niedziela, 12 listopada 2017

Przemysław Sadowski: „Komedii w moim życiu nie brakuje“

Przemysław Sadowski: „Komedii w moim życiu nie brakuje“ 


























Z Przemysławem Sadowskim rozmawiałam w Teatrze im. Adama Mickiewicza w Cieszynie przed spektaklem „Następnego dnia rano“. O tym, jakie role są naciekawsze, a które najtrudniejsze oraz o zamiłowaniu do sportów.

Oglądając filmy, czy seriale z Pana udziałem, można zauważyć, że jest Pan obsadzany zazwyczaj w rolach poważnych – grywa Pan najczęściej policjantów albo czarne charaktery. Czy nie tęskni Pan za serialami i filmami, w których mógłby Pan zagrać rolę komediową? 


Grałem kiedyś w serialu komediowym „Bulionerzy“, dużo pracuję też w Teatrze Komedia, czy Teatrze Capitol, gdzie pojawiam się w lekkim repertuarze. Komedii w moim życiu nie brakuje.

Czy lubi Pan grać twardzieli? Co jest w tym najfajniejsze? 

Wszystkie role, mające w sobie pewnego rodzaju złamanie, są interesujące. Zwykły twardziel to postać, która jest mało ciekawa do zagrania. Dużo fajniejsze jest, kiedy trzeba zagrać takiego bohatera, który twardy jest tylko pozornie, a gdzieś w środku ma rysę. Brutal o gołębim sercu. (Śmiech.) 

Czas spędzony na graniu poważnych bohaterów rekompensuje Panu Teatr, gdzie wciela się Pan zazwyczaj w role komediowe. Czy uważa Pan, że komedia jest najtrudniejszym gatunkiem dla aktora? 

Komedia jest bardzo trudna do zagrania. Komedię gra się tak samo poważnie jak dramat, tylko musí być to podniesione o stopień wyżej. Zagranie komedii wymaga ogromnego warsztatu, techniki i umiejętności. Teatr weryfikuje oddziela amatorów, od zawodowców. Sprawdza się to zwłaszcza w repertuarze komedii i farsy.

Jaki według Pana jest bohater, w którego wciela się Pan w sztuce „Następnego dnia rano“? Mam wrażenie, że trochę nieporadny… 

Jest trochę nieporadny, pogubiony, pozwala sobą manipulować. Tak ma być. Sprawdza się fragment tekstu finałowej piosenki, bo Teatr jest po to, by widz mógł się śmiać. 

Co najbardziej Pan w nim lubi? 

(Śmiech.) To, że mogę pracować ze świetną ekipą. A w moim bohaterze lubię, że daje duże pole do popisu w kwestii roli o wspomnianym komediowym charakterze. 

Jak Pan myśli, co najbardziej podoba się w nim widzom? 

Nie mam pojęcia. Staram się, żeby w sytuacji, w której znalazł się mój bohater, zachowywać się na tyle prawdziwie, żeby widz mógł się utożsamiać. Cieszę się, że to podoba się widzom. 

W jakich jeszcze spektaklach oprócz wspomnianej sztuki można Pana teraz oglądać?

Spektakle: „Ostra jazda“, „Jak na wulkanie“, „Żona potrzebna od zaraz“ i „Zwariowana terapia“ w Teatrze Komedia. W chwili obecnej rozpoczęły się próby w Teatrze Capitol do sztuki „Siostra Jane jedzie na Hawaje“. Będzie zabawnie. Premiera pod koniec kwietnia. 

Jeśli chodzi o produkcje telewizyjne z Pana udziałem, zdarza się Panu je oglądać? 

Tak. Zdarza mi się je oglądać, a nawet czuję się zobowiązany, by to robić. Niektórzy koledzy mówią, że nie lubią siebie oglądać na ekranie, ale ja do nich nie należę. Swoje role oglądam z przyczyn zawodowych, bo dopiero wtedy mogę zobaczyć to, co zrobiłem. Jeżeli popełniam jakieś błędy, staram się wyciągnąć z tego wnioski i poprawić przy następnej okazji. 

Bywa Pan wtedy w stosunku do siebie krytyczny? 


Jestem bardzo krytyczny w stosunku do siebie, ale potrafię też zauważyć, kiedy scena „działa“ i jest dobra. Oczywiście, zawsze można zrobić coś lepiej, ale jeżeli coś jest dobre, potrafię to docenić. 

Wiem, że w zawodzie aktora nie ma takich chwil wiele, ale jak spędza Pan czas wolny? 

(Śmiech.) Mam w tej chwili małe dzieci. Jest co robić w tzw. „wolnym czasie“. (Śmiech.) 

Jest Pan zwolennikiem sportów?

Tak, lubię sport. Zawsze uprawiałem. Jest mało dyscyplin sportowych, których nie uprawiałem. Było pchnięcie dyskiem, rzut kulą, biegi przełajowe, koszykówka, piłka ręczna…No, całe mnóstwo! Teraz biegam i chodzę na basen, jak czas pozwala.

Ulubiony sport? 

Koszykówka. Później doszedł bardziej „barowy“ gatunek sportu – billard. (Śmiech.) 

Jakie plany zawodowe na czas najbliższy? 

Oprócz wspomnianych spektakli, pojawię się ponownie w „Przyjaciółkach“. Ruszyły też zdjęcia do serialu „Echo serca“. Póki co nagraliśmy odcinek pilotażowy, jeśli spodoba się widzom, zrobimy serial. 

Komediowy? Fabularny? 

To serial obyczajowy. Pojawię się w roli lekarza.


Materiał archiwalny z dnia 15 marca 2016

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz