sobota, 11 listopada 2017

Tomasz Chrapusta: „Potrzebuję bodźców, które motywują“

Tomasz Chrapusta: „Potrzebuję bodźców, które motywują“


























Młody aktor. Pomysłodawca projektu "PixBlog". Przyznaje, że choć PixBlog powstał w celu motywacyjnym, to sam czasem poszukuje w sieci bodźców, które napędzają do działania. Poznajcie Tomasza Chrapustę.


PiXblog to Pana autorski projekt. Skąd pomysł na jego powstanie? 

Tak. Było to dwa lata temu. Pomyślałem, że potrzebuję platformy, aby umieszczać tematy, które dzieją się w moim życiu. I też tak się stało. 

Głównym celem bloga jest motywacja i inspiracja do działania. Mam rację? 

Taki jest plan. Ludzie mogą się zainspirować lub zmotywować, gdy widzą ciekawe czy pożyteczne działanie. Ja potrzebuję takich bodźców i często szukam ich w sieci. 

A co dla Pana jest największym motywatorem do działania? 

Osiągnięcie zamierzonego celu. 

Czym lubi się Pan inspirować? 

Najczęściej inspiruję się spotykanymi ludźmi.

Skąd wogóle pojawił się u Pana pomysł, aby zostać aktorem, zajmować się tym zawodowo? 

Ta myśl pojawiała się stopniowa w okresie licealnym. Aktorstwo było dla mnie wielką zagadką, myślę, że w tamtym momencie wszystko działo się bardzo nieświadomnie. 

Co najbardziej podoba się Panu w aktorstwie, w showbiznesie?

W showbiznesie niewiele. Natomiast w aktorstwie lubię zaczynającą się nową przygodę z każdym kolejnym projektem. 

Jest coś takiego, co jednak Panu nie pasuje w tym zawodzie? Coś, czego obawia się Pan? Co Pana przeraża?

Najtrudniejsze w tym zawodzie jest to, że obawiamy się, my aktorzy, pewnego odtrącenia spowodowanego brakiem zaproszenia do kolejnego projektu. Boimy się ciszy. W tym zawodzie bardzo trudno samemu zdobyć pracę, chociaż oczywiście trzeba próbować. 

Jest Pan również miłośnikiem sportów ekstremalnych. Który z nich najbardziej Pana pasjonuje? 

Teraz najbardziej kręci mnie kitesurfing oraz narciarstwo w odsłonie bardziej ekstremalnej. Bardzo dobrze wspominam motocross i czasami mi go brakuję [śmiech]. 

To tylko moje porównanie, czy da się powiedzieć, że aktorstwo i showbiznes też przypominają czasem sport ekstremalny? Nawet może i „wyścig szczurów“ w niektórych przypadkach… Jakie jest Pana zdanie na ten temat? 

Nie jestem pewny. Tu i tu wpomowywana jest adrealina do krwi, ale przypadki są całkowicie inne [śmiech].

Nagrał Pan fenomenalne demo aktorskie – „Idą za mną kłopoty“. Kto Panu pomagał? 

Dziękuję bardzo. Nagrałem je w trakcie spektaklu „Pływalnia“ w reż. Krystiana Lupy. Sam ustawiłem kamerę, ale film zmontował Adrian Kilar. 

Skąd pomysł na taką formę?

Początkowo chciałem zatrzymać atmosferę spektaklu – był to jeden ostatnich spektakli, które mieliśmy zagrać. Dopiero później wpadłem na pomysł zrobienia z tego demo. 

Pojawia się Pan czasem również w reklamach – np. „JA+MOJA HISTORIA“. Czym różni się praca na planie reklamy od tej na planie filmowym? 

Tylko róźnicą honorariów [śmiech]. A tak na serio to w reklamie pracuję się na flashowych obrazach. Czyli w krótkich momentach musisz wykonać zazwyczaj dynamicznie zadanie. A w filmie sceny trwają dłużej i wymagają większego emocjonalnego zaangażowania. 

Nad czym obecnie Pan pracuje? 

W tym momencie mam dwa spektakle w Teatrze Powszechnym w Warszawie. Zbliża mi się premiera mojego najnowszego filmu NAT z serii G-COMMUNITY.


Gdzie będzie można Pana zobaczyć w najbliższym czasie? 

W szóstym odcinku serialu „Prokurator“ na TVP2. 

Co jest dla Pana najważniejsze w zawodzie aktora? 

Nieustanny rózwój oraz ekscytująca niewiadoma czy będziesz wstanie zmierzyć się z następnym człowiekiem w którego się wcielisz... 

Czy było to jednym z Pana marzeń z dzieciństwa? 

Nie pamiętam [śmiech].

Materiał archiwalny z dnia 20 października 2015

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz