wtorek, 23 listopada 2021

Paulina Zwierz: "Trzeba znaleźć jakiś wspólny mianownik między sobą, a postacią, którą ma się do odegrania"

 Paulina Zwierz: "Trzeba znaleźć jakiś wspólny mianownik między sobą, a postacią, którą ma się do odegrania"















fot. Fotografia Małgorzata Wielicka

Z Pauliną Zwierz, aktorką młodego pokolenia, która najpierw zafascynowała się tańcem, a potem modelingiem, w 326 odcinku dołączy do obsady serialu "Na sygnale". Wciela się w postać Britney, która na pierwszy rzut oka uchodzi za głupiutką blondynkę. 

Rozmawiamy o przyswajaniu terminologii medycznej, sposobach na jej zapamiętanie, ale też o podstawowych czynnościach medycznych, które wykonuje na planie. Czy mogłaby zostać ratownikiem medycznym?

Swoją przygodę z modelingiem rozpoczęłaś w 2017 roku, pracując na planach do sesji lookbookowych. Skąd pomysł, by zająć się modelingiem?

Pomysł na modeling pojawił się u mnie trochę na zasadzie "zapchaj dziury", ale też po to, by mieć dobre zdjęcia. Na początku przez Maxmodels umawiał się z fotografami na zasadzie współpracy TFP. Dzięki temu poznałam wielu świetnych fotografów, którzy dopiero zaczynali. Zbudowałam portfolio. Najpierw poleciła mnie koleżanka, a później makijażystka, z którą kontakt mam do dzisiaj. Tak jakoś wyszło, że załapałam się na kilka płatnych sesji.
 
Jak wspomiasz swoje pierwsze, poważne zlecenie? 

Moim pierwszym poważnym zleceniem była sesja dla jednej z marek odzieżowych. Wspominam bardzo dobrze ten czas. Poznałam wtedy Paulę Tokarek, makijażystkę, która jest z Poznania. To świetna osoba. Jest moim Aniołem Stróżem. Mogę się do Niej zwrócić zawsze, gdy mam jakiś problem. Przy okazji każdego sukcesu autentycznie się cieszy, gratuluje. Jestem wdzięczna, że pojawiła się na mojej drodze.

Przyznam, że z samej sesji mało pamiętam, ponieważ wychodziła mi ósemka, miałam stan zapalny i byłam na tak silnych lekach przeciwbólowych, że te wspomnienia są rozmyte. 

Wiele jest zawodów na A. (Śmiech.) Co spowodowało, że wybrałaś akurat aktorstwo?

To przyszło do mnie dość późno. 

Na początku chciałam być tancerką, przez bardzo długi czas trenowałam taniec towarzyski. Codzienne treningi, wyjazdy na zawody. Byłam nastawiona na to, że najpierw będę tancerką, a potem trenerem. Byłam pewna, że tak potoczy się moje życie. Niestety, przez szereg różnych kontuzji, a także przez splot wielu zdarzeń, finalnie zrezygnowałam z tańca. 

Przez trzy lata żyłam bez  żadnej pasji, czy hobby. Czułam pustkę, nie potrafiłam tak żyć. Wiedziałam, że muszę znaleźć coś, co da mi radość. Nie potrafię czerpać radości ze zwykłego życia towarzyskiego. 

Czy czasami nie trudno pogodzić modeling z aktorstwem? Musisz być bardzo dobrze zorganizowana. (Śmiech.) 

Jeżeli chodzi modeling, działam w nim teraz zdecydowanie mniej, niż wcześniej. 

Organizowania czasu nauczyłam się poprzez taniec. Szkołę godziłam z treningami, co nie zawsze było takie proste.

Gdyby nastała taka konieczność, z czego było by Ci łatwiej zrezygnować - z modelingu, czy z aktorstwa? Na szczęście, nie trzeba. (Śmiech.) 

Gdyby było to konieczne, zrezygnowałabym z modelingu. To mnie aż tak nie kręci, ale każda z nas chce mieć ładne zdjęcia, a na planach zdjęciowych współpracuje się z fajnymi ludźmi. Aktorstwo jest tym, w czym chciałabym się dalej rozwijać. 

Myślałaś kiedyś o tym, by zostać ratownikiem medycznym? (Śmiech.) Pytam oczywiście w kontekście serialu "Na Sygnale", do którego stałej obsady dołączyłaś jakiś czas temu. To Twój debiut na małym ekranie. 

Nie, nigdy nie myślałam o tym, by zostać ratownikiem medycznym, ale moja kuzynka jest lekarzem. Do tej pory, na szczęście, nie miałam też takiej sytuacji, by musieć udzielić komuś pierwszej pomocy.

Na planie uczę się wielu rzeczy. Odbywamy konsultacje z Tomkiem, ratownikiem, który pokazuje nam wszystkie czynności bardzo dokładnie, by na ekranie były precyzyjnie odwzorowane i wiarygodne. Skoro to pokazujemy, nie może być w tym żadnych przekłamań. 

























fot. ARTRAMA / MTL MAXFILM

Czy zanim dostałaś propozycję dołączenia do obsady jednego z najbardziej lubianych seriali medycznych, zdarzało Ci się go oglądać? Miałaś swoich ulubionych bohaterów, ulubione wątki?

Zawsze boję się tego pytania. (Śmiech.) Powiem szczerze, że widziałam chyba ze dwa odcinki, ale to dlatego, że nie mam telewizora. Nie oglądam żadnych seriali. Czasami na Netfliksie oglądam produkcje, które mają po kilka odcinków, bo na oglądanie telenowel trzeba poświęcić dużo czasu. Zdedydowanie bardziej wolę filmy. Lubię też chodzić do Teatru. 

Britney wzmocniła szeregi stacji ratownictwa w Leśnej Górze w 326 odcinku. W internecie można przeczytać, że Twoja bohaterka jest ładna, ale głupiutka. (Śmiech.) Co Ty opowiesz o swojej postaci?
Przyznam szczerze, że bardzo ucieszyłam się z tego, co przeczytałam w internecie, bo też właśnie trafiłam na ten opis, że jest ładna, ale...głupia. (Śmiech.) To wprowadza czytelników w dość duży błąd, ale dzięki temu zaczynają lubić moją postać i są zaskoczeni jej zachowaniami. 

Britney łamie streotypy. Nie jest jedną z tych blondynek, o których krążą dowcipy. Jest inteligentna, bardzo empatyczna. Zna się na swoim fachu, ale wie, co to Pasjans. (Śmiech.) 

Pierwsze opisy, które pojawiły się w sieci, były bardzo pochopną oceną. Oceniali ją po tym, jak wygląda. 

Wychodzisz z założenia, że aktor, by wiarygodnie wcielać się w swoją postać, powinien zrozumieć i zaakceptować wszystkie zachowania swojego bohatera oraz go polubić?

Przynajmniej do pewnego stopnia, aktor musi polubić swojego bohatera. Trzeba znaleźć jakiś wspólny mianownik między sobą, a postacią, którą ma się do odegrania.

Co łączy Cię z Britney?

Na pewno łączy nas determinacja w dążeniu do celu. Mamy podobne poczucie humoru i zdarza się nam czasami walnąć coś bez zastanowienia. (Śmiech.) 

Gdyby Britney była realną postacią, która funkcjonowała między nami, to wtedy na pewno zakolegowałybyśmy się ze sobą. To dziewczyna ze złotym sercem, która uchyliłaby nieba drugiej osobie, byle tylko było jej lepiej. Mimo tego, że zdarzają jej się różmi pacjenci, do wszystkich podchodzi bardzo empatycznie. 

Przyswojenie jakich umiejętności okazało się dla Ciebie konieczne, byś mogła wiarygodnie wcielać się w swoją postać?

Britney jest dziewczyną, która jest pewna tego, co robi. Ma dużą wiedzę na temat ratownictwa medycznego, w praktyce też świetnie daje sobie radę. 

Trudne jest to, że kiedy uczymy się tych wszystkich sekwencji medycznych, trzeba to połączyć z tekstem i nterakcjami z innymi bohaterami. Kiedy w pierwszych scenach miałam do odegrania jakiekolwiek czynności medyczne, strasznie trzęsły mi się ręce. Teraz mam tak tylko w momencie, kiedy prowadzę auto. Czuję wtedy ciarki na całym ciele. (Śmiech.) 



























fot. zdjęcie nadesłane

Jak radzisz sobie z przyswajaniem nazewnictwa medycznego?

Oj, ciężko. Podziwiam aktorów, którzy potrafią wziąć scenariusz i chwilę przed sceną nauczyć się tych kilku linijek. Pamiętają to i są w stanie wejść przed kamerę z świeżością i bardzo pewnie wypowiedzieć swoje kwestie. Ja muszę się ich uczyć z wyprzedzeniem. Kiedy jest to zwykła rozmowa, jest dobrze, ale w momencie, kiedy dochodzi do tego medyczna terminologia, a także nazwy leków, to w tym momencie wymiękam. (Śmiech.) 

Przytocz terminy medyczne, z którymi masz styczność na planie. 

Jednym z terminów, który pamiętam jest ampularium. Zapamiętuję też nazwy leków, takie jak Oksytocyna, Furosemid, czy Midazolan. 

Masz jakieś sprawdzone metody na ich zapamiętanie?

Metodą, która najbardziej się u mnie sprawdza, jest powtarzanie danego słowa. Największy problem mam z zapamiętywaniem nazw leków. Kiedy się pojawiają, chodzę po domu i ciągle je powtarzam. To wspaniałe urozmaicenie tak przyziemnych czynności, jak pranie, czy mycie naczyń. (Śmiech.)

Czy trudne jest połączenie zastosowania fachowej terminmologii z wykonywaniem podstawowych czynności medycznyh?

Zależy to od tego, jak zbudowana jest dana scena i co się w niej dzieje. Czasami jest tak, że używamy dużo terminów medycznych, ale czynności medycznych wykonujemy podczas dialogów minilanie. Wtedy jest łatwiej. Schody zaczynają się wtedy, kiedy jest się w danej scenie z nieprzytomnym pacjentem i wtedy do czynności medycznych dochodzi monolog z samym sobą. 




























fot. Fotografia Małgorzata Wielicka

Wykonywanie jakich czynności medycznych sprawia Ci najwięcej frajdy, a co najwięcej trudności?

Lubię ten moment, kiedy otwieram ampularium i pobieram lek do strzykawki, a potem wbijam go w wenflon. Relaksuje mnie moment wciskania strzykawki. (Śmiech.) 

Najmniej lubię, kiedy są diody do podłączenia, ponieważ trzeba je sprawnie rozłożyć pod kątem kolorystycznym. Koledzy mają na to swój sprawdzony patent w postaci wierszyka, ale ja nie umiem go zapamiętać. (Śmiech.) 

Czy w najbliższym czasie skupisz się przede wszystkim na pracy na planie serialu "Na Sygnale", czy pojawiają się jakieś inne propozycje?

W moim przypadku nigdy propozycje nie pojawiały się samoistnie, więc podejrzewam, że póki nie wychodzę ich sobie na castingach, to dalej nie będę ich miała.

Na ten moment skupiam się na serialu "Na sygnale" i na moich teatralnych zobowiązaniach. 

Jest spektakl "Merylin Mongoł", ale pracujemy też nad wznowieniem kolejnych dyplomów, więc dojeżdżam do Poznania i tam gram. 

Chodzę też na kolejne castingi i mam nadzieję, że coś z nich będzie. 
























fot. Fotografia Małgorzata Wielicka

Pandemia koronawirusa ma ogromny wpływ na kina i teatry. Jak wyobrażasz sobie kondycję teatrów w najbliższych miesiącach?

Bardzo dużo mówi się o kolejnej fali i lockdownie. Jeśli mam być szczera, wiem, że może się to wydarzyć, ale zaklinam te myśli i mówię sobie, że wszystko będzie dobrze. Podczas pierwszego lockdownu teatry bardzo mocno ucierpiały. Pracowałam wtedy w kinie, a wszystkie były pozamykane, więc tak naprawdę straciłam tę pracę. Myślę, że kino ucierpiało przede wszystkim ze względu na wszystkie platformy streamingowe. Dużo pozycji weszło do internetu, więc można je znaleźć i obejrzeć w domu. Sama w czasie pandemii często po nie sięgałam. Podobały mi się też streamingi spektakli, organizowane przez wiele teatrów. Taka forma zabija trochę ducha teatru, ale równocześnie jest też możliwością przynajmniej takiego obcowania ze sztuką.

Sprecyzuj najbliższe plany zawodowe. 

Mam konkretnie wyznaczone cele na ten rok. Zbieram pieniądze na studia w szkole aktorskiej, którą sobie wymarzyłam. To zagraniczna placówka. Szukam nowych filmowych projektów, chciałabym grać w Teatrze. Myślę też nad własnym projektem. Trzymajcie kciuki.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz