Tomasz Ciachorowski: „Muszę polubić odgrywaną postać“
Z Tomkiem Ciachorowskim spotkałam się przed spektaklem „Następnego dnia rano“ w Cieszynie. Rozmawiamy o akcjach charytatywnych, aktor przyznaje, że w takich chwilach popularność może się do czegoś przydać. Pomocy nigdy nie odmawia.
Czy Teatr tak, jak dla wielu aktorów jest dla Pana miejscem szczególnym?
Etos zawodowy w pracy aktora mi bardzo bliski, a w teatrze, bardziej niż gdziekolwiek indziej, aktor doświadcza swego rodzaju magii. Teatr jako miejsce spotkania i płaszczyzna komunikacji z widzem to bardzo szczególne medium. Przede wszystkim dlatego, że teatr daje możliwość bezpośredniego kontaktu z publicznością.
Jaką postać kreuje Pan w spektaklu „Następnego dnia rano“?
Gram brata Kaśki, który jest ekscentrykiem. Marcin jest takim samym wariatem, jak ona, Karol i ich mama Baśka. Wszystkie postaci w tej sztuce są niesztampowe a przez to niezwykle komiczne.
Co najbardziej się Panu podoba w tej postaci?
W tej postaci najbardziej podoba mi się to, że nie jest jednoznaczna. Marcin to postać nieprzewidywalna. Swoim zachowaniem nieustannie zaskakuje widza, ale mnie, jako aktora, również.
Coś się może nie podoba?
W stosunku do postaci, które odgrywam, staram się nie mieć negatywnego podejścia. Nie oceniam swoich bohaterów.
Czy ogólnie wychodzi Pan z założenia, że by aktor mógł dobrze zagrać swoją postać, powinien ją najpierw polubić?
Na pewno. Nawet, jeśli jest to czarny charakter, jest to warunkiem wiarygodnego wcielenia się w tę postać. Kiedy ją zrozumiem i polubię, dużo łatwiej uwiarygodnić mi jej wybory.
Gdyby miał Pan zdecydować, gdzie lepiej się czuje, padłoby na scenę, czy kamerę telewizyjną?
Trudno odpowiedzieć mi na to pytanie. Lubię występować zarówno przed kamerą jak i na deskach teatralnych. W jednym i drugim medium operuje się troszkę innymi środkami ekspresji, ale chyba w równym stopniu realizuję się jako aktor na scenie i przed kamerą. Teatr jest również okazją do spotkań z widzami.
Czy tego typu spotkania wnoszą coś szczególnego do Pana życia zawodowego?
Oczywiście. Jest tam natychmiastowy feedback od publiczności. Jeżeli dobrze wykonuję swoją pracę, publiczność daje mi to niezwłocznie do zrozumienia. Tak samo jest z porażką. Jeżeli się potknę, zostanie to od razu zauważone. Nie mam możliwości zrobić "dubla". Widownia emanuje namacalną wręcz energią, która jest odczuwalna na scenie i przeze mnie odwzajemniana.
Może przypomina Pan sobie jakąś zabawną historię z fanami? Padło kiedyś od kogoś z Pana sympatyków pytanie, które szczególnie Pana zaskoczyło?
Najczęściej słyszę pytania dotyczące serialu „Majka“, z którego jestem najbardziej pamiętany. Mimo że od wyemitowania ostatniego odcinka Majki minęło już kilka lat, ludzie często zwracają się do mnie „Panie Michale“. (Śmiech.)
Często angażuje się Pan w akcje charytatywne, za chwile porozmawiamy o jednej z nich. Co jest dla Pana najważniejsze w pomocy potrzebującym?
Nie ukrywam, że robię to z dużą przyjemnością i staram się nie odmawiać różnego rodzaju fundacjom, które się z takim apelem do mnie zwracają. Niewiele mnie to kosztuje, a popularność, która jest skutkiem ubocznym uprawiania mojego zawodu, może się przecież przysłużyć komuś kto jest akurat w potrzebie.
„Kilogramy spełnionnych marzeń“ – o co chodzi?
To akcja charytatywna Fundacji Spełnionych Marzeń, która namawia ludzi do gubienia zbędnych kilogramów. Zgubione kilogramy dedykowane są dzieciakom, a za każdy kilogram na konto Fundacji wędruje kwota, która pomaga podopiecznym.
Z tego wynika, że każdy może pomóc, prawda?
Oczywiście.
Przejdźmy jeszcze na moment do serialu „M jak miłość“. Jak został Pan przyjęty na plan?
Wiele osób z ekipy technicznej oraz z obsady, dobrze znam, więc przyjęcie było ciepłe i serdeczne. Od samego początku na planie czułem się swojsko i komfortowo.
Jak potoczą się najbliższe losy Izy i jej partnera życiowego?
Nie mogę tego zdradzić. Zapraszam do oglądania serialu.
W jakich produkcjach, oprócz „M jak miłość“ będzie można Pana zobaczyć w najbliższym czasie?
Kilka projektów się wykluwa, ale nie chciałbym zapeszać. Mam nadzieję, że wkrótce będzie można mnie zobaczyć w kolejnej odsłonie.
Materiał archiwalny z dnia 15 marca 2016
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz