wtorek, 2 sierpnia 2022

Mikołaj Roznerski: "Aktor jest przekaźnikiem emocji"

Mikołaj Roznerski: "Aktor jest przekaźnikiem emocji"










fot. zdjęcie nadesłane

5 czerwca w Teatrze im. Adama Mickiewicza w Cieszynie zagrany został spektakl "Dwoje na huśtawce", który tym sposobem wrócił na afisz teatralny po trzech latach przerwy.

Na scenie pojawili się - Anna Dereszowska i Mikołaj Roznerski. Tego wieczoru był obecny również Jerzy Gudejko, reżyser spektaklu. Z Mikołajem Roznerskim rozmawiałam nie tylko o prawie premierowych emocjach i samym spektaklu, ale również o filmie "Poskromienie złośnicy".

Wraz z Anią Dereszowską "Dwoje na huśtawce" zagraliście po trzech latach przerwy. To prawie jak premiera, prawda? (Śmiech.)

Granie spektaklu po takiej przerwie, to faktycznie, prawie jak premiera. Trochę się z Anią denerwowaliśmy, ale mieliśmy ten tekst już jednak we krwi,w swoich organizmach. Okazało się, że wszystko pamiętamy i...poszło w Cieszynie. (Śmiech.) Było widać, że wiodwnię też trochę poniósł nasz spektakl, były owacje na stojąco. To jest bardzo miłe. Grałem tu już wcześniej, ale nie pamiętam, który to był spektakl.

To słodko-gorzka komedia romantyczna z tekstem, który liczy już ponad 60 lat, a jest szyty jakby na miarę. Wręcz ponadczasowy.

Zgadzam się z tym w 100%. Taka historia może przydarzyć się ludziom w każdym wieku. Mówimy o miłości, czyli o czymś naturalnym, co nas dotyczy. Opowiadamy o emocjach i o tym, jak dawać sobie z nimi radę. Poruszamy też temat samotności i poszukiwania szczęścia. To kwestie aktualne, wręcz uniwersalne.

Przez  dwie godziny serwujecie widzom sceny, jak stwierdzono w jednej z recenzji - "z nie zawsze wesołego miasteczka". Spotkałeś się już wcześniej z podobnymi opiniami?

Tak. Nie opowiadamy tu o dwojgu na huśtawce w parku, ale o huśtawce emocji. (Śmiech.) Nasz spektakl ma co prawda zabawne momenty, ale nie brakuje w nim też słodko-gorzkich chwil.

Wywoływanie w sobie tylu emocji w tak krótkim czasie musi być wymagające. Masz swoje sposoby?

Emocji nie uczymy się w Szkole Teatralnej, ale jesteśmy ich przekaźnikami. Nie wiem, jak sobie z tym radzę. Po prostu to robię.

Cieszyńska publiczność wyczekiwała tego teatralnego spotkania z Wami. W czym Twoim zdaniem, oprócz obsady i ponadczasowego tekstu, zawarty jest jeszcze sukces spektaklu?

Wydaje mi się, że to po prostu fajny spektakl, który zmusza do myślenia. To sztuka z bardzo mądrym tekstem, w której poruszane są bardzo bliskie nam wszystkim problemy. Widzowie identyfikują się z naszymi bohaterami.

"Poskromienie złośnicy", to nowa polska produkcja Netflixa, która miała swoją premierę 13 kwietnia. Długo utrzymywaliście się w czołówce najchętniej oglądanych netflixowskich produkcji nie tylko w Polsce, ale i na całym świecie. Liczyłeś na tak duży sukces filmu?

Tak duży sukces "Poskromienia złośnicy" był dla mnie ogromnym pozytywnym zaskoczeniem. W Polsce przez krytyków nasz film został bardzo słabo przyjęty, ale przez przez świat i ludzi, którzy lubią kino rozrywkowe został bardzo dobrze przyjęty. To dla mnie najważniejsze.

Obejrzałeś "Poskromienie..."? Jak to jest - lubisz oglądać siebie na ekranie, czy należysz to tych aktorów, którzy wręcz tego nie cierpią? (Śmiech.)

Oglądanie siebie na ekranie jest bardzo trudne i przyznam, że mam czasem opory. Najtrudniejsze jest oglądanie siebie w czymś po raz pierwszy, bo wtedy aktor siebie ocenia, nic mu się nie podoba. Widzi kogoś obcego, z nie swoim zachowaniem.

Wydaje mi się, że w "Poskromienie złośnicy" zrobiłem wszystko, co w mojej mocy, by skonstruować bohatera według wytycznych, które otrzymałem. Poszło w świat. (Śmiech.)

Jak w kilku słowach opisałbyś Patryka, w którego się wcielasz?

To uroczy lekkoduch ze stolicy, który myśli, że jak pojedzie do Zakopanego, to je zawojuje. (Śmiech.) Zachowuje się czasami nieco głupkowato, ale moim zamiarem było skonstruowanie bohatera, który będzie lekki, przyjemny i którego będzie się po prostu lubić.

Dałeś tej postaci też coś od siebie?

(Śmiech.) Swoje oczy, swoje włosy, swoje ciało...Dużo mu dałem od siebie. (Śmiech.)

Niewątpliwie częścią składową sukcesu filmu są krajobrazy Podhala. Na materiałach zza kulis widać było, że świetnie tam się czułeś. Kiedy masz już czas dla siebie, często uciekasz w góry?

Nie. Kiedy mam chwilę wolnego czasu, spędzam go z bliskimi i uciekam wtedy daleko.

Najbliższe plany.

Mam szczęście, że gram w wielu fajnych spektaklach, które gram w całej Polsce. Trwają zdjęcia do kolejnej produkcji Netflixa. Dużo czasu spędzam też na planie "M jak miłość", gdzie kręcimy nowy sezon, na który zapraszam już od września.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz