Anna Prus: „Przyzwyczaiłam się do życia na walizkach“
Robi karierę za granicą. Występowała w Rosji, a teraz zagra rolę w amerykańskim filmie. Mowa o Annie Prus. To ona zagra główną rolę w „Operation Redemption“.
Na jakiś czas zniknęła Pani z polskiego showbiznesu, aby zająć się pracą na planie rosyjskiego filmu „Edinichka”. Czym różni się praca na planie filmowym w Rosji, od pracy w Polsce?
Nie wiem, czy jakoś specjalnie różni sie praca na planie polskim, a rosyjskim. Jeśli poważnie podchodzimy do tego, co robimy, to nie jest ważne, w jakim kraju pracujemy. Może tylko w tym przypadku język był na początku barierą dla mnie, ale po tygodniu już się dogadywałam bez swojej tłumaczki planowej:)
W tej produkcji gra Pani główną rolę, to postać kobiety, która chce przyjąć święcenia, by zostać mniszką. Co było najtrudniejsze w przygotowaniach do roli?
Chyba głodówka. Reżyser poprosił mnie trzy tygodnie przed rozpoczęciem zdjęć o post tylko na wodzie. Chciał, żebym trochę "zmarniala", w końcu to druga wojna światowa. Schudłam osiem kilo. Policzki mi sie zapadły. Byłam wiarygodna:)
Czy musiała nauczyć się Pani do roli czegoś nowego?
Z pewnością języka! Jak pierwszy raz przyjechałam na plan, umiałam powiedzieć tylko trzy słowa po rosyjsku. Po dwóch miesiącach pracy, normalnie sie dogaduje.
„Edinichka” wkrótce zostanie przerobiona na serial i będzie wyświetlana w rosyjskiej telewizji. Jak ocenia Pani szanse tej produkcji na podbicie rosyjskiego rynku filmowego?
To się okaże:)
Wkrótce rozpoczyna Pani zdjęcia do kolejnej rosyjskiej produkcji, może już powiedzieć coś więcej?
W tym momencie bardzo dużo się u mnie dzieje. Nowa rosyjska produkcja, amerykańska i czekam jeszcze na odpowiedź Brytyjczyków. Każdy scenariusz kompletnie inny. Nie mogę jeszcze zdradzać szczegółów. W Rosji będzie to rola kostiumowa. Dwie ostatnie produkcje to czasy teraźniejsze.
W Rosji spędza Pani dużo czasu ze względu na pracę. Czy nie chciała Pani zostać na stałe? Nigdy nie pojawił się taki pomysł?
Nie, nie myślałam o tym. Poza tym, przy tych wszystkich moich międzynarodowych produkcjach teraz, byłoby ciężko. Chyba już się przyzwyczaiłam do życia na walizkach.
Jakie miejsce najbardziej tam Panią zauroczyło?
Najbardziej zauroczyło mnie małe portowe miasteczko Taganrog, gdzie żył Antoni Czechow. Znajduje sie tam przepiękny teatr jego imienia, w którym miałam okazję obejrzeć jedną ze sztuk. Magiczne miejsce.
Działa Pani również charytatywnie, od lat jest wolontariuszką organizacji Service Civil International, która działa na rzecz pokoju na świecie. Kto Panią do tego namówił?
To prawda. Od kilku lat jestem członkiem SCI, organizacji, która promuje ideę pokoju i porozumienia między ludźmi poprzez wolontariat. To była moja świadoma decyzja, nikt mnie do tego nie namawiał. Natomiast teraz ja namawiam innych:) Naprawdę warto!
Organizacja zaprosiła Panią na konferencję do Indii, w Delhi. Jakie tematy były poruszane? Co najbardziej Panią zaciekawiło?
Na konferencji w Delhi, poruszony został temat handlu dziećmi, głównie dziewczynkami. To bardzo trudny temat. W Indiach jest potworna bieda. Niestety często dzieje się tak, że sami rodzice sprzedają swoje dziecko za 100 dolarów. Takie dziewczynki zatrudniane są potem jako służące/niewolnice. Tak, to przerażające.
Jak wygląda pomaganie w Indiach?
Sama świata nie zmienię, ale im więcej ludzi będzie o tym mówić, może coś się w końcu zmieni. Indie sa specyficzne. Bieda, brak edukacji, brak informacji społecznej dotyczącej najważniejszych kwestii życia - to wszystko składa się na fatalną sytuację dzieci w tym kraju.
Jeśli chodzi jednak o polskie produkcje, pojawi się Pani w kilku odcinkach „Na dobre i na złe“. Jaka rola?
Tak, niedawno wystąpiłam gościnnie w "Na dobre i na złe". Pojawię się tam jako pacjentka z zagrożoną ciążą. Ekipa serialu świetna i profesjonalna. Z wieloma aktorami znamy się już od lat, wiec miło było, znowu spotkać sie razem na planie.
Co jest dla Pani najważniejsze w życiu?
Chcę być po prostu szczęśliwa.
Materiał archiwalny z dnia 21 marca 2016
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz