Fot. Marek Zimakiewicz
Kamila Kamińska, aktorka pojawiła się w Cieszynie z okazji 20. edycji przeglądu filmowego Kino na Granicy / Kino na Hranici.
W Cieszynie pojawia się Pani z okazji jubileuszowego, 20. Przeglądu Filmowego Kino na Granicy. Jaki jest Pani stosunek do tego typu imprez?
Imprezy tego rodzaju traktuję jak święto kina. Kiedy jest mi dane w uczestniczyć w cieszyńskim święcie, mogę się tylko cieszyć.
To jeden z najbardziej znanych przeglądów filmowych w Polsce. W jaki sposób Pani dowiedziała się o nim?
Dostałam zaproszenie od dyrektora programowego, Łukasza Maciejewskiego.
Zrzesza fanów i sympatyków kina, a nieprzejednanym atutem tego festiwalu jest jednoczenie kultury polskiej, czeskiej i słowackiej. Jakie są trzy rzeczy, z którymi kojarzą się Pani Czechy?
Czechy kojarzą mi się z piwem, z teatrem, ponieważ pierwszy festiwal teatralny na którym byłam odbywał się w Brně oraz z poczuciem humoru w czeskich filmach.
Jakie filmy lubi Pani oglądać z perspektywy widza? Czego Pani w nich poszukuje?
W filmach poszukuję emocji. Ważne jest dla mnie, kiedy film mnie porusza, wciąga w historię, hipnotyzuje, przestrasza… Emocje mogą być różne. Kiedy film je we mnie wywołuje, znaczy, że wnosi coś w moje życie.
Jakie filmy udało się Pani obejrzeć w ramach KNG?
Zobaczyłam czeski film "Tłumacz", nadrobiłam też zaległości w polskich filmach. Obejrzałam filmy - "Pewnego razu w listopadzie", "Plan B" oraz "Wieża. Jasny dzień".
Który zrobił na Pani największe wrażenie?
Największe wrażenie zrobił na mnie film "Wieża. Jasny dzień", który działa na podświadomość. Jestem zaskakiwana, w których momentach on na mnie oddziaływuje. Odczuwałam niepokój, napięcie, podążałam za bohaterkami, nie wiedziałam momentami, co jest prawdą, a co nie. Czułam się jak w metaforycznym wirze osobowości, które mieszają świat realny i świat metafizyki.
"Pewnego razu w listopadzie" wgniata w fotel, ponieważ porusza ważne, istotne dla Polaków, a także dla każdego człowieka kwestie znalezienia własnego miejsca w świecie.
Na festiwal przyjechała Pani z filmem "Najlepszy". Co jest najlepszego w tej produkcji? W czym tkwi jej siła?
Sukces tkwi w najlepszej ekipie. (Śmiech.) Świetnie pracuje się z takimi ludźmi. Oczywiście trzonem jest niesamowita historia. Jerzy Górski to człowiek, który pokonał wiele swoich słabości, przeszedł walkę nieprawdopodobnie imponującą stając się z „cienia człowieka” „człowiekiem z żelaza”. Nie każdy codziennie wygrywa podwójnego ironmana, tym bardziej, tocząc walkę z uzależnieniem, dlatego warto poznać jego historię. Podziwiam Jurka za to, że dziś dzieli się swoim doświadczeniem z innymi. My, jako ekipa, mogliśmy stworzyć film, który będzie niósł historię w świat, za co dziękuję.
Proszę zdradzić coś z kulis pracy nad filmem.
Pamiętam ogromne różnice temperatur, kiedy kręciliśmy sceny, które np. miały odbywać się wiosną, a w rzeczywistości padał śnieg. Kiedy w takich warunkach trzeba grać, że jest nam ciepło, robi się ciekawie.
Bardzo bałam się sceny, w której szyję łuk brwiowy. Na szczęście było bezpiecznie,dzięki położonemu silikonowi przez charakteryzatorkę, a wcześniej uczyłam się szycia od doświadczonego chirurga. Kiedy jednak przyszedł ten moment, zawsze istnieje szczypta adrenaliny. Przynajmniej wiem, że to tylko kropla w morzu tego, co doświadczają lekarze na codzień, a mnie pozostanie satysfakcja.
Przy okazji projekcji filmu "Najlepszy" spotkała się Pani z publicznością. Co jest dla Pani w tych spotkaniach najważniejsze?
Ważny jest kontakt z publicznością. Lubię poznać reakcje, jakie film wywołuje. Zdarza się, że widzowie rozważają kwestie w filmie, do których wcześniej nie przywiązywałam wagi, co daje do myślenia. Wspaniałe są momenty, kiedy po obejrzeniu filmu zachodzi w widzu zmiana, czasami od razu, czasami po jakimś czasie. Wtedy czuję, że zrobiliśmy coś z sensem, że było warto.
Proszę na koniec opowiedzieć o najbliższych planach zawodowych.
Obecnie trwają zdjęcia do dwóch seriali z moim udziałem - trzeci sezon „Diagnoza”, gdzie wcielam się w dr Kalinę Wysocką, oraz „Barwy szczęścia”, gdzie robię zamieszanie jako Regina Czapla.
Materiał archiwalny z dnia 26 czerwca 2018 roku do przeczytania również na www.sci24.pl - Śląskie Centrum Informacji
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz