niedziela, 26 września 2021

Iwo Wiciński: "Kiedy zobaczyłem "CZARNY MŁYN pierwszy raz na małym ekranie, wtedy w pełni zrozumiałem jego przekaz"

 Iwo Wiciński: "Kiedy zobaczyłem "CZARNY MŁYN pierwszy raz na małym ekranie, wtedy w pełni zrozumiałem jego przekaz"























fot. Magdalena Berny

Z Iwem Wicińskim spotkałam się w Warszawie. Rozmawiamy o serialu "M jak miłość", do którego obsady dołączył w 1556 odcinku jako Dawid Jaszewski. To postać z pewną rysą, tajemnicą, złamaniem. 

Rozmawiamy też o filmie "Czarny młyn", który miał swoją premierę kinową 27 sierpnia. To kino społeczne, które każdy zobaczyć powinien. 

Masz dopiero 17 lat, a już możesz pochwalić się licznymi osiągnięciami w aktorstwie. Jak wspominasz swoje początki?

Wszystko zaczęło się bardzo spontanicznie. Kiedy byłem mały, uwielbiałem oglądać bajki. Na kanale Mini Mini nagle pojawił się szyld casting. Nie wiedziałem co to, więc pobiegłem do Mamy i spytałem, czym jest casting. Stwierdziłem, że chcę spróbować swoich sił. W konsekwencji tego przeżyłem kilka fajnych przygód. Okazało się na przykład, że przyśniłem się (Śmiech.) pani Małgosi Kędzierskiej, kiedy szukała obsady do swojego serialu dla dzieci, który miała reżyserować właśnie dla MiniMini - zobaczyla mnie podczas nagrań do innego programu i od razu dostałem rolę w jej produkcji. Takie to były początki. 

Traktujesz aktorstwo jako chwilową młodzieńczą przygodę, czy wiążesz z nim swoją dalszą przyszłość?

Jeżeli powiem, że aktorstwo traktuję jako hobby, to zabrzmi to chyba mniej zobowiązująco. (Śmiech.) Nie wiem jeszcze, czy planuję związać swoją dalszą przyszłość z aktorstwem. To też trudne, ponieważ kiedy zostaje się aktorem, to część swojej przyszłości oddaje się losowi, a to loteria. 

Rozpoznawalność zyskałeś przede wszystkim dzięki serialowi "Na dobre i na złe", w którym od 726 do 753 odcinka wcielałeś się w rolę Jędrka Sowy, który niespodziewanie pojawił się w życiu Wiktorii Consalidy. (W tej roli do 753 odcinka Katarzyna Dąbrowska, przyp. red.) Jak wspominasz tę przygodę?

Zaczęło się też dość niespodziewanie. Przyznam, że początkowo bardzo nie chciało mi się iść na casting. (Śmiech.) W końcu okazało się, że tego samego dnia mam nie tylko casting do "Na dobre i na złe", ale też do "M jak miłość". 

Przygodę na planie serialu "Na dobre i na złe" wspominam wspaniale. Kiedy wchodzi się do serialu, który realizowany jest już tyle czasu, wchodzi się jak do rodziny, z której trudno wyjść i stracić do niej sentyment. W większości scen spałem, płakałem albo miałem operację. (Śmiech.)

W marcu 2020 roku świat z dnia na dzień się zatrzymał. Wszystko spowodowane jest pandemią koronawirusa. Jak sobie radziłeś? Jakie są Twoje sposoby na spędzanie wolnego czasu? 

Kiedy zaczęła się pandemia, nie miałem w ogóle żadnych sposobów na spędzanie wolnego czasu. Odnajdywałem je stopniowo. Poznałem wiele fajnych rzeczy, które zostały ze mną do teraz. 

Jakich?

Rozkochałem się w fotografii analogowej, która jest teraz chyba moim największym konikiem. 

Jakie obiekty najchętniej fotografujesz?

Portretów fotografuję najmniej. Łażę z aparatem w poszukiwaniu fajnych miejsc, które chętnie zatrzymuję na zdjęciach. 

27 sierpnia odbyła się premiera filmu "Czarny młyn" w którym wcielasz się w rolę Iwo. Co opowiesz o swoim bohaterze?

Mamy to samo imię. (Śmiech.) Kiedy nagrywałem ten film, traktowałem go  bardziej jak sci-fi, czy fantasy, niż jako kino społeczne. Kiedy zobaczyłem go na dużym ekranie, wtedy w pełni zrozumiałem jego przekaz. Dzięki wspaniałym reżyserom - Magdalenie Nieć i Mariuszowi Palejowi, dość szybko znalazłem z filmowym Iwo wspólny język. Na planie poznałem wielu profesjonalistów i bardzo dużo się nauczyłem. Moja wiedza rozszerzyła się nie tylko o techniki aktorskie, ale też o wiedzę na temat tego, jak zwinąć się w precel, by nie zamarznąć na planie w trakcie dużych mrozów. (Śmiech.) Warunki pracy były czasem ekstremalne. 

To  opowieść o akceptacji i tolerancji, do której dzieci muszą dojść własną drogą. Myślisz, że ten film otworzy oczy młodzieży i nauczy ich właśnie tolerancji, akceptacji i otwartości na inność?

Myślę, że film może im sporo wytłumaczyć. Nie lubię opowiadać o morale i historii, bo dużo lepiej się rozumie coś wtedy, gdy samemu się to rozpracuje, a nie zostanie podane na tacy. 

Film jest tak fajnie skonstruowany, że każdy może wyciągnąć z niego swoje wnioski. 





















fot. z archiwum Magdaleny Nieć

W filmie występuje również Twój brat. Jak Wam się razem pracuje? Z rodziną dobrze tylko na zdjęciu? (Śmiech.) 

Prawie w ogóle nie robimy sobie razem zdjęć. (Śmiech.) Pracuje się tak, jak z każdym. Miałem jedynie tę swobodę, że kiedy Borys zaczął odwalać jakieś głupoty, to mogłem wziąć go na stronę i manualnie go naprostować. (Śmiech.) 

Wspieracie się, kibicujecie sobie wzajemnie, dajecie sobie wskazówki?

Zazdrościmy sobie ról i naśmiewamy się z siebie, ale to chyba jest tam gdzieś podszyte braterską miłością. (Śmiech.) 























fot. z archiwum Magdaleny Nieć

Jak zachęciłbyś widzów, aby zobaczyli Wasz film? Co według Ciebie jest gwarantem jego sukcesu?

Jeżeli ktoś chce zobaczyć fajne kino społeczne, warto przyjść na nasz film. Patrząc na naszą rodzimą kinematografię, jest to coś awangardowego, co otwiera drogi reżyserom. Mariusz Palej tak właśnie to robi. Miałem niesamowity przywilej wystąpić w tym filmie i myślę, że fajnie się go ogląda.

Czy Ty, od czasu pandemii byłeś już w kinie? Co zobaczyłeś? Nie wliczajmy teraz "Czarnego Młyna". (Śmiech.)

Uwielbiam chodzić do kina samemu, nie lubię chodzić w grupie. Zamawiam wtedy duży popcorn i wybieram dobry film. Ostatnio największe wrażenie wywarł na mnie film "Na rauszu". Jest trudny, ale niesamowicie piękny. 

Wraz z kolegami wybrałem się na "Czarny młyn", ale to tak trochę dla żartu, by pośmiać się z siebie samego.

Do obsady kultowego serialu "M jak miłość" dołączyłeś w 1556 odcinku. Czy zanim trafiłeś do serialu, zdarzało Ci się go oglądać? Miałeś swoje ulubione wątki, ulubionych bohaterów?

Moje pierwsze spotkanie z "M jak miłość" nastąpiło, kiedy przerzucałem kanały w telewizji. (Śmiech.) Moja babcia jest ogromną fanką tego serialu. Kiedy dowiedziała się, że będę grał w "Emce", bardzo się ucieszyła. 

























fot. MTL MaxFilm - Iwo Wiciński i Karina Woźniak na planie serialu "M jak miłość", odc. 1602 - emisja 27 września 2021 roku 

W czym Twoim zdaniem zawarty jest fenomen tej kultowej produkcji?

To dobry plan na pracę socjologiczną. (Śmiech.) Trzeba by przeskanować moją babcię, ona na pewno wie. (Śmiech.) To serial, którego perypetie są dla jego fanów dość emocjonujące, ale mimo wszystko można się przy nim rozluźnić. 

Dawid Jaszewski to postać z rysą, pewnego rodzaju złamaniem. Co jest dla Ciebie największym wyzwaniem w tej roli?

Największym wyzwaniem dla mnie w tej roli jest to, że jeszcze mało znam Dawida. Trudno buduje się rolę, kiedy od początku ma się jedynie mały szkic swojej postaci, szczególnie, jeśli większość historii osadzona jest w przeszłości. Dużo łatwiej było mi stworzyć postać Iwa w "Czarnym młynie", ponieważ wiedziałem o nim wszystko. 

Skrywa wiele mrocznych tajemnic, a jedna z nich już wkrótce wyjdzie na jaw. Czy możesz coś zdradzić na ten temat?

W życiu Dawida zajdzie wiele zmian. Przed widzami odkryje on wiele swoich tajemnic I wpłynie to dość mocno na jego relacje ze środowiskiem. Zapraszam do oglądania. 

























fot. zdjęcie nadesłane

Wiadomo - jeśli bohater nie jest do końca pozytywny, a z perspektywy widza, mam wrażenie, że Dawid stoi gdzieś pomiędzy, to nie zawsze spotyka się z przychylnymi komentarzami. Czy w kontekście swojego bohatera spotykasz się czasami z hejtem? 

Staram się nie czytać negatywnych komentarzy na mój temat. Zrobiłem to kilka razy, a to zostaje w głowie. Podejrzewam, że teraz też takie się pojawiają. Niech będą. O to w sumie chodzi. 

Czy hejtowi można jakoś zapobiec?

Jeżeli jest to hejt wobec postaci fikcyjnej, to nie trzeba mu chyba zapobiegać. W prawdziwym życiu jest to trudny temat.

Sprecyzuj swoje najbliższe plany zawodowe na koniec rozmowy. 

Gdybym będąc młodym aktorem, dużo planował, to daleko bym nie zaszedł. Próbuję nic nie planować. Człowiek planuje, a Bóg się z tego śmieje. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz