piątek, 5 lipca 2024

Szymon Gonera o filmie "Wieczór kawalerski" [WYWIAD]

 Szymon Gonera o filmie "Wieczór kawalerski" [WYWIAD] 

















fot. z archiwum Szymona Gonery

Reżyser filmu "Superheroes" i "Dziewczyna Influencera" powraca z nowym tytułem. "Wieczór kawalerski" do kin w całym kraju trafił 5 lipca. Szymon Gonera opowiada o największej sile swojej nowej produkcji i współpracy z aktorami. Zdradza również, co do "Wieczoru kawalerskiego" wniósł Jan Wieczorkowski. 

Reżyser filmów "Dziewczyna Influencera" i "Wieczór kawalerski", scenarzysta i człowiek, który... wbrew temu, że w swoim filmie poruszył temat bycia influencerem, nie chciałby zostać nim za żadne skarby. (Śmiech.) Wszystko się zgadza? 

Tak (Śmiech).

Nie jest tajemnicą, że wielu indluecerów się z nim utożsamia. Myśli Pan, że młodzi twórcy mogą traktować go również jako przestrogę? 

Mam nadzieję. Film miał zwrócić uwagę i  pokazać, że idealne życie, które widzimy na Instagramie to często fikcja.

5 lipca na ekrany kin w całej Polsce trafił "Wieczór kawalerski". W kuluarach śmiejecie się, że to swego rodzaju skrzyżowanie "Kac Vegas" z "Pulp Fiction". Jak długa była droga od pomysłu, do realizacji?

Zaczęło się od prawdziwego wieczoru kawalerskiego mojego przyjaciela. Pomyślałem że gdyby dodać do tego tego gadatliwych gangsterów, i silne posatci kobiece, może być ciekawa mieszanka. Scenariusz spodobał się producentowi i dostał zielone światło od Monolith Films – dystrybutora filmu.

W roli Mario, który postanawia zorganizować niezapomniany wieczór kawalerski dla swojego przyjaciela, można zobaczyć Mateusza Banasiuka, z którym pracował Pan też przy "Dziewczynie Influencera". Co jest największą siłą Waszej współpracy? 











fot. Monolithfilm / Mateusz Banasiuk na planie filmu "Wieczór kawalerski"

Z Mateuszem znamy się 19 lat, grał u mnie w wielu projektach, od etiud szkolnych, po teledyski, krótkie metraże, aż po pełnometrażowe fabuły. Jest moim przyjacielem, zawsze we mnie wierzył i mnie wspierał, to on poznał mnie z producentem filmu. Rolę Mario napisałem dla niego. A co jest siłą tej współpracy? Chyba zaufanie i partnerstwo.

Po raz kolejny w Pana produkcji pojawia się również m.in. Magdalena Perlińska. Myślę, że to stawianie na aktorów, z którymi współpracował Pan już wcześniej, to jeden z gwarantów powodzenia filmu. Co jeszcze? 

Poza Mateuszem i Magdą w obu filmach pojawiają się jeszcze Patryk Szwichtenberg i Szymon Mysłakowski. Obu bardzo lubię i cenię ich talent. Magda dała z siebie w tym filmie bardzo dużo, włożyła mnóstwo czasu i wysiłku w przygotowania do scen aktorskich. Co do powodzenia filmu – tego chyba nikt nie wie do końca :) My postawiliśmy m.in. na barwne postaci –  wspomnę choćby o Janku Wieczorkowskim i Kindze Jasik. Grani przez nich bohaterowie - Wolf i Roxi budzili bodaj największy entuzjazm widowni, ale w obsadzie jest jeszcze cała plejada postaci, które odgrywają Asia Opozda, Rafał Zawierucha, Magda Popławska, Arek Smoleński, Marcel Sabat czy wspomniani już Patryk i Szymon.













fot. Monolithfilm / Jan Wieczorkowski i Arkadiusz Smoleński na planie filmu "Wieczór kawalerski"

Nie tylko najwięcej czerpie Pan od aktorów i z pracy z nimi, ale też jest otwarty na ich sugestie. Wiele swoich rozwiązań wniósł do produkcji Janek Wieczorkowski. Które z rozwiązań, zaproponowanych przez niego, najbardziej się Panu spodobało? 

W filmie jest sporo nawiązań do światowej i polskiej kinematografii. Janek wymyślił m.in żeby przemycić do jednej ze scen cytat z Seksmisji, i zagrał go podobnie do Jerzego Stuhra. Mały smaczek, ale ucieszy miłośników kina.

Jak wyglądało dobieranie obsady, wśród osób, z którymi współpracował Pan przy okazji "Wieczoru..." po raz pierwszy? 

Standardowo były castingi i zdjęcia próbne, niektórzy aktorzy ze względu na swój dotychczasowy dorobek dostali po prostu propozycję zagrania roli bez castingu, a część znałem z innych projektów. 

Z pozoru idealna impreza, którą każdy chciałby przeżyć, wymyka się spod kontroli, kiedy pieczę nad rozwojem wypadków przejmuje nieoczekiwany gość.  Proszę opowiedzieć coś więcej. 

Do tej warstwy fabularnej dodałbym jeszcze konflikt gangsterów, którzy utożsamiają patriarchat, z silnymi postaciami kobiecymi.

W filmie wiele jest komiczno-krwawych sytuacji. Gdyby miał Pan przytoczyć scenę, która z Pana perspektywy podczas kręcenia była najbardziej zabawna, na którą mogłoby paść?

Zdecydowanie jest to scena rozmowy Janka Wieczorkowskiego z Magdą Popławską, która w filmie gra jego żonę, na temat porządku w domu i toalecie (Śmiech). 

Mam wrażenie, że w pewnym stopniu, jest to też film o sile kobiet, czyli tzw. #womanpower. Czy się mylę? Tu, bohaterowie, znani z takich produkcji, jak wymienione na samym początku, odchodzą powoli w zapomnienie. 

Dokładnie. Tak jak wspomniałem, zamiast standardowego wieczoru kawalerskiego dostaliśmy wojnę starego z nowym, nie zdradzając zbytnio fabuły mogę zdradzić, że kobiety mocno mieszają w planach panów w tym filmie.

Gdyby miał Pan prace nad "Wieczorem kawalerskim" zamknąć w jednym słowie lub zdaniu, jakie mogłoby paść? 

Bywało ciężko, ale było warto.

Co takiego ma w sobie "Wieczór kawalerski", czego nie mają inne filmy?

Chyba to, że nie da się go zaszufladkować do konkretnego gatunku. Na premierze słyszałem kilkukrotnie, że film zaskoczył widzów, bo bali się odgrzewanych kotletów a la "Kac Vegas" czy "Kac Wawa", a dostali coś zupełnie innego.

Zaprośmy widzów do kin w całej Polsce. 

Wieczór kawalerski to film pełen barwnych postaci, zwrotów akcji, napięcia. Dobra rozrywka, świetna obsada, zmysłowe sceny tańca Asi Opozdy, Magdy Perlińskiej i Kingi Jasik. A do tego gangsterzy, broń i tajemnica nagłej wizyty Wolfa. Warto pójść do kina i przekonać się, kto dotrwa do rana.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz