Lucyna Malec: "Mimo wszystko, życie jest piękne"
fot. zdjęcie nadesłane / VIVA
Lucyna Malec na Biegu po Nowe Życie w Wiśle pojawiła się po raz drugi. Uważa, że wszystkie historie, które można usłyszeć w kuluarach podczas tego wydarzenia, są niesamowite. Sama podczas "Biegu po Nowe Życie" poznała Panią Jadzię, z którą się zaprzyjaźniła.
Poruszamy również temat serialu "Na Wspólnej".
Spotykają się tutaj osoby publiczne oraz osoby po przeszczepach. To okazja do wysłuchania wielu historii. Czyja historia najbardziej Panią poruszyła?
Uważam, że wszystkie te historie są wzruszające. W ubiegłym roku miałam przyjemność w sztafecie wystartować razem z Jadzią z Bielska-Białej, miasta, które jest mi bardzo bliskie, ponieważ stamtąd pochodzę. Jadzia jest po przeszczepie serca. W tym roku znowu się spotkałyśmy, ucałowałyśmy się. Myślę, że zakolegowałyśmy się. To jest cudowne.
Celem Biegu po Nowe Życie jest nagłaśnianie tematu transplantacji i transplantologii. Co uważa Pani za największy sukces tego przedsięwzięcia?
Każda osoba, która zyskuje nowe życie, jest sukcesem tego przedsięwzięcia.
Co powiedziałaby Pani tym wszystkim, którzy zastanawiają się nad podpisaniem oświadczenia woli na transplantację narządów?
Absolutnie nie mamy prawa wywierać presji na kogokolwiek, ponieważ uważam, że jest to bardzo trudna decyzja, bardzo bolesna dla ludzi, których odszedł ktoś bliski, a chcą przekazać jego organy dalej. To bardzo delikatna materia, ale oczywiście po to tu jesteśmy, by ludzi z tym oswajać, pokazywać, że to ma sens i że warto. Osoby po przeszczepach, które tutaj są, dają to świadectwo. Warto taką decyzję podjąć, choć jest ona niebywale trudna, wymagająca.
Sprawia Pani wrażenie osoby pozytywnie nastawionej do ludzi i świata. Co daje Pani najwięcej siły w trudnych momentach?
Staram się żyć każdym dniem i powtarzać sobie jak najczęściej, że chociaż to nasze życie jest takie kruche i ulotne, trzeba się cieszyć każdą chwilą i powtarzać sobie, że życie, mimo wszystko, jest piękne.
Czym jest dla Pani kontakt z widzem?
Gram przede wszystkim w Teatrze Kwadrat, który jest teatrem komediowym. Wielką siłę daje mi to, że ludziom mogę dać radość, dwie godziny fajnej zabawy, mile spędzonego czasu. To bardzo ważne.
Nie sposób nie porozmawiać o serialu “Na Wspólnej", w którym od samego początku wciela się Pani w rolę Danki. W czym tkwi fenomen serialu?
W domach Polaków zagościliśmy dwadzieścia lat temu. Ludzie się z nami zżyli. Siłą też jest chyba to, że lubimy grać swoje postaci.
Czy zdarza się Pani go oglądać?
Oglądanie siebie na ekranie jest trudne, ale serial “Na Wspólnej" lubię oglądać. Zawsze mam tam do zagrania ciekawe rzeczy. Na plan przychodzę z ogromną przyjemnością.
Czy seriale szufladkują? Zdarza się Pani czasami otrzymywać propozycje ról, utrzymane w typie Danki?
Nie, chyba nie (Śmiech). Seriale szufladkowały w czasach, kiedy było ich niezbyt wiele. W dzisiejszych czasach, kiedy jest ich naprawdę sporo, nie szufladkują już w tak dużym stopniu.
Pamiętam jeszcze serial "Bulionerzy" z Pani udziałem. Bardzo go lubiłam.
Bardzo dziękuję. Ja również bardzo lubiłam ten serial. Miło go wspominam.
Na próżno szukać Pani na Instagramie czy Facebooku. Nie wierzy Pani w siłę internetu?
Wierzę w siłę internetu, ale po prostu się na tym nie znam (śmiech). Rzeczy techniczne mnie pokonują (Śmiech).
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz