Urszula: „Teraz energię czerpię z widowni“
Miałam przyjemność na kilka godzin przed koncertem organizowanym w Cieszynie w ramach trasy „Lato z radiem“, rozmawiać z Urszulą. O płycie „Biała droga“, ale także najbardziej charakterystycznych piosenkach i szykowanym nowym materiale.
Na początek naszej rozmowy wybrałam temat Pani albumu „Biała droga“ , od którego wydania w 2016 roku minęło 20 lat. Dlaczego ta płyta była dla Pani szczególna?
Była to w pełni moja autorska płyta, po moim powrocie do Stanów. Był to powrót z nową energią. W tej płycie zawarłam wszystkie moje życiowe doświadczenia. Chciałam na tej płycie pokazać, że wyjazd do Stanów był czymś, co pozwoliło mi się zmienić i otworzyć. Chyba żadna moja płyta nie sprzedała się tak dobrze, jak „Biała droga“.
Czy sentyment do piosenek, które się na niej znajdywały te 20 lat temu, ożył w Pani w pewnym stopniu, kiedy pojawiła się na rynku w nowej, zremasterowanej odsłonie?
Sentyment zawsze żyje. Tak się składa, że na tej płycie jest bardzo dużo przebojów, które przez cały czas, od momentu powstania płyty gramy podczas koncertów. Żaden koncert nie może obejść się bez piosenki „Konik na biegunach“, czy „Na sen“.
Gdyby miała Pani wskazać jeden utwór z „Białej drogi“, w szczególności dla siebie ważny, to na który mogłoby paść?
Trudno mi powiedzieć, ale chyba „Mój blues“.
Z jednej z rozmów dowiedziałam się, że były też na tej płycie piosenki, które ciążyły Pani w pewien sposób. To prawda? Które to utwory?
Nie wiem, nic mi o tym nie wiadomo. (Śmiech.)
Czy wśród dwunastu albumów studyjnych, które Pani wydała to właśnie „Biała droga“ jest tym najistotniejszym?
Tak, ale ważna jest dla mnie również pierwsza płyta, którą wydałam z Budką Suflera. Wtedy w świadomości ludzi zaczęłam istnieć jako wokalistka. Miałam łatwiejszy start, ponieważ pracowałam z zespołem, który ludzie już kochali.
Czyli to, że pierwsza płyta jest najważniejsza, sprawdza się również u Pani?
Tak. Nie wiem, czy sprawdza się ta teoria u wszystkich, ale u mnie na pewno.
Zmieńmy jednak temat. Podczas kiedy oglądam Pani występy na transmitowanych w TV koncertach lub zapisy z koncertów na YT, za każdym razem jestem pod ogromnym wrażeniem Pani energii, krórą emanuje Pani podczas swoich występów. Skąd Pani tę energię czerpie?
Kiedyś energię czerpałam z młodości, teraz czerpię ją z widowni. (Śmiech.) Emanowanie energią nie jest proste przy dużych upałach. Skupiam się na tym, by dobrze wykonać swoje piosenki, bo po to ludzie przychodzą na koncerty, by posłuchać muzyki. Chcę dobrze zaśpiewać, a ludzie niech tańczą. (Śmiech.) To moja misja.
Czuje się Pani lepiej na koncertach dla małej, czy większej publiczności? Może jest tak, że ilość odbiorców nie ma dla Pani znaczenia?
Ilość odbiorców nie ma dla mnie znaczenia. Bardzo fajną trasę koncertową zagraliśmy w ramach 20-lecia wydania płyty „Biała droga“. Były to koncerty w klubach dla młodzieży. Grało się świetnie, ale równie ciekawie gra się z kwartetem smyczkowym w miejscach bardziej eleganckich. Każdy koncert jest inny, ale każdy jest fajny.
Ostatnio jedna z wokalistek powiedziała mi, że nie ma dwóch takich samych koncertów. Czy zgodzi się Pani z tym stwierdzeniem?
Nie ma. Nie mylą nam się koncerty. (Śmiech.) Na każdy koncert przychodzą inni ludzie, każdy jest z inną energią i w innym miejscu. Właśnie.
Sezon koncertowy dopiero się rozpoczął, więc to może trudne pytanie, ale czy zagrała Pani w tym roku koncert, który z jakiś względów szczególnie zapadł Pani w pamięć?
Nie myślałam o tym w ten sposób. Zazwyczaj ten ostatni koncert najintensywniej wspominam.
Idąc za ciosem, kolejne trudne pytanie. Zastanawiała się Pani, ile mniej więcej kilometrów udaje się Pani pokonać w czasie jednego sezonu w drodze na koncerty?
Wydaje mi się, że tygodniowo pokonujemy dystans do 1-2 tysięcy kilometrów, ale dokładnie nie jestem w stanie policzyć.
Wczoraj zagrała Pani we Włoszczowej, dzisiaj spotykamy się w Cieszynie. Co przygotowała Pani na dzisiejszy koncert? Czy repertuar koncertowy jest zazwyczaj taki sam, czy zmienia Pani czasami niektóre pozycje?
Zmieniam czasami utwory, które gram, ale to bardzo trudne, ponieważ tak wiele jest piosenek, które ludzie chcą usłyszeć.
Jest taka jedna piosenka, bez której Pani nie wyobraża sobie występu? Dla mnie to „Rysa na szkle“ lub „Dziś już wiem“ oraz oczywiście „Konik na biegunach“.
Zgadzam się z wybranymi piosenkami. „Konika na biegunach“ wybrali słuchacze, ja mogłabym się bez niego obejść. (Śmiech.)
Lato jest dla Pani bardzo pracowite. Już 9 lipca pojawi się Pani w Kołobrzegu w ramach koncertu „Przebojowe lato Radia ZET i POLSATU. Czy na tę okoliczność szykuje Pani coś specjalnego?
Nie wiem jeszcze, co zagramy, ale myślę że na pewno pojawią się dwa utwory. „Konik…“ na pewno się załapie. (Śmiech.)
Proszę na koniec sprecyzować resztę najbliższych planów.
Cały czas myślimy o nowym singlu, by zaznaczyć się w świadomości słuchaczy stacji radiowych, ale poprzeczka po wielu moich przebojach jest wysoko postawiona. Radiowcy oczekują czegoś w klimacie „Rysy na szkle“, czy „Niebo dla Ciebie“, a przecież czasy się zmieniły :)))) Chciałabym, by póznymm latem piosenka trafiła do rozgłośni. Myślimy też o płycie. Takie życie. Granie i myślenie o tym, co można nagrać. (Śmiech.)
Materiał archiwalny z dnia 11 lipca 2017
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz