środa, 15 grudnia 2021

Ofelia Iga Krefft: "Od dzieciństwa powtarzono mi, by zawsze być sobą, bez względu na wszystko"

 Ofelia Iga Krefft: "Od dzieciństwa powtarzono mi, by zawsze być sobą, bez względu na wszystko"
























fot. Zuzanna Krefft

Z Ofelią Igą Krefft spotkałam się w Królestwie w Katowicach, gdzie zagrała zagrała koncert ze #słonatrasa. Rozmawiamy o trasie koncertowej, muzycznych inspiracjach, ośmiu twarzach z płyty "Osiem", ale też o serialu "M jak miłość" i środkach wyrazu, po które sięga, występując w emocjonalnych scenach. 

Wokalistka? Aktorka? Kogo z tych dwóch wcieleń jest w Tobie więcej w chwili obecnej? Mam wrażenie, że zdecydowanie wokalistki.

W tej chwili zdecydowanie więcej jest we mnie wokalistki. Mam wrażenie, że twórczość muzyczna daje mi dużo większą wolność, możliwość ekspresji, wyrażania siebie. Przez ostatni czas, dużo bardziej się na tym skupiam, przede wszystkim z tego względu, że dzięki temu mogę w pełni wyrażać siebie. 

Seriale szufladkują, to prawda, a zwłaszcza te, w których występuje się od małego. Czy w dalszym ciągu dalej jesteś częściej kojarzona z serialem "M jak miłość", niż ze swoim alter ego, czyli z Ofelią?

Tak. Taką myśl mam zawsze z tyłu głowy i liczę, że kiedyś to się zmieni, mocno nad tym pracuję. Stąd też wzięło się to, że muzyka stała się dla mnie czymś większym, bo właśnie dzięki temu nie jestem zaszufladkowana. W tym momencie chciałabym już częściej być kojarzona z muzyką niż z serialem, bo nie da się ukryć, że przykleił mi sporą łatkę. 

Mogłoby się wydawać, że Ula i Bartek wreszcie wyszli na prostą, a znowu przeżywają trudne chwile. Mowa oczywiście o śmiertelnym wypadku Marzenki i Andrzejka. Możesz uchylić rąbka tajemnicy, jaki wpływ będzie to miało na Wasz wątek? Emocji nie zabraknie.

W życiu naszych bohaterów nastąpi wiele zmian. Nie mogę więcej zdradzić. Powiem jedynie, że będzie to dla nich trudne doświadczenie, ale jestem pewna, że Ula będzie wspierać Bartka, (w tej roli Arkadiusz Smoleński, przyp. red.) bo przeżyła śmierć swojej Mamy i przez większość życia miała pod górkę. 

Jak wygląda u Ciebie proces przygotowawczy do trudnych, bardzo emocjonalnych scen? Po jakie środki wyrazu sięgasz?

Ważna jest dla mnie skupienie, ale też przedyskutowanie tego, co mamy do zagrania z osobami, które akurat towarzyszą mi w danej scenie. Kiedy gram ze wspominanym Arkiem Smoleńskim, który gra mojego męża, wspieramy się i robimy wszystko, by osiągnąć cel, który sobie wyznaczamy. Dialog i wspólna praca jest dla mnie bardzo ważna. 

Gdyby nastała taka konieczność, pewnie łatwiej byłoby Ci zrezygnować z aktorstwa, niż z muzyki, prawda?

Tak, na ten moment zdecydowanie tak. 



















fot. Zuzanna Krefft

W środę, 24 listopada rozpoczęłaś SŁONA TRASĘ. Podobno tylko Dawid Podsiadło stosuje podobną zasadę i decyduje się na takie zabiegi. (Śmiech.) 

To pytanie do mojego managementu, ponieważ ja nie miałam wpływu na daty. (Śmiech.) Dostałam informację, kiedy gramy i ruszyłam w trasę. 

To Twoja pierwsza oficjalna trasa koncertowa. Jak sama pokazujesz w mediach społecznościowych, od pierwszego koncertu spotykasz się z niesamowitymi reakcjami ze strony fanów. Co do tej pory najbardziej Cię zaskoczyło?

Nie spodziewałam się, że moi fani będą znali wszystkie moje piosenki. Wszystkie teksty śpiewają z pamięci, stojąc naprzeciwko mnie.  Sytuacje, kiedy gram na gitarze i nie muszę śpiewać, bo tłum robi to za mnie, są niesamowite, wręcz magiczne. Nie spodziewałam się takiej reakcji, to dla mnie szok.

Prezentujesz utwory z dwóch płyt - "Ofelia", wydanej w 2019 roku oraz płyty "Osiem", której premierę zapowiadasz na 2022 rok. Opisz w kilku słowach przemianę, jaka nastała w Twojej twórczości na przestrzeni tworzenia tych dwóch krążków?

Album "Osiem", który teraz tworzymy, jest na pewno dojrzalszy. Mam wrażenie, że podchodzę do niego bardziej świadomie. Zawsze mówię, że płyta "Ofelia" była trochę pamiętnikiem, taką laurką dla moich nastoletnich lat, więc na pewno dużo więcej dojrzałej i świadomej mnie, jest w materiale z płyty "Osiem". 

Te albumy różnią się energetycznie. 

Pierwsza płyta była bardziej liryczna i spokojna, a tutaj bardziej bawimy się rytmem. Mam wrażenie, że za dziesięć lat, będę patrzeć z nostalgią na te dwa albumy, bo są obrazem tego, jak rozwinęłam się przez te lata. 

Na płycie "Osiem" zaprezentujesz siebie w ośmiu różnych odsłonach. Co było dla Ciebie najważniejsze w ich tworzeniu? Jakie emocje będziesz chciała pokazać?

Ta płyta jest o kobietach, które mnie tworzą. Jest obrazem tego, czym dla mnie, mając 26 lat, jest kobiecość. Tak naprawdę, nie jest zdefiniowana niczym konkretnym i nie powinna być. Mam wrażenie, że kiedy byłam nastolatką, chciałam obserwować kogoś takiego, by mieć poczucie, że nie muszę być jakąś wersją siebie, ale mogę czuć tę wolność, o której wspominałyśmy. 

Wiadomo już coś na temat daty premiery Twojej drugiej płyty?

Jeszcze nic nie wiadomo na temat daty premiery nowej płyty.

Czy planujesz odkrycie kolejnego singla i teledysku?

Planujemy. Nastąpi to pewnie po nowym roku. Trasa bardzo nas zaangażowała i nie mieliśmy przestrzeni na to, by móc go sfinalizować. W moim życiu szykuje się trochę zmian, więc mam nadzieję, że nastąpi czas, kiedy będę mogła skupić się typowo na rzeczach związanych z Ofelią.

Na ten moment znane są dwa utwory z dwoma świetnymi teledyskami. "Zakochana w bicie / Miranda" oraz "Słony Kiss". Do którego z tych wcieleń jest Ci bliżej?

Nie umiem tego określić. Cała ta płyta jest o tym, że każda z tych postaci jest bardzo mi bliska. Wszystkie te postaci mnie tworzą.

Tu nic nie jest grane. W każdym klipie i utworze pokazujesz najprawdziwsze emocje. 

Kiedy sama obcuję z artystami, w pierwszej kolejności zwracam uwagę na to, że mogę się z nimi utożsamić, bo są autentyczni i wyrażają siebie. Od dzieciństwa powtarzono mi, by zawsze być sobą, bez względu na wszystko. Stąd bierze się moje podejście, że nie chciałabym skazić muzyki czymś, co nie będzie w 100% mną.

Bardzo utożsamiasz się ze "Słonym Kissem". Prezentując go premierowo, powiedziałaś, że każda z nas jest czasem takim "Słonnym pocałunkiem". Opowiedz coś więcej. 

To piosenka, która odzwierciedla charakter i moment życia, w którym na pewno i młodzi mężczyźni, i młode kobiety są, dorastając.  

Czy odzwierciedla problemy z depresją?

Na pewno w jakiś sposób też, ale myślę, że to nie jest aż tak poważne. Chciałam pokazać tą piosenkę, że zamiast zamęczać się, będąc nastolatkami i wchodzić w takie trudne momenty, to lepiej znaleźć w tym siłę i starać się przekuć to w coś fajnego, a nie zostawać pogrążonym w kompleksach. Mam wrażenie, że "Słony Kiss" jest tego odzwierciedleniem. 

Jeśli chodzi o płytę "Ofelia", byłaś pandemiczną debiutantką, bo trasa, zaplanowana na 2020 rok została odwołana z oczywistych powodów.

Tak. Wszyscy mowią, że miałam potwornego pecha, ale mam nadzieję, że jakoś się z tego wygrzebiemy. Pomimo tego, że pandemia trwa, wyniki sprzedaży są lepsze, niż były wtedy, więc cieszę się, że wszystko się udaje. 

"Księgi Ofeliowe" nagraliście w studio nagraniowym w Krakowie. 

Tak, to płyta koncertowa, którą zrealizowaliśmy w studio. Znaleźliśmy takie wyjście z sytuacji, by mimo tego, że słuchacze nie mogli być z nami na fizycznym koncercie, jednak coś im od siebie dostarczyć. 























fot. Zuzanna Krefft

Czy realizacja tego projektu pomogła Ci nieco lżej znieść czas izolacji? Jak sobie radziłaś?

Bardzo dobrze sobie radziłam. Wtedy w moim prywatnym życiu tyle się działo, że kwestie zawodowe były gdzieś tam daleko w tle. W czasie pandemii zaczął powstawać materiał na kolejną płytę. To bardzo mnie cieszyło, mimo tego, że wcześniej chciałam pojechać do Azji i tam tworzyć nową płytę, ale tak mnie, pochłonęły wakacje, że dopiero po moim powrocie, kiedy wybuchła pandemia, zaczęłam tworzyć. Wierzę, że tak miało być. 

Co najbardziej podtrzymywało Cię na duchu, oprócz Twojego ukochanego Pinia? (Śmiech.)

(Śmiech.) Co ciekawe, w czasie pandemii bardzo dużo pracowałam. Nowe wyzwania zawodowe, które się pojawiły, były dla mnie dużym motorem. Tak naprawdę, w ogóle nie odczułam skutków lockdownu. W domu siedziałam tylko przez chwilę. Wiedziałam, że muszę podwinąć rękawy, pracować nad moim materiałem. Kiedy czułam, że boję się o finanse, to dodało mi przestrzeń i powera do tego, by się rozwijać.

Na "Księgach Ofeliowych" pojawił się cover utworu "U stóp szklanych gór z repertuaru Bajmu. Dlaczego wybrałaś akurat tę piosenkę?

To moja ulubiona piosenka Bajmu. 

W jednym z artykułów czytałam, że cenisz Beatę Kozidrak i jej twórczość. To prawda? Jacy artyści jeszcze są dla Ciebie inspiracją? 

Beata Kozidrak jest dla mnie najlepszą polską wokalistką wszechczasów. Uważam, że ich twórczość reprezentuje światowy poziom.  Śmiem twierdzić, że gdyby Beata urodziła się w Stanach, byłaby międzynarodową gwiazdą, na miarę Beyoncé, czy Whitney Houston.

Artystów, którzy mnie inspirują, jest bardzo dużo.  Tak naprawdę, lubię skrajności - od Radiohead, po Miley Cyrus. Czym jestem starsza, tym więcej znajduję inspiracji. Lista takich osób byłaby bardzo długa. 

W Twoim autorskim repertuarze znajdują się tylko polskie utwory. Nigdy nie korciło Cię, by napisać coś po angielsku?

Kiedyś pisałam tylko po angielsku, potem zaczęłam pisać po polsku i trochę do tego przylgnęłam, ale teraz mam taki zamiar, by na trzecim albumie było trochę anglojęzycznych utworów. Chciałabym też trochę pomieszkać za granicą, więc siłą rzeczy, gdybym chciała też zacząć tam trochę koncertować, to z materiałem anglojęzycznym byłoby mi na pewno wygodniej. 

O czym marzy Ofelia?

O tym, by móc dotrzeć do jak największej ilości ludzi oraz o tym, by coraz więcej osób śpiewało ze mną piosenki. 

Opowiedz o najbliższych planach zawodowych.
 
Mam nadzieję, że uda nam się zrealizować kolejne klipy. Chciałabym, by każda piosenka z płyty "Osiem" doczekała się swojego obrazu. Wierzę, że album uda się wydać na wiosnę, a przy okazji zagrać jeszcze dłuższą trasę niż ta, którą skończyliśmy 7 grudnia.
 
Chciałabym też zagrać na Opene'rze i widzieć ze sceny, jak ludzie śpiewają moje piosenki. Takie są moje plany. Zobaczymy, jak będzie z ich realizacją.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz