sobota, 11 listopada 2017

Emilia Domaradzka: „Gotowanie jest moją pasją”

Emilia Domaradzka: „Gotowanie jest moją pasją” 



























Najmłodsza uczestniczka programu „Hell’s Kitchen”. Z programu odpadła tydzień temu, ale zapewnia, że świat jeszcze o Niej usłyszy. To w kwestii gotowania na pewno nie Jej ostatnie słowo. Poznajcie Emilię Domaradzką.

Kiedy uświadomiła sobie Pani, że gotowanie jest czym ważnym w Pani życiu? 

Od zawsze lubiłam spędzać swój czas w kuchni. Nie sądziłam jednak, że może kiedyś to stać się moją pasją. Myślę, że przełomowym momentem był wyjazd na studia gdzie chcąc, czy nie chcąc, musiałam gotować. Z czasem znudziły mi się szablonowe menu studenckie i zaczęłam eksperymentować. Wtedy poczułam, że sprawia mi to wiele przyjemności. 

Jakie dania najbardziej lubi Pani przygotowywać? Czy ma Pani swój ulubiony gatunek potraw, które lubi jeść i przygotowywać? 

Jestem zwolenniczką kuchni polskiej i śródziemnomorskiej, jednak lubię wyjść poza schematy. Lubię sama tworzyć to co znajdzie się na talerzu. Oprócz samego przygotowywania dań bardzo lubię też zakupy poprzedzające chwile w kuchni. Uwielbiam zapach świeżych warzyw, owoców i ziół. Czasem sama się dziwie ile czasu można spędzać na dobieraniu produktów (Śmiech.)

Pani jedno, popisowe danie na chwilę obecną to… 

Rzadko robię coś dwa razy. Mam tyle pomysłów aż boje się, że braknie mi czasu żeby wszystkie zrealizować. 

Oprócz tego jest Pani studentką…pielęgniarstwa. Czy to idzie w parze? 

Może to dziwne, ale tak. Zarówno pielęgniarstwo jak i gotowanie jest moim powołaniem. Wszystko, co robię ma swój cel. (Śmiech.)

Czuła Pani wsparcie kolegów z roku podczas trwania programu? 

Oczywiście, że tak. Trzymali za mnie kciuki już w trakcie trwania pierwszego castingu w Krakowie. Jestem im bardzo wdzięczna. 

Jak reagowali na wieść o tym, że pojawia się Pani w programie POLSATU? 

Podobnie jak ja byli zaskoczeni. Nie codziennie nadarza się okazja wzięcia udziału w tak popularnym programie. 

Czy do udziału w programie „Hells Kitchen – Piekielna Kuchnia“ ktoś Panią namawiał, czy była to Pani decyzja?

To była bardzo spontaniczna decyzja. W dniu castingu w Krakowie wracałam zmęczona z praktyk. Zobaczyłam ogłoszenie i zadzwoniłam do mojego przyjaciela. On upewnił mnie w decyzji, że powinnam spróbować. Nie żałuje i zachęcam wszystkich do wzięcia udziału w castingach do 5 edycji „Hell’s Kitchen”!

Myślała Pani może już o udziale od pierwszej edycji, czy pomysł przyszedł dopiero teraz? 


Jestem fanką programu Hell’s Kitchen. Obejrzałam każdy odcinek, ale nigdy nie myślałam, że kiedyś sama stanę przed Chefem Amaro. 

Czy jest Pani zadowolona ze swoich osiągnięć w programie? 

Już to, że zostałam wybrana spośród tylu zgłoszeń jest dla mnie wielkim osiągnięciem. Bardzo się cieszę, że mogłam zacząć pokazywać publicznie, na co mnie stać, ale to jeszcze nie koniec mojej przygody z gotowaniem.

Jaki jest najmilszy moment jaki Pani zapamiętała? 

Każde słowa uznania ze strony Chefa Amaro były dla mnie wielkim wyróżnieniem i wydarzeniem, które zapamiętam bardzo długo. Wiele było też sytuacji w domu, które miło wspominam. Rozmowy i wspólne gotowanie z pozostałymi uczestnikami bez stresu i presji nie są niestety do powtórzenia. 

A coś mniej przyjemnego? Co utkwiło Pani w pamięci? 

Chyba będę przewidywalna, ponieważ najgorszym momentem w Hell's Kitchen było oddanie bluzy. Wtedy czułam, że przegrałam. Dopiero po emisji odcinka w telewizji i reakcji moich fanów poczułam, że to dopiero początek. 

Z kim najbardziej zżyła się Pani przez czas trwania Pani przygody z programem? 

Miałam szczęście trafić na wspaniałych ludzi. Między nami zawiązało się wiele przyjaźni. Uważam, że to wspaniałe szczególnie, że zwykle w programach gdzie najważniejsza jest rywalizacja słyszymy słowa "Ja nie szukam tutaj przyjaciół". 

W jednym z wywiadów powiedziała Pani, że: „Na lepszego nauczyciela niż Chef Amaro nie mogła trafić“. Która wskazówka z ust Chefa Amaro najbardziej utkwiła Pani w pamięci?

Bardzo cenię Chefa Amaro za to, że mimo tego jak wiele osiągnął poświęca swój czas na naukę amatorów. To niesamowite, że ważny jest nawet najdrobniejszy szczegół. 

Czy jest coś takiego, co po udziale w programie szczególnie zmieniło się w Pani życiu? 

Och, bardzo dużo (Śmiech.) Przede wszystkim zaczęłam bardziej wierzyć w siebie. Mam nadzieję, że przykład mojej osoby pomoże innym pokonać swoje lęki i znaleźć pasję, której oddaje się 100% siebie.

Odczuwa Pani rozpoznawalność?

Od zawsze miałam w sobie coś, że ludzie sami pochodzili do mnie i zaczynali rozmowę. Uważam, że jest to bardzo miłe, ponieważ uwielbiam poznawać nowe osoby. Często takie znajomości są dla mnie wielkim zaskoczeniem i doświadczeniem. Przez kontakt z ludźmi uczę się pewności siebie, ale i poznaje swoją wartość. 

Po tym, jak odpadła Pani z programu, na Pani facebookowym fanpage pojawiło się bardzo wiele pokrzepiających komentarzy, ogrom wsparcia. Czy jakieś słowa szczególnie Pani zapamiętała? 

Byłam tym bardzo zaskoczona. Myślałam, że zawiodłam swoich fanów, ale to, co się stało przerosło moje najśmielsze oczekiwania. Każde słowa wsparcia były dla mnie cenne i wszystkie wskazówki wzięłam sobie do serca. 

Ma Pani swojego „cichego faworyta“ programu? Obstawia Pani, kto ma największe szanse na wygraną? 

czywiście! Niestety będzie to moja słodka tajemnica :)

Nie żałuje Pani udziału w programie, prawda? 

No pewnie, że nie! Była to niezapomniana przygoda i jestem pewna, że otworzyła mi wiele drzwi. Gdybym miała szansę jeszcze raz wziąć udział, nie wahałabym się ani chwili. 

Myślała Pani o udziale w jakimś innym programie kulinarnym?

Raczej nie. Hell’s Kitchen miał wszystko, czego potrzebowałam – pracy zespołowej, rywalizacji i surowej oceny. 

Czuje się Pani na chwilę obecną szczęśliwa? 

Tak. Studiuje to co kocham. Po szkole wracam do kuchni gdzie gotuje dla moich bliskich. Czego można chcieć więcej? 

Na koniec – Pani motto życiowe to...

"Ile dasz, tyle otrzymasz, czasem z najbardziej niespodziewanej strony." 

Materiał archiwalny z dnia 20 października 2015

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz