na scenę po tylu miesiącach przerwy? Jakie towarzyszą Pani emocje?


Powolutku. Dopóki nie stoję na scenie, nie popadam w euforię, ponieważ nigdy nie wiem, co się wydarzy. Nie jestem pewna, czy za tydzień coś nie zostanie odwołane i kolejne spotkania z publicznością nie zostaną udaremnione. Podchodzę do tego wszystkiego z ogromnym dystansem, ale też wielką radością. 


Andrzej Piaseczny kiedyś mi powiedział, że artysta, pomimo wielu lat spędzonych na scenie, powinien odczuwać lekką tremę, ponieważ jest ona okazaniem szacunku publiczności. Zgodzi się Pani z tym stwierdzeniem? Jak jest w Pani przypadku, odczuwa Pani tremę?


Zgadzam się z tym stwierdzeniem. Nie wiem czy możliwy jest brak tremy przy wielkim szacunku do publiczności, a jeśli tak to podziwiam ludzi, którzy tak potrafią. Ja jestem od 25 lat na scenie i zawsze czuję tremę, bo za każdym razem chcę dać z siebie to, co  najlepsze i chcę, by wszystko poszło zgodnie z planem. 


Przyznam jednak, że z biegiem lat zrozumiałam i nauczyłam się tego, że publiczność kocha nasze wpadki. Kiedy coś się wysypie czy pomylę tekst, można to obrócić w lekki i przyjemny żart, a publiczności to się podoba. 


"25 lat" to trasa koncertowa, podsumowują ćwierć wieku na scenie. Kiedy to minęło? (Śmiech.) Co powiedziałaby Pani, gdyby miała podsumować ten czas w jednym słowie?


Podróż. 


Wszystko na przestrzeni lat przechodzi swego rodzaju metamorfozę, przemianę. Pani twórczość również, prawda? Jakie wydarzenia miały wpływ na Pani muzyczną przemianę?


To większe i mniejsze wydarzenia w moim życiu. Mniej i bardziej decydujące. Tak naprawdę, człowieka może zmienić każde spotkanie z drugim człowiekiem, więc jeśli spotyka się inspirujących ludzi na swojej drodze i czerpie się od nich energię, wiedzę, doświadczenie, to może to być chwila mająca  duży wpływ na nasze życie. 

























fot. Michał Pańszczyk


Podczas jubileuszowej trasy nie brakuje Pani największych przebojów, takich jak "Wiem, że jesteś tam", "Z ciszą pośród czterech ścian", czy "W całość ułożysz mnie". Gdyby miała Pani wskazać, który z utworów jest najbardziej wyczekiwany przez fanów na koncertach, na który mogłoby paść?


Ojej, nie wiem. Myślę, że bardzo wiele osób przeżywa piosenkę "Wiem, że jesteś tam". To bardzo emocjonalny utwór. Na moich koncertach nie może zabraknąć piosenki "Czy ten Pan i Pani" czy "Biegnij przed siebie"  To utwory, które mocno zapisały się w świadomości moich słuchaczy. Staram się pokazywać też te utwory, które są trochę mniej znane, ale mają dla mnie ogromne znaczenie i myślę, że publiczność na koncertach to czuje. 


Według jakiego klucza wybierane są utwory, które wykonuje Pani w ramach jubileuszowej trasy koncertowej?


Staram się słuchać głosu publiczności i jej oczekiwań, ale też sięgać po te utwory, które są dla mnie po prostu ważne, choć nigdy nie były prezentowane w radiach. Podczas jubileuszu sięgam chętnie po piosenki, które są najważniejszą częścią mojej muzycznej historii. 


Ma Pani swój ulubiony utwór, który można usłyszeć w ramach tej trasy?


Nie. Każda piosenka jest ważną częścią całości, jaką tworzy koncert. To jak historia czy puzzle. Nie lubię skracać koncertu. Gram dwugodzinny spektakl z określoną dramaturgią. Każdy element jest ważny i ma swoje miejsce. 


Jak wspominaliśmy na początku, ponad rok temu świat zatrzymał się z dnia na dzień. Jak zniosła Pani izolację?


Były momenty łatwiejsze i trudniejsze. Staram się zawsze być aktywna. To się nie zmienia, nawet kiedy nie ma koncertów. Starałam koncentrować się na rzeczach, które sprawiają mi przyjemność, a czas wolny od muzycznej podróży wykorzystywałam na tworzenie nowych piosenek. 


Czego nauczył Panią  ten trudny czas?


Niewiele zmienił w moim postrzeganiu świata, ponieważ pięć lat temu przeżyłam bardzo trudny moment, który pokazał mi jak kruche jest życie i przypomniał bardzo wyraźnie, że nic nie jest nam dane na zawsze. Trzeba czerpać z życia codziennie. Z trudnych sytuacji też można wyjść z podniesioną głową. 


Czego dowiedziała się Pani o sobie w ostatnich miesiącach? 


W ostatnich miesiącach to może nie, ale  z biegiem lat coraz bardziej rozumiałam, że jestem silna. W życiu zdarzają  sie trudne sytuacje, ale Zawsze jest wyjście te najtrudniejsze momenty pokazują, że jesteśmy silniejsi niż nam się wydaje. 


Obecnie koncerty mogą odbywać się przy 50% obłożeniu. Jak wyglądają Pani wakacyjne plany koncertowe? 


Nasz muzyczny pociąg rozpędza się powolutku, bo organizatorzy w dalszym ciągu bardzo ostrożnie podchodzą do koncertów. Dotyczy to przede wszystkim koncertów plenerowych. Ruszamy małymi kroczkami. Jeśli ludzie myślą, że zostaliśmy odblokowani i wszystko jest super, to  nie do końca tak wygląda. 


Czego z perspektywy muzyka brakuje Pani w chwili obecnej najbardziej?


Muzyki, sceny i publiczności. Wiadomo, że mogę sobie pośpiewać w domu, w studiu, ale nie ma tej adrenaliny, wzajemnego napędzania się. Zagraliśmy kilka koncertów online. Przyznam, że była to dość karkołomna sytuacja. Nie mieliśmy nawet pewności, czy ktoś nas ogląda. Było to przedziwne doświadczenie. Mam nadzieję, że już nie wróci. 

























fot. Michał Pańszczyk


Czy podczas koncertu online można oddać takie emocje, jak podczas koncertu z publicznością?


Na pewno można dać z siebie wiele, ale to będzie zawsze inny koncert, niż ten z publicznością. Bezpośrednia wymiana energii jest tak mocna, że nie można Tych sytuacji  w ogóle porównywać.  


Co będzie pierwszą rzeczą, którą zrobi Pani, kiedy świat na dobre wróci do normy?


Myślę, że kilka rzeczy udało mi się już zrobić. Uwielbiam podróżować. Czekam, aż będę mogła do tego wrócić. Mam nadzieję, że będę też wkrótce mogła jeździć na koncerty innych gwiazd. Na koncerty gwiazd światowego formatu jeździłam po całym świecie. Chciałabym po prostu móc to znowu przeżywać. 


Najbliższe plany zawodowe.


Nowa płyta jesienią, a nowe piosenki już teraz. 


W jakim klimacie utrzyma Pani nową płytę?


Dobrze się czuję w popie, ale zawsze lubiłam zaskakiwać, więc i teraz będę chciała to zrobić.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz